
W Galerii Zamek, wraz ze słoneczną pogodą pojawiły się żywe, intensywne kolory.
Przyjechał do nas z dalekiej Częstochowy. Mieszka tam od lat, mimo że urodził się we Włoszczowej. Najpierw studiował wychowanie plastyczne w częstochowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Po trzech latach przeniósł się na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom uzyskał z plakatu na Wydziale Grafiki. Przyjechał do nas po raz pierwszy i jest zafascynowany Szczecinkiem.
Jego obrazy zanurzone są w żółci, czerwieni i ultramarynie. Artysta unika szczegółów, pławiąc się w intensywnych kolorach. Maluje pędzlem i grubą szpachlą. Obrazy są niezwykle dekoracyjne i zarazem poetyckie.
Mowa o dr. Jacku Łydżbie – artyście malarzu, od 1995 r. wykładowcy na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie w pracowni projektowania graficznego. Wernisaż prac odbył się w środę (18.04) w Galerii Zamek.
W swym dorobku ma już kilkadziesiąt wystaw indywidualnych. Oprócz polskich galerii, prace prezentowane były lub znajdują się w wielu państwach europejskich, a także w Nowej Zelandii i Japonii.
Już na pierwszy rzut oka w jego pracach uwagę zwraca niezwykle intensywny kolor.
– Biorę go prosto z tuby – mówi autor wystawy. – Jako młody człowiek malowałem bardzo bojaźliwie i spokojnie. Łamałem barwy. Chciałem żeby wszystko „gadało” i nie było żadnych zgrzytów. Ale po jakimś czasie zauważyłem, że te biele, jasności i złamane kolory - że ich nie widać. Nie są kompatybilne z moim charakterem. Myślę, że moje wykształcenie plakacisty spowodowało to, że kolory nabrały odwagi i śmiałości. Chciałem, aby zostały dostrzeżone i zauważone. Podstawowy kolor czysty ma także duży ładunek emocjonalny, prawdziwy i religijny. Dlatego staram się je przemycać i stosować.
Jak zauważyła komisarz wystawy Joanna Korsak-Kopterska, Jacek Łydżba – jak to ujęła - niekoniecznie chciał zostać plastykiem. Jak żartobliwie zaznaczył autor:
- W latach 80. chciałem być bohaterem narodowym. W tym czasie w kraju była rewolucja - walka z komunizmem. Uważałem, że muszę zdawać na historię, aby wiedzieć o co chodzi w świecie i Polsce.
- Dostałem się na historię na WSP myśląc, że tam przezimuję rok czy dwa. Ale jestem dziedzicznie obciążony, więc dostałem się na studia plastyczne. Jako dziecko malowałem bitwy, żołnierzy i rycerzy. Historia bardziej mnie ciągnęła niż sztuki plastyczne. Zadecydowały rodzinne geny - tata jest rzeźbiarzem. Ucieszył się, kiedy zacząłem kontynuować tradycję rodzinną.
- Jestem bardzo zaskoczony Szczecinkiem. Jest to bardzo ładne miejsce!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie