
Całe szczęście ani Konstytucja, ani jej prezenterzy tego dnia nie zmokli chociaż mogli, bo co jakiś czas obficie lało. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności chwilę przed ich pojawianiem się na placu Wolności, pojawiło się na niebie olśniewające, jesienne słoneczko, a na chwilę nawet tęcza. W przeciwieństwie do tej znanej z transparentów- miała wszystkie kolory, co dowodzi o zajadłej homofobiczności przyrody.
To takie pierwsze moje spostrzeżenia po zorganizowanej, przez zawieszonego sędziego, imprezy zwanej „Tour de Konstytucja. Przystanek na żądanie”. Po tym, jak decyzją sędziego jakiemuś nieszczęśnikowi zlicytowano dom wraz całą majętnością - stało się o nim głośno w całym kraju. Wprawdzie wyrok przyjęto z poszanowaniem, ale postawa sędziego raczej nie wywołała powszechnego aplauzu. Wobec takie obrotu sprawy, zwierzchność nolens volens zawiesiła więc sędziego w obowiązkach.
Sędzia poczuł się taką decyzją pokrzywdzony, ale żeby mu nieco ulżyć - zagwarantowano dotychczasowe wynagrodzenie. Co prawda, jak mawiają tuzy ze środowiska prawniczego „za dziesięć tysięcy miesięcznie trudno wyżyć”, ale w imię walki o „wolne sądy” przyjął na siebie ten ciężar, godząc się w imię tylko jemu znanych ideałów na wyrzeczenia. To tyle tytułem przypomnienia.
Od tego czasu, po większych i mniejszych przysiółkach, organizowane są „przystanki na żądanie”. Z tym przystankiem to nazwa trochę myląca, ponieważ jeszcze przed przyjazdem ustawiono na placu namiot i nagłośnienie z podestem dla mówców. Mało tego, uczestnikom na zachętę proponowano nawet poczęstunek ciasteczkami. Z tym że ciasteczkiem mogli się jedynie poczęstować ci, którzy na pytanie zadane przez panią dzierżącą w ręku otwarte pudełko ze słodką zawartością „czy pan idzie na Konstytucję?” odpowiadali „tak”. Pozostali musieli obejść się smakiem.
Przyznajmy miły gest i na przystankach raczej nie spotykany. Jakiekolwiek skojarzenia i porównanie z przystankami PKS, a nawet KM jest nieuprawnione, ponieważ na tych ostatnich zazwyczaj czeka góra cztery, pięć osób, a w tym przypadku zjawiła się całkiem pokaźna grupa, która mogłaby wypełnić nawet cały autobus.
Już na wstępie przydzielając każdemu plakietkę z napisem „Konstytucja” organizatorzy zapewniali, że jest to impreza apolityczna. A to, że uczestniczyli w nich radni PO, burmistrz (też z PO) a nawet osobiście pan poseł (z PO), pani przewodnicząca RM (a jakże - PO) jest dziełem przypadku. Trzeba bowiem wiedzieć, że to był dzień powszedni i zapewne akurat tamtędy przechodzili. Szczecinek jest raczej niewielki i bardzo często tutejsi zmuszeni są do poruszania się wciąż tymi samymi ulicami. Zupełnie jak w „Misiu” St. Barei: „Skąd wiedziałaś, że mnie zastaniesz? Przechodziliśmy po prostu i wpadliśmy”.
Jak wspomniałem, szczęśliwym zbiegiem okoliczności przywiezione busem broszurki z tekstem Konstytucji RP chronione namiotowych dachem nie zamokły. Niestety, nie da się tego wykluczyć, że podczas lektury niejednemu z oczu mogła wytoczyć się na jej białe kartki - słona, soczysta łza. Niejeden też (gdyby było go stać na samodzielne myślenie) mógł dostać rozdwojenia jaźni, kiedy przeczytałby, że „źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia”.
Konstytucja i ustawy przed prawem ustanowionym przez europosłów i unijnych urzędników? Jakże to tak? Przecież zaledwie kilkanaście godzin temu najbardziej światli ze światłych Europejczyków, zdecydowaną większością głosów podczas kolejnego grillowania Polski, podjęli rezolucję o „prymacie prawa unijnego”? W parlamencie UE poparło to aż pięć frakcji w tym m.in. Zieloni, Lewica a więc grupa, do której przynależą również wszystkie ugrupowania polskiej opozycji. Jednym słowem cała socjalistyczna rodzina.
Brak spójności może być niezwykle dolegliwą chorobą. Ponieważ mamy do czynienia ze zjawiskiem masowym, tego rodzaju traumę mógłby wyleczyć jedynie niezapomniany Kaszpirowski. Tyle, że TVP już dawno temu zaprzestała emisji jego terapeutycznych sesji. Trzeba więc radzić sobie samemu. Na początek należałoby wziąć sobie do serca słowa wypowiedziane przez głównego celebransa „Przystanku na żądanie”, że „dwie pozostałe władze są spięte taką klamrą polityczności, bo i władze ustawodawcze i władza wykonawcza, możemy tak włożyć w jedno pojęcie władzy politycznej”.
Wprawdzie rzecz dotyczyła państwa, ale powyższe jak ulał pasuje również do układu lokalnego. Trzeba przyznać, że wypowiadając tego rodzaju słowa mówca zachował się niczym wizjoner. Skąd mógł wiedzieć, że w przypadku naszej leśnej polany władza ustawodawcza i władza wykonawcza mieści się w jednym garnku?
Czy przechodząca przypadkiem przez plac władza ustawodawcza i wykonawcza wyciągnie z tego jakiejś wnioski?
Przecież jak się zaprasza tak wielkiej klasy wizjonera, zignorowanie jego wskazań byłoby poważnym błędem. No chyba, że chodzi o udział w kolejnej taniej operetce.
Tak to już jest jak wielka polityka zabłądzi w naszych leśnych kniejach.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kobiety ja też nie przerwałam ciąży, urodziłam w 27tygodniu ciąży i lekarze powiedzieli mi że nie będzie żył, nie zgodziłam się na to chociaż było to 48lat temu i mogłam przerwać ciążę. Urodziłam ważył 1kg leżał w inkubatorze do 2.45kg. Obecnie jest przystojny mądry człowiek i dobry syn ma średnie wykształcenie i pracuję jest dobrym człowiekiem i pracownikiem. Jemu też zawdzięczam to że na moje stare lata mam syna którego nie zabiłam i który mi pomaga.
Miałaś możliwość dokonania wyboru. Teraz kobiety tez powinny mieć możliwość dokonania wyboru, a lekarze nie powinni bać się ratować pacjentek, gdyż grozi im kara więzienia za dokonanie terminacji ciąży.
Im starzej tym gorzej, to samo politycy
100/100
Redaktorze Gasiul, jak zwykle trafił Pan w samą dziurkę i to bez wazeliny. I to, niech zaboli Wizjonera przyjezdnego i tego naszego co mu wiatr włosów raczej nie potarga, a miejscowe powietrze z pewnością nie dotleni tego co w czaszce. Pozdrawiam.
Brawo celnie na 100