
Tak naprawdę to do końca nie wiadomo, dlaczego ten zakątek miasta nazwano Małpim Gajem.
Być może dlatego, że pomiędzy ul. Polną, a szosą w kierunku Koszalina rozpościerał się wojskowy poligon? Jego prapoczątki sięgają 1918 roku, bo to właśnie wtedy wybudowane zostały koszary pomiędzy dz. ul. Kościuszki i Polną. Po wojnie tereny pod wojskową jurysdykcją, na których prowadzone były nawet ćwiczenia z udziałem artylerii, rozpościerały się od Trzesieki obejmując Lasek Zachodni aż do torów kolejowych na Białogard.
Po tamtym czasach pozostały okopy, a także porośnięty już drzewami, żelbetowej konstrukcji punkt dowodzenia. Granicę od strony północno- wschodniej stanowił szeroki, istniejący do dzisiaj, napełniony wodą kanał 200 m długości i 18 m szerokości, doskonały do prowadzenia ćwiczeń z przepraw. W ostatnich latach na poligonowych bezdrożach szkolono już tylko kierowców.
Teren, który dzisiaj porasta niewielki lasek chroniący osiedle przy ul. Kołobrzeskiej przed północnym wiatrem, przed wojną służył jako leśna szkółka. Wyhodowane w tym miejscu drzewka i krzewy sadzono w miejskim parku. Nazwa Małpi Gaj ma więc związek nie tyle z leśną szkółką co raczej poligonem.
Porośnięta dzisiaj już wiekowymi drzewami enklawa, oddalona od okien zaledwie o kilka kroków, mocno kontrastuje z wypielęgnowanymi spółdzielczymi trawnikami i krzewami.
Jeszcze w latach 70. Pomiędzy Małpim Gajem a dz. ul. Kołobrzeską ciągnęło się pole ze zbożem. Potem ktoś w ratuszu wpadł na pomysł, aby właśnie w tym miejscu ulokować wytwórnię mas bitumicznych, a także kopalnię piasku. Przypomnę, że w tym czasie tuż obok powstawało osiedle Zachód i w ramach „szukania rezerw i oszczędności” (tak to się w partyjnej nowomowę nazwano) miast sprowadzać go ze żwirowni w Parsęcku, znacznie bliżej i to z darmo czerpano go tuż za miedzą. Z czasem powstałe wyrobisko zasypano gruzem z budowy.
Za durny pomysł jakiegoś urzędnika zapłacili mieszkańcy osiedla, ponieważ właśnie z tego powodu pierwszy blok trzeba było posadowić na palach. Prace projektowe dotyczące budowy przy ul. Zachodniej (tak pierwotnie nazywała się ul. Kołobrzeska) osiedla domów wielorodzinnych rozpoczęły się w połowie 1989 roku.
Zgodnie z ówczesnym planem zagospodarowania przestrzennego miasta, mniej więcej od dzisiejszego ronda przy skrzyżowaniu Koszalińskiej i Narutowicza, miała prowadzić nowa arteria komunikacyjna w kierunku osiedla Zachód - stąd robocza nazwa ulicy. Oczywiście ulica o takim właśnie przebiegu nie powstała, bo Kołobrzeska biegnie jedynie w jej fragmencie. W miejscu planowanego skrzyżowania z ul. Koszalińską znajdują się teraz parkingi i sklep meblowy, trwa też budowa kolejnego sklepu sieciowego.
Pierwszy dokument – tzw. wskazanie lokalizacyjne - ówczesny Wicewojewoda Koszaliński wydał w marcu 1987 r. … Zakładom Płyt Wiórowych na – jak to określono – „budynek przy ul. Zachodniej”, a decyzję o ustaleniu lokalizacji w marcu 1989 r. Projekt powstał w miejscowej Spółdzielni Pracy Budownictwa Ogólnego „Budoprojekt”.
