Reklama

Stacja Szczecinek. Z dziejów dworca kolejowego


Na pierwszy rzut oka – nic się nie zmieniło. Budynek dworca stoi, perony też, pociągi wciąż przyjeżdżają. Szczecinecki dworzec, dziś właśnie kończący kolejny remont, wciąż nosi ślady swojej przeszłości, choć nie wszystkie da się łatwo odczytać.


Dzisiaj, w epoce, kiedy samochód stał się niemalże urządzeniem domowym, podróżowanie pociągiem wydaje się anachronizmem. Współczesny stan niegdysiejszego okna na świat, jakim przez dziesiątki długich lat był szczecinecki dworzec kolejowy, u bardziej wrażliwych osób może wywołać przygnębienie, a nawet wielodniową depresję. Jesteśmy na peronie drugim – torze piątym. 

Na archiwalnym zdjęciu, niemal wszystko się zgadza. Jest i budynek dworcowy, i poczta, a nawet perony. Wszystko tak jak dzisiaj tyle, że bardziej świeże, wszakże zdjęcie wykonano kilka lat po jego przebudowie. Rzetelny dokument z epoki? Niezupełnie. 

Stojący na stacji pociąg, z racji swojej skali, przypomina raczej - jakże popularną pośród starszych panów – pasjonatów kolejnictwa - ogrodową kolejkę. Jeździ coś takiego pomiędzy drzewami i kwiatami, i wygląda prawie jak prawdziwa, bo nawet z komina dym się ulatnia. Oj, niemało musiał się natrudzić fotograf, aby ów pociąg, niby stojący na drugim peronie, wpasować choćby w szerokość toru, nie wspominając już o perspektywie. Eksperyment raczej się nie udał i już na pierwszy rzut oka widać, że zdjęcie z pociągiem to słaby fotomontaż. Nie ma jednak powodu, aby drwić z jego autora. W tamtym czasie tego rodzaju, bardzo często podkolorowane pocztówki z wklejonymi przechodniami, pojazdami -  było powszechne często stosowane. 

W każdym razie wszystko jest prawdziwe, za wyjątkiem stojącego przy peronie pociągu. Owszem, pociąg gdzieś stał, tyle że nie na tym dworcu. Z niejakim trudem można rozpoznać, że składa się on z czterech wagonów pasażerskich. Jeśli akurat w tym przypadku autor zdjęcia niczego od siebie nie dodał, to mamy do czynienia z dwuosiową lokomotywą parową. W tamtym czasie na terenie wszystkich niemieckich landów działało aż 19 fabryk lokomotyw. Produkowano je niejednokrotnie na masową skalę i to  różnych typów, a jej weryfikacji się nie podejmuję. Z bardzo wysokiego poziomu i wydajności słynęły m.in. fabryki lokomotyw w Bawarii a także (bliżej nas) w Szczecinie – Vulcan, Union w Królewcu i Schichau w Elblągu. Te pruskie (dz. Pomorze oraz Warmia i Mazury) uważano, że nie tylko są wydajne, ale co bardzo ważne w tamtych czasach – posiadały prostą konstrukcję. Mówiło się nawet, że lokomotywa jest dobra wtedy, kiedy  można ją naprawić nawet w oborze, w najdalszym zakątku Prus Wschodnich. Tak to przynajmniej było na początku XX wieku.

Do naszych czasów uchowała się także druga wersja tej samej pocztówki. Wprawdzie jest również podkolorowana, ale przedstawia stan rzeczywisty. 

Prapoczątki szczecineckiego węzła kolejowego sięgają końca XIX wieku. Pierwsze połączenie kolejowe miasto uzyskało 15 maja 1878 r. Była to dwutorowa linia łącząca Czarne z Czaplinkiem. 15 listopada tego samego roku oddano do użytku jednotorową linię do Białogardu, a także do Ustki przez Słupsk. Najpóźniej została wybudowana linia do Piły. Pierwsze pociągi pojechały w tym kierunku dopiero 15 maja 1879 r. Od tego też czasu Neustettin stał się strategicznym węzłem kolejowym. 

