
Irek Markanicz, wiceprzewodniczący Rady Powiatu. Rozmowa świeżo po pierwszej sesji, podczas której został wybrany do prezydium. Jest radnym drugą już kadencję, ale pierwszą, która odbywać się zaczęła po przeciwnej stronie stołu na sali obrad. I dziś właśnie o tym.
Maciej Gasiul: Dzień dobry, Panie wiceprzewodniczący.
Irek Markanicz: Dzień dobry, Panie redaktorze. No tak się złożyło, większość wybrała. Tak jest w demokracji. Trzeba pamiętać, że panują tam zasady znane tym, którzy niedawno przystąpili do tego podstawowego egzaminu z matematyki. Te zasady, które tam panują, to są zasady arytmetyki. Tak jest w demokracji. Liczy się głosy. Ten, kto ma więcej, ten wygrywa.
Chociaż akurat w tych wyborach, w których ja zostałem przedstawiony na kandydata, na wiceprzewodniczącego, obaj kandydaci się dostali. Bo tylko dwie osoby zostały zgłoszone.
I to jest zaleta koalicyjna, że tak powiem, prawda? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że te rozmowy dotyczące różnego rodzaju sytuacji politycznych, które widzimy podczas sesji, są jakoś przygotowane. Ustawka.
Nie, no to na tym polega polityka, przepraszam. Politykę widzimy częściowo, na tym teatrze politycznym. Dlaczego to się nazywa scena polityczna? To, co się dzieje na sesjach, to, co dzieje się podczas plenarnych posiedzeń Sejmu tak wygląda.
Skene, jak w starożytnej tragedii.
Tak, jest skene. Uwaga. Wracając jeszcze do tych zasad dramaturgii. Często ci dramatopisarze, już nawet ci antyczni, tak gmatwali intrygę, że sami już nie wiedzieli, o co chodzi. Vide najnowsze odcinki telenoweli Klan. Chyba już ci, którzy piszą scenariusze, sami nie wiedzą, kto jest kim i o co chodzi, bo to już jakby tak daleko zabrnęło... Jest taka formuła rozwiązywania wszystkich tych sporów, które już są tak zagmatwane. To się nazywa deus ex machina, czyli nagle pojawia się jakiś głos i doda "w ogóle będzie inaczej niż Wam się wydawało".
Taka sytuacja może mieć miejsce też na szczecineckiej scenie politycznej. Może mieć miejsce. Ma miejsce na szczecineckiej scenie politycznej?
Nie, może mieć miejsce. To jeszcze nie nastąpiło, podejrzewam. Ten element deus ex machina jeszcze przed nami, jeżeli do tego dojdzie. Ale przyglądajmy się, ja oczywiście trochę z innego punktu niż wyborcy, ale tak naprawdę ja wiem dokładnie tyle samo. Bardzo często wiem dużo mniej niż wyborcy, bo różnego rodzaju informacje w formie plotki, jak wiadomo, roznoszą się lotem błyskawicy.
To wyborcze, powyborcze domino już się ruszyło, a może się właśnie zatrzymało, bo zapadły pierwsze zapadki. A propos drugiej strony, jak to widać właśnie z drugiej strony stołu prezydialnego?
Jak przez pierwsze lata byłem radnym i to radnym opozycyjnym, miałem inną perspektywę. Teraz będę miał inną perspektywę przez jakiś czas, nie wiadomo...
To jest inny skraj sali w ogóle, siedziałeś tam, teraz tu.
Tak, troszkę inny skraj sali i wygodniejsze fotele zdecydowanie. Nie tyle fotele wygodniejsze. Przepraszam, że ja mówię o meblach, ale dużo wygodniejszy stół, stabilniejszy, bo ci radni, którzy tam dalej siedzą, mają takie pulpity...
Proszę słuchać, uwaga, idzie cały przekaz. Oczywiście tam jest potrójne, poczwórne dno. Ci "radni tak mają takie ruchome pulpity, na których ustawiamy".
W radzie powiatów Szczecinku korzystamy z tabletów i w ogóle cały system głosowania jest takim systemem mobilnym. To się bardzo sprawdziło dobrze w czasie pandemii, bo pamiętajmy tamta kadencja, która już minęła, to kadencja, która była kadencją pandemiczną i duża część naszych obrad odbywała się online. I wtedy tak, w komputerze widzieliśmy się nawzajem, pracowaliśmy na aplikacji, a cały czas korzystaliśmy z tych samych tabletów, z tego samego systemu głosowania, bo to po prostu się łączy przez Internet i nam bardzo pomogło.
Nie musieliśmy być w sali posiedzeń, tak jak jest w mieście. Miasto też musiało to jakoś się rozwiązać, ale u nas to przyszło gładko i łatwo nam się pracowało wówczas. Przy czym pamiętajmy, że nie wszystko da się zrobić online.