Za przyczyną szefa biura projektów inż. Henryka Raka powołano międzyzakładową spółdzielnię mieszkaniową „Porozumienie”, której współudziałowcy mieli się rekrutować m. in. z takich zakładów jak ZPW, PKS, CSI „Słowianka”, Rejon Dróg Publicznych, Rejon Energetyczny, ZPRL „Las”, Polam, Telkom-Telzas i Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego – Przedsiębiorstwo Socjalistyczne (tak brzmiała jego pełna nazwa!). Zgodnie z umową pierwsze dwa bloki – to te wzdłuż lasku - wykonywała właśnie ta firma.
Projekt obejmował dość znaczny obszar o powierzchni ok. 8,8 hektarów, ale cóż z tego, skoro od strony kotłowni osiedlowej obowiązywała od koszar stumetrowej szerokości strefa ochronna. Nie dość na tym. Ponieważ przez środek planowanego osiedla przechodziła podwójna nitka gazociągu łączącego kopalnię gazu w Wierzchowie z rozdzielnią przy ul. Polnej, należało wydzielić 70 m szerokości pas bezpieczeństwa.
Do dzisiaj jest to wydzielony pas a istniejące na nim boisko być tam nie powinno.
Zgodnie z projektem architektonicznym, którego jestem autorem, docelowo miało powstać 12 budynków – w sumie ponad 300 mieszkań. Osiedle obliczone zostało (zgodnie z obowiązującymi wówczas normatywami) na ok. 1200 mieszkańców. Ostatecznie wybudowano 11 budynków mieszkalnych z 266 mieszkaniami.
Osiedle „za rurą” powstawało w sumie kilka ładnych lat i do dzisiaj nie ma jeszcze wszystkich planowanych budynków. Dlaczego taka nieoficjalna nazwa? Ponieważ jeszcze przed kilka długich lat wzdłuż całego osiedla ciągnął się naziemny ciepłociąg „opatulony” wełną mineralną i ocynkowaną blachą. Na zdjęciu widok z 1992 r. od strony dz. ul. Koszalińskiej
i ul. Kołobrzeskiej, która w tym czasie jeszcze nie istniała.
Podwójna nitka ciepłociągu zasilała nie tylko mieszkania ale przede wszystkim znajdujące się już pod drugiej stronie torów kolejowych, a więc na Bugnie zakłady Polam i Telkom-Telzas.
Do budowy osiedla zaangażowano, jak wspomniałem -Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego (ograniczyło się tylko do dwóch budynków w technologii RBM) i Szczecineckie Przedsiębiorstwo Budowalne „Pojezierze” (w technologii MK). (zdjęcie-7) Niebagatelnym problemem, z którym spotykałem się również jako projektant, było przełamanie „blokowego” stereotypu i oporu ze strony tychże wykonawców (zarzut: „udziwnione bloki” ze względu na ich usytuowanie i zróżnicowanie ilości kondygnacji).
Dodam, że do tej pory obie te firmy specjalizowały się wyłącznie w stawianiu głównie 5. kondygnacyjnych bloków w kształcie klocków.
To właśnie wtedy, po raz pierwszy w Szczecinku przekonano się, że w hermetycznym systemie elementów prefabrykowanych można jednak stawiać budynki ze zróżnicowaną ilością kondygnacji, z innym niż do tej pory ukształtowaniem dachów, elewacji, loggii, lukarn, wejść itp. Trzeba powiedzieć wprost: Do ostatniej chwili próbowano osiedle ukatrupić. Powodów było całkiem sporo, ale wspomnę jedynie o dwóch.
Otóż, w tamtym czasie o sposobie zagospodarowania przestrzennego miasta rozstrzygano w koszalińskim Urzędzie Wojewódzkim, a konkretnie w Wydziale Planowania Przestrzennego przy ul. Racławickiej. Ktoś tam wpadł na pomysł, aby cały ten teren przeznaczyć pod… bocznicę kolejową obsługującą tutejszą kotłownię rejonową. W tym miejscu należy wyjaśnić, że w pierwotnych zamysłach osiedle Zachód miało liczyć drugie tyle mieszkańców co cały Szczecinek do tej pory, stąd istniejąca do dzisiaj kotłownia KR z dużym zapasem terenu miała być też znacznie większej mocy.