Wszystkimi szlakami, za wyjątkiem tego do Piły, zarządzała w tym czasie Dyrekcja Okręgu Kolejowego w Gdańsku. O znaczeniu szczecineckiego węzła świadczy choćby to, że kiedy w 1927 roku ruszyła produkcja parowozów BR24 (polskie oznaczenie Oi2) w elbląskich zakładach Schichau,  pierwsze egzemplarze przydzielono do parowozowni w Wriezen, Schwerin i Neustettin. Lokomotywy przeznczone były do prowadzenia pociągów pasażerskich na liniach lokalnych. Z czasem ten typ parowozów stacjonował, oprócz Szczecinka, także  w Kołobrzegu, Iławie i Olsztynie. Najwięcej sztuk ok. 70 było na wyposażeniu parowozowni dworca głównego w Królewcu. Zdjęcie archiwalne z okresu wojennego BR24 na stacji w Żółtnicy. 

Po wojnie na terenie Polski pozostało 31 tego typu lokomotyw - 20 eksploatowanych było w dyrekcji gdańskiej, a 11 w szczecińskiej, do której od tego też czasu należy Szczecinek. Ostatnie egzemplarze "ojejek" zakończyły swój żywot w połowie lat 70. Potem nastąpiła era spalinowozów ze słynnymi ST43 czyli „Rumunami” i ST44 „Gagarinami”. 

Zdjęcie szczecineckiego dworca widzianego z północnej strony peronu drugiego powstało w pierwszych latach XX wieku. Na postawie dostępnych dokumentów wiadomo, że budynek dworcowy wraz z pocztą i ekspedycją, w takim kształcie jaki zachował się do dzisiaj, z całą pewnością powstał po 1903 roku. W drugim etapie przebudowy zmieniono także dotychczasowy układ torów. Wcześniej - pierwszy peron obsługujący linię do Białogardu kończył się ślepym torem dochodzącym do ściany szczytowej budynku stacyjnego. W tym samym czasie powstały również poprzednio nieistniejące przejścia podziemne z peronami zadaszonymi drewnianymi wiatami, wspartymi na stalowej konstrukcji. 

Fotograf uwiecznił na swoim zdjęciu najpewniej moment, kiedy na drugim peronie dopiero co ułożona została, po jego prawej stronie, nawierzchnia z drobnej kostki granitowej. Tego rodzaju szarą i czarną kostkę układaną we wzory pamiętają już tylko najstarsi mieszkańcy Szczecinka. Z czasem kostkę zastąpiono asfaltem i tak pozostało do dzisiaj. Na dworcu w tym czasie trwały jeszcze prace budowlane. W tle II peronu widać lokomobilę z charakterystycznym wysokim kominem. Było to urządzenie napędowe na kołach, z kotłem parowym, maszyną i kołem pasowym. Być może w tym przypadku służyło ono do napędzania betoniarki. Najwyraźniej po nocy - pracy jeszcze nie rozpoczęto. Sądząc po układzie cieni, zdjęcie wykonano wczesnym przedpołudniem. W tym czasie stacja była jeszcze uśpiona i dlatego nie sposób dostrzec choćby jednego pasażera, czy choćby robotnika kolejowego. To samo ujęcie z 2017 roku – na chwilę przed przyjazdem pociągu do Poznania. 

Na archiwalnym zdjęciu po prawej stronie uwagę zwraca metalowy, ażurowy płotek biegnący wzdłuż torowiska. Takie parkaniki znajdowały się na wszystkich peronach. Zlikwidowano je ponoć ze względów bezpieczeństwa, o ile pamiętam dopiero na początku lat 70. Na początku XX wieku do oświetlania dworca, a także wagonów pasażerskich, również do ich ogrzewania stosowano gazu pochodzącego ze stacyjnej wytwórni, wytwarzanego z węgla kamiennego. Gaz rozprowadzany był po przedziałach miedzianymi rurkami, którego zbiornik ulokowany był pod podwoziem wagonu. 

