
Wojciech Hurka, świeżo mianowany shihan, szef Szczecineckiego Klubu Karate Kyokushin, podsumowuje wakacyjne obozy i medale swoich podopiecznych. Młodzi karatecy z medalami Mistrzostw Polski przygotowują się do Pucharu Polski, a klub szykuje się do jubileuszu 30-lecia, który to już w przyszłym roku.
30 lat trenowania, miesiąc tytułu shihan. Wojciech Hurka o medalach, obozach i jubileuszu klubu
Shihan Wojciech Hurka ze Szczecineckiego Klubu Karate Kyokushin otrzymał najwyższy tytuł instruktorski zaledwie miesiąc temu. W rozmowie opowiada o wakacyjnych obozach, medalach swoich podopiecznych oraz zbliżającym się 30-leciu klubu.
Jak to jest być shihanem po 30 latach trenowania?
Nie mogę się przyzwyczaić. Dopiero jestem, jak to się mówi, pięć minut - miesiąc czasu. Póki co jest fajnie, ale generalnie jeszcze nie bardzo do mnie dociera. Tytuł się zmienia, ale pozostaję tym samym człowiekiem. Robię tę samą robotę, którą robiłem.
Jak przebiegły wakacje?
Deszczowo, ale było trochę słońca. Mieliśmy dwa obozy. Pierwszy w Poroninie - 250 osób, bo to był obóz związkowy Okręgowego Związku Karate, którego jestem wiceprezesem. Pojechaliśmy na 9 dni z grupą dzieci, młodzieży i dorosłych. Mamy to opanowane, robimy to od lat.
Później obóz w Krakowie i sławetny egzamin - nie tylko mój, bo tam były też dwie osoby z mojego klubu. Shihan Grzegorz Polak, który prowadzi u nas jedną grupę, oraz Weronika Makarejewicz. To był już mój 29. raz w Krakowie na obozie.
Czyli sporo widziałeś w Krakowie?
Właściwie to nie. Wtedy kiedy nie ma obozu, bo tam nie ma czasu na zwiedzanie. Trening cztery, pięć razy dziennie po dwie godziny każdy. Tylko jesz, ćwiczysz, śpisz. Byliśmy w trójkę - ja zdałem egzamin na shihan, Weronika na drugie kyu, coraz bliżej czarnego pasa. Został jej jeden egzamin. Grzesiek akurat w tym roku nie zdawał, być może za rok podejdzie do egzaminu na drugi dan.
Przed wakacjami były sukcesy na Mistrzostwach Polski w Drawsku.
Tak, mamy sukcesy medalowe już trzeci rok z rzędu. Mamy zawodników topowych w kraju w kategorii 10-12 lat. To przyszli młodzieżowcy i seniorzy. Długotrwały proces w karate Kyokushin.
Mikołaj Lemczak zdobył złoty medal, Karol Szkuta-Mostowski srebrny - walczą zawsze o pierwszą pozycję. Stanisław Fabisiak wrócił po dwóch latach niestarowania i od razu wygrał wszystkie turnieje w tym roku. Na Mistrzostwach Polski zdobył brązowy medal, chociaż widziałem go w finale.
Grupa zawodnicza to ci, którzy startują w zawodach?
Tak, na makroregionach i Mistrzostwach Polski. W tej chwili mamy 28 osób. Są też tacy, którzy jeszcze nie startują, ale rokują nadzieje. Jak przyjdzie nowy zawodnik we wrześniu, robię proste testy, obserwuję. Nie od razu kieruję do grupy zawodniczej - musi złapać podstawy, pokazać, że chce ćwiczyć.
To kilka elementów musi się zazębić: rodzic, trener i dziecko. Jeżeli wszystko pasuje, budujemy zawodnika i człowieka. Zawodnikiem się jest przez kilka lat, człowiekiem całe życie. Nie odtrącamy też tych, którzy nie są zawodnikami - każdy ma ten sam status w klubie.
W październiku macie Puchar Polski w Świnoujściu?
Bierzemy siedmiu zawodników. Mamy jeszcze Antoniego i Jędrzeja Kluzów - też medalistów Mistrzostw Polski i Pucharu Polski, chociaż ostatnio im się nie powiodło. Sport uczy i kształtuje.
Jest też Weronika Makarejewicz, która startuje w kategorii 17-18 lat i przygotowuje się do Mistrzostw Europy. Te będą w Polsce - przeniesiono je z Hiszpanii. To znacząco obniża koszty, bo zamiast 2500-3000 złotych za zawodnika zapłacimy 1000-1500.
W przyszłym roku 30-lecie Szczecineckiego Klubu Karate Kyokushin.
Dokładnie. Kyokushin w Szczecinku ma 45 lat tradycji. Wcześniej działaliśmy jako sekcja TKKF, gdzie zajęcia prowadził Marek Starzecki, potem Sławek Nowicki. Później ja się w to bawiłem z Arturem Stępniakiem, pomagał Tomek Piesik.
Robiło się pokazy - łamanie kijów bejsbolowych, dachówek, deficytowy towar kiedyś. Wszystko, żeby zachęcić ludzi do trenowania. Sekcja później była filią Koszalina. Jak jeździłem do Koszalina na treningi, startowałem jako Koszalin, bo nie mieliśmy klubu. To trwało ze trzy lata.
Potem założyłem klub, pomagał mi Mieczysław Kącki - wiceprezes, który wspierał przez wszystkie lata, nawet jak już nie ćwiczył. Kiedyś były inne czasy, miasto i starostwo nie pomagało jak teraz.
Planujecie galę jubileuszową?
Rozmawiam z władzami polskiego Kyokushin i okręgowego związku. Może gala, może poważny turniej - złożyłem pismo o Mistrzostwa Polski lub Puchar Polski. Ostatni Puchar Polski mieliśmy w 2018 roku - przyjechało prawie 600 osób, ciasno było na hali. Wielkie wydarzenie.
5 września zapisy. Jak to wygląda?
Spotkanie organizacyjne w SP4 na ulicy Jasnej o 18:00. Mamy pięć grup treningowych: początkującą dzieci-młodzież-dorośli, dziecięce 3-6 lat, 7-9 lat, 9-11 lat oraz zawodniczą. Trenujemy od poniedziałku do piątku w różnych godzinach od 16:00 do 20:30.
Sala z matą, komfortowe warunki. 10 minut rozmowy, rozdamy ulotki - kto gdzie trenuje, bo trzeba dopasować wiekowo. Od października zaczynamy pełną parą, chociaż niektórzy przez wakacje trenowali - wynajmujemy salę także wtedy.
Dużo dziewczyn trenuje karate?
Jakbym policzył, to jedna trzecia, może troszeczkę mniej niż chłopców. Ale to się zmienia - kobiety chcą uprawiać sport wcześniej zarezerwowany dla mężczyzn. Zapraszamy wszystkich!
Sztuki walki przydają się dzieciom?
Przydają się, przede wszystkim wzmacniają psychicznie i fizycznie. To zupełnie inny człowiek po treningu. Nieraz ktoś przychodzi chcąc zostać zawodnikiem i nim nie zostanie, a ktoś nie chce, a okazuje się, że jest. Są rodzice, którzy czają się na korytarzu przez rok, a potem sami trenują lepiej niż dzieci.
Zaproszenie na zapisy: 5 września, godz. 18:00, SP4 przy ulicy Jasnej w Szczecinku
rozmawiał Patryk Witczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie