Reklama

Historia pełna tajemnic. Sowiecka stacja paliw na Pilskiej

18/06/2023 07:00

Pod koniec czerwca 1992 r. Szczecinek opuścił ostatni rosyjski (sowiecki) żołnierz batalionu zaopatrzenia 6 Witebsko-Nowogrodzkiej Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej. Ostatnim przyczółkiem wojsk okupacyjnych była ulokowana pomiędzy ul. Waryńskiego i Pilską baza paliw.

Zdjęcie bazy od strony ul. Waryńskiego powstało na miesiąc przed jej opuszczeniem.

Była to wątpliwej jakości wizytówka miasta. Od strony krajowej „jedenastki” czyli ul. Pilskiej w ostatnich latach oddzielał, oprócz krzywego płotu z betonowych płyt, mocno przerzedzony szpaler czarnej włoskiej topoli. To, co można było zobaczyć zza płotu, bardziej sprawiało wrażenie podupadłego PGR niż siedzibę jednostki wojskowej. Tuż przy jezdni był piętrowy, ze stromym dachem budynek koszarowy, a za nim kolejny tyle, że przebudowany i dostosowany do potrzeb wojska, w którego murach mieściły się warsztaty i kotłownia c.o. Dalej widać było zagracone rdzewiejącym sprzętem podwórze, a dalej kolejny budynek z wielkimi wrotami i dachem łatanym na przemian blachą i dziurawym eternitem. Tak właśnie w ostatnim okresie swego istnienia wyglądał folwark istniejący w tym miejscu w okresie międzywojennym. Nieruchomość (adres: Am Bahnhof 5) należała do niejakiego Fritz’a Neubauer’a – właściciela okazałej wilii przy dz. pl. Wazów w miejscu parkingu i placu zabaw, zburzonej podczas działań wojennych.  

Z miejscem tym wiąże się zagadkowa historia. Podczas wyburzania budynku koszarowego (po przejęciu bazy przez samorząd), natrafiono na dość intrygujący, ukryty za futryną drzwi napis w języku rosyjskim wykonany kopiowym ołówkiem. Jego treść w polskiej transkrypcji brzmiała: Idu na rastreł… [idę na rozstrzelanie] dalej była godzina i dokładna data. Niestety, z daty zapamiętałem jedynie rok – 1942. Skąd w tym miejscu znalazł się Rosjanin i czy rzeczywiście napis był autentyczny? Z pewnością tego już nigdy się nie dowiemy.

Wiadomo jedynie, że po wybuchu (22 czerwca 1941 r.) wojny pomiędzy dotychczasowymi sojusznikami, na terenie powiatu do pracy niewolniczej m.in. w majątkach rolnych zatrudniano, oprócz Polaków także Rosjan i Ukraińców. Oblicza się, że na terenie powiatu szczecineckiego w okresie wojny na robotach przymusowych zatrudniano ok. 7-8 tys. polskich robotników. Liczba cudzoziemców jest do tej pory nieznana. Tylko na terenie Szczecinka znajdowały się trzy obozy dla robotników przymusowych: Bahnlager – w którym przebywali jedynie Polacy zatrudnieni m.in. w parowozowni, drugi - Arbeitslager i trzeci obóz w okolicy ul. Myśliwskiej - Arbeitslager des Heerverpflegungsamt. W tych dwóch ostatnich dominowali Rosjanie. Z pewnością do niewolniczej pracy w folwarku znajdującym się wtedy na wylocie z miasta, zatrudniano także jeńców sowieckich. Być może niewolnik został za jakieś przewinienie ukarany śmiercią. Karę wykonywano zazwyczaj na miejscu „zbrodni”, więc być może tak było i w tym przypadku.

Co znamienne, w powszechnie dostępnych niemieckich źródłach oraz różnego rodzaju wspomnień byłych mieszkańców nigdzie nie ma choćby najmniejszej wzmianki o sprowadzanych do niewolniczej pracy cudzoziemskich robotników. A przecież w tym czasie, ze względu na ich olbrzymią ilość, nie sposób było nie zauważyć ludzi w obdartych ubraniach z literką „P’ lub „O” na piersiach.  

Sowiecka baza paliw od strony ul. Waryńskiego chroniona była podwójnym wysokim płotem z drutu kolczastego oraz drewnianymi wieżyczkami wartowniczymi. Przed ogrodzeniem znajdował się kilkumetrowej szerokości pas stale bronowanej ziemi.

Bazę od strony uliczki przy lokomotywowni (parowozowni) oddzielał wysoki mur z białej cegły z rozciągniętym na szczycie drutem kolczastym. Od tej też strony prowadziła bocznica kolejowa zamykana stalową bramą. Tuż za nią znajdowała się zadaszona rampa, a przy niej budynek biurowy. Sądząc po architekturze rodowód budynku sięgał lat trzydziestych. Był wykonany z solidnych materiałów. Miał czterospadowy dach z czerwonej dachówki, wybite okna, dziury w dachu i orynnowaniu świadczyły, że budynek był nieużytkowany, a tuż za nim widać było strażacką wieżę ćwiczebną.

To w tym miejscu wtaczano wagony wypełnione beczkami z substancjami ropopochodnymi oraz cysterny z paliwem, których zawartość tłoczono do zbiorników ulokowanych w głębi bazy.

Naziemne zbiorniki z nitowanych blach stalowych pochodziły z okresu międzywojennego i najpewniej była to pozostałość po istniejącej w tym miejscu fabryce twardych cegieł bitumicznych. Rosjanie wybudowali nigdy do końca niezinwentaryzowane, duże ilości zbiorników podziemnych. Jak wówczas obliczano, łączna pojemność wszystkich zbiorników wynosiła ok. 5,5 mln litrów.

Bardzo szybko się okazało, że stan obiektów jest katastrofalny. Poniemieckie naziemne zbiorniki nie nadawały się do dalszej eksploatacji i ze względu na zagrożenie pożarowe trzeba było je rozebrać. Najpierw należało jednak wszystkie oczyścić z resztek pozostawionego w nich paliwa i substancji ropopochodnych.

Jeszcze przed opuszczeniem bazy przez Rosjan, ratusz rozpoczął przygotowania do jej przejęcia. Pytany kiedy opuszczą bazę (stało się to w czerwcu 1992 r.) gen. Dubinin hardo odpowiadał, że wyjdą kiedy zechcą.

Po wyprowadzce wojska teren dozorowała straż miejska i kolejowa straż pożarna. Potem kilka miesięcy trwały poszukiwania inwestora. Na początku cały majątek miała wykupić spółka ze Szczecina, jednak radni zadecydowali, że bazę paliw przejmie nowo utworzona spółka Jarpol, w której większościowy pakiet miała gmina. I tak też się stało.

 W czerwcu 1993 r., spółka zatrudniając bezrobotnych w ramach prac interwencyjnych, rozpoczęła rozbiórkę obiektów murowanych. Najpierw z powierzchni ziemi znikły budynki od strony ul. Pilskiej. Spółka bardzo szybko zakończyła swoją działalność.

Cała nieruchomość po pewnym czasie została sprzedana koncernowi Krono. W 2005 roku skrzyżowanie ul. Pilskiej z ul. Waryńskiego zostało poszerzone o jeden pas ruchu.

Najpierw, w ciągu kilku lat od strony ul. Pilskiej i Waryńskiego pojawiły się hałdy składowanego w tym miejscu drewna – zdjęcie z 2014 r.

Po zniwelowaniu mocno urozmaiconego terenu, w październiku 2013 rozpoczęto budowę hali fabrycznej. Dzisiaj znajduje się tam zakład Tvilum.

W 2019 roku rozpoczęto budowę kolejnej hali.

Znaczna część podsypki służącej do wyrównania terenu pochodziła z dzikiej kopalni w Dzikach.

 

Dzisiaj,  jedynym śladem jaki pozostał po dawnej fabryce, a także całkiem niedawnej bazy paliw to tylko zatopione w asfalcie tory bocznicy kolejowej.

Jerzy Gasiul

Zdjęcia autora

 

 

Zdjęcia z 1992 i 2014 r.

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Bob - niezalogowany 2023-06-19 21:12:29

    Jak zwykle solidna porcja historii. Z małym wyjątkiem - tory nie są zatopione lecz niestety wystają ponad betonowe płyty. Osobiście znam 2 osoby, które połamały swoje kości obojczyka na tym bezsensownym gniocie..

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do