 Jak widać na zdjęciu, jedna z gazowych latarń ustawiona była przed ekspedycją pocztową, a druga przed wiatą peronową. Na pozostałych peronach latarnie mocowano na wysięgnikach pod zadaszeniem peronów. 

Warto pamiętać, że gaz miejski (jeszcze nie ziemny) w Szczecinku pojawił się dopiero w 1878 roku, a więc wraz z uruchomianiem pierwszego połączenia kolejowego. To wtedy właśnie wybudowano przy węźle kolejowym również wytwórnię gazu. Na budowę miejskiej gazowni przy ul. Kanałowej, władze miasta zdecydowały się dopiero w 1895 roku. W latach 20. gazownię zmodernizowano budując od strony ul. Kanałowej zbiornik o pojemności 2 tys. metrów sześciennych, którego pojemność wystarczała na potrzeby 19 tys. miasta, bo tylu mieszkańców Szczecinek liczył przed wojną. W tym czasie do mieszkań gaz dostarczano w ilościach niemalże śladowych - gaz służył głównie do kuchenek, a także do oświetlenia miejskich ulic. Na skalę przemysłową wykorzystywano go jedynie w rzeźni – zakładzie mięsnym przy zbiegu ul. Kaszubskiej z Zieloną.

Na pierwszym planie, przy wiacie pocztowej, uwagę zwracają nietypowe dzisiaj urządzenia – drewnianej konstrukcji wózki dwukółki z podwójnymi dyszlami, służące do przewożenia pocztowych przesyłek. Akumulatorowe wózki peronowe, dzisiaj już także nieistniejące, pojawiły się znacznie później. 

Archiwalne zdjęcie świadczy również o wręcz wzorowym porządku, jaki w tym czasie był na dworcu – przystrzyżony żywopłot, a nawet firany w oknie restauracji dworcowej. Z tej dawnej atmosfery dzisiaj właściwie nic już nie zostało. 

Jeszcze na początku lat 2000’ na drugim peronie ulokowany był kiosk. Otwierano go jedynie w godzinach szczytu i przyjeździe lub odjeździe pociągów dalekobieżnych.

Drugi kiosk, ale już tylko z prasą znajdował się wewnątrz holu przy nieistniejącym już wejściu do obszernej poczekalni. Dzisiaj, po dobiegającej końca przebudowie (maj 2025) w holu jest tylko namiastka poczekalni. Pomysł, aby ulokować siedziska w przejściu pomiędzy wejściem a wyjściem, a więc w przeciągu, jest taki sobie, a już w szczególności zimową porą. 

Bardzo korzystnie zmieniła się wnęka przesklepiona ceglanymi łukami z okienkami kas biletowych. Na zdjęciach przed i po przebudowie. 

 

Jerzy Gasiul 

Zdjęcia archiwalne sprzed 1945 r. pochodzą ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Szczecinku. 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 25/05/2025 17:29
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Mieszkańcy szczecinka - niezalogowany 2025-05-30 12:08:30

    Co z tego że robi się dworzec PKP a bilety są tylko na pociąg na PKS już nie mogę kupić pomimo że ZLIKWIDOWANO dworzec PKS. W UBIKACJI WIECZNIE ŚPIĄ BEZDOMNI.Co z tego że ktoś od czasu do czasu zadzwoni na policję lub straż miejską. Przyjadą pogonią a oni i tak spowrotem do spania.Ale jak DAGLAS każe bilety sprawdzić straży miejskiej to nie będzie komu pilnować na mieście porządku.Oj DAGLAS już ma chyba pusto w tej głowie i nie myśli.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do