To znaczy, nie można online sobie tak spokojnie porozmawiać swobodnie w kuluarach, na przerwach. Tamte rozmowy są bardzo istotne, podczas przerwy w sesji Rady Miasta czy też w sesji Rady Powiatu. Teraz sesje też są dużo krótsze niż kiedyś.
Jak byłem dziennikarzem, to ja pamiętam sesje, które zaczynały się około godziny 9 rano, a kończyły się koło godziny 17 .00 czy 16 .00. Były takie sesje. Tam były nawet dwie albo trzy przerwy na to, żeby radni mogli, a to było w ratuszu, przejść do pomieszczenia piętro wyżej, gdzie był bufet i mogli sobie nabyć sałatki czy też inne potrawy.
A teraz bufetu nie ma, to szybciej sesje się kończą.
Teraz jest mniej dyskusji, myślę. Wtedy jednak ta świeżo zdobyta demokracja lokalna była bardzo taka "rozdyskutowana".
Te dyskusje nad każdym punktem bardzo długo trwały. Czasami mi tego nawet brakuje, mówiąc szczerze. Mam nadzieję, że jednak każdy będzie mógł wyrazić swoją opinię, bo na tym polega demokracja. To nie polega na tym, jak niektórzy by chcieli, żeby wszyscy się co do każdej kwestii zgadzali.
To nie jest demokracja, to tylko jest... To jest złe rozumienie demokracji. Demokracja polega na tym, żeby każdy z głosów, każdy z radnych i ważne, czy jest z koalicji, czy jest z opozycji, miał możliwość wyartykułowania swojego punktu widzenia w danej konkretnych sprawie. Aż tyle i tylko tyle.
OK, wróćmy do widoku. To co widać jeszcze z tego bardziej miękkiego fotela i zza większego, wygodniejszego stołu? Bo ten Twój stół, jak zauważyłeś, nie jest właśnie tak chybotliwy, jak ten radnego?
To jest stabilne, ale tutaj też nie mówię, że sytuacja radnych po żadnej ze strony nie jest stabilna. Bo to jest jednak sytuacja, myślę, dosyć dynamiczna. Dynamiczna przez to, jak ukonstytuowała się jedna rada i druga rada, bo trzeba pamiętać o tym, że akurat w Szczecinku te dwie rady i miejska i powiatowa. One mają wiele części wspólnych.
I tam są te układanki partyjne i różnego rodzaju porozumienia związane z koalicjami. One w tej chwili się znakomicie pokrywają. One się pokrywają i tutaj nie ma chyba nigdy żadnych wątpliwości, co na pewno nie ułatwia sytuacji obecnego burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa.
Ale ja jestem przekonany, że tej klasy polityk, bo to trzeba pamiętać, że to jest zawodnik naprawdę topowy, jeżeli chodzi o pełnienie tej funkcji, on sobie świetnie da radę. I tutaj jestem przekonany, że mimo różnego rodzaju, nie wiem, niechęci, wszyscy zrozumiemy to, że głosowaliśmy na coś, co jest bardzo istotne. Chodzi o tak naprawdę dobro wspólne. Chodzi o to, że my tam nie jesteśmy po to, żeby nam było dobrze, ale my tam jesteśmy po to, żeby lepiej było mieszkańcom Szczecinka. Bo tak naprawdę, pamiętajmy, rządzą mieszkańcy, rządzą wszyscy.
Na tym polega demokracja. My jesteśmy wybrani przez wyborców i tak naprawdę ostateczną instancją są wyborcy, bo za pięć lat powiedzą nam, czy coś zrobiliśmy źle, czy coś zrobiliśmy dobrze. No i tak ma być.
Zresztą ja mam takie podejście. Od kilku lat pracuję w szczecineckim Muzeum Regionalnym. Powtarzam to może nie za często, ale powtarzam pracownikom, że muzeum nie jest dla muzealników. To znaczy, że najważniejszy dla nas jest ten, kto przyjdzie do muzeum jako zwiedzający.
I to jest w ogóle takie ustawianie sprawy w różnych instytucjach, ma głęboki sens. To znaczy, że nie dyrektor jest najważniejszy w muzeum, nie jest najważniejszy kustosz w muzeum, nie jest najważniejszy pracownik merytoryczny czy też pracownik zawiadujący częścią techniczną.
Najważniejszy jest ten, kto poświęci swój czas i będzie chciał zobaczyć to, co my prezentujemy. Bo z myślą o naszych zwiedzających robimy całą naszą pracę. I z myślą o mieszkańcach politykę.
Rozmowa jest wybranym fragmentem podcastu, który nagraliśmy 9.05.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kasa nie ma koloru ani swojego zdania . Więc mnie to nie przekonuje Panie redaktorze. Tu nie ma miejsca na prawdę bo to jest polityka.
W końcu artykuł pisany, bo jak nie słucham podcastów, to nie mam co czytac w "gazecie" :)