A kiedy i tę niedorzeczność udało się przeforsować - pojawiła się kolejna. Tym razem w osobie niezwykle zarozumiałego i przy tym wrzaskliwego pułkownika z Koszalina. Tenże umyślił sobie, aby od strony dzisiejszej ul. Kołobrzeskiej pozostawić szeroki, polny szlak przeznaczony do przemieszczania się stacjonujących przy ul. Polnej pojazdów wojskowych na podwoziu gąsienicowym. Jego widzimisię nie zostało spełnione. Dzisiaj już nie pamiętam czy powstała z tego „spotkania” jakaś służbowa notatka.
Szczęśliwie dla miasta był to czas, kiedy wkrótce opustoszały koszary LWP przy Kościuszki, a także te sowieckie przy Słowiańskiej. Mam nadzieję, że na zawsze znikł militarny kaganiec przez dziesięciolecia tłamszący przestrzenny rozwój miasta.
Archiwalne kolorowe zdjęcia pochodzą z 1993 roku. Na jednym- osiedle od strony ronda (skrzyżowanie ul. Kołobrzeskiej z ul. Kościelną) (zdjęcie 10) a na drugim od ul. Koszalińskiej – w miejscu dzisiejszego ronda przy skrzyżowaniu ul. Kołobrzeskiej z ul. Koszalińską.
Jerzy Gasiul
Foto: Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Miło poczytać ciekawy artykuł o miejscu, gdzie się mieszka. Wątpliwości budzi pochodzenie nazwy "Małpi Gaj". Definitywnie wyjaśniam: Tak, jak Szanowny Pan Jerzy przypomniał, w przeszłości były to "MILITARY HEKTARY", czyli tereny wojskowe, koszarowe. Ludowe Wojsko Polskie dbało o kondycję fizyczną żołnierzy i nie tylko przez codzienną "poranną zaprawę", czym było najczęściej ok.30 minut marszobiegu z różnymi ćwiczeniami. Były też zajęcia sportowe - na wzór szkolnych lekcji "wychowania fizycznego". Bardzo duża część tych zajęć odbywała się na specjalnych konstrukcjach. Wiele z nich i o różnorodnej konstrukcji, było przeznaczonych do wspinania się.... niczym małpa na drzewo. Dla wyobrażenia jak to wyglądało, pokazuję zdjęcie wyszukane w internecie. Z tego też powodu, w całej Polsce, we wszystkich jednostkach wojskowych na zawsze wpisała się nieoficjalna nazwa tych obiektów jako "małpi gaj". W Szczecinku też mieliśmy taki małpi gaj i znajdował się on gdzieś w okolicy osiedla. Projektując osiedle, a może w czasie jego budowy, zapewne gdzieś padło określenie miejsca położenia osiedla, wskazując że to jest tam, gdzie był wojskowy "małpi gaj". I tak zapewne nazwa przypadkowo podana wpisała się na trwałe. A co do samego osiedla, jak na czas dzisiejszy, bardzo źle się stało, że z ładnego kolorowego osiedla, najładniejszego w mieście, gdzie każdy budynek miał swoją kolorystykę, wraz z inną kombinacją wymalowania balkonów, przy okazji ociepleń, zrobiono blokowisko jednolitego porażająco jasnego koloru, nudne i nieładne.
Kiedy byłem dzieckiem w latach 60/70 wszyscy mi znani mieszkańcy Szczecinka lasek obok obecnego osiedla nazywali Szkółką. Teraz okazuje się, że nie bezpodstawnie. Małpim Gajem natomiast nazywali lasek w którym znajduje się bunkier przy wyjeździe na Koszalin - obok Eldy.
W roku 1973 służyłem przyulPol niej w batalionie łączności i "małpi gaj " dla żołnierzy był na jego terenie Za dzisiejszym Dino i Policja W stronę dzisiejszych działek było pole uprawne "gospodarstwa rolno hodowlanego " LWP
Sporo ryb złowiłem w "rowie Koszalińskim" i stawkach obok niego. Blacha, więc okonie i szczupaki. Ale były tam i liny i inne gatunki. Jak jest teraz nie wiem.