Reklama

Było sobie pole, a za nim nieprzebyty  las

05/06/2022 07:50

Jest wczesne lipcowe popołudnie. W tym miejscu urywa się wysypana żużlem droga. Dalej za zakrętem lekko pod górkę prowadzi rozjeżdżony leśny trakt. To właśnie w tym miejscu zaczyna się Las Klasztorny ciągnący się aż do Trzesieki.

 

Teraz droga wije się pomiędzy dorodnymi bukami, dębami i sięgającymi nieba świerkami. Tutaj przez cały dzień panuje półmrok. Próbuję zrobić zdjęcie „na czas”. Po wywołaniu okazuje się, że zostało mocno niedoświetlone.

Za zwartej gęstwiny zieleni nie sposób dojrzeć bagnistej leśnej dolinki i okolonym oczeretami stawu. Gdzieś tam pomiędzy potężnymi drzewami wije się strumyk.

Wprawdzie strumyk zasilany jest z okolicznych pól, ale tak naprawdę to jego źródło znajduje się kilkaset metrów dalej w postaci rozległego stawu przy dzisiejszej ul. Różanej.

Kolorowy slajd powstał w 1978 roku. Tak jak dzisiaj dolinę przecina rów melioracyjny. Wtedy ogrodzony podwójnym rzędem palików oddzielał łąkę, na której pasło się bydło z przyszkolnego gospodarstwa rolnego.

Dalej widać spalony lipcowym słońcem stok potężnego wzniesienia. Z jego szczytu rozciąga się widok na Trzesiecko i rozciągające się wzdłuż jego południowych brzegów miasto.

Widok o tyle niezwykły, ponieważ tylko z tego miejsca można dostrzec w całej okazałości południowe skrzydło Zamku Książąt Pomorskich, a tuż obok niego smukłą wieżę kościoła Mariackiego.

Po prawej stronie doliny już poza kadrem, była w tym czasie polna dróżka z placem, na którym uczniowie Technikum Rolniczego zdobywali uprawnienia na prawo jazdy kat. „T” - jak traktor.

Aby jeszcze bardziej przybliżyć współczesnym to miejsce dodam, że znajdujemy się przy ul. Wilczkowskiej przy zatoczce parkingowej i zbudowanymi przez leśników drewnianymi schodami. Drewnina konstrukcja prowadzi do wieży zwanej przez nich dostrzegalnią.

Gdzieś poprzez gęstwinę zieleni, która przykryła całe dawne pastwisko, widać zabudowę ul. Konwaliowej. Z tej strony tak jak niegdyś dostęp uniemożliwia podmokły teren i znaczony brzozowym szpalerem rów melioracyjny. Od strony osiedle  jest niedostępne. Można skorzystać z leśnej drogi prowadzącej równolegle do skraju lasu. Mimo, że zabudowa jest na wyciągnięcie ręki, dość często można się natknąć na płochliwe sarny. 

Tutejsze uliczki osiedlowe swoje nazwy wywodzą, nie wiedzieć z jego powodu od kwiatów. Tych osatnich w przydomowych ogrodach jak na lekarstwo - przeważnie duże ilości kostki betonowej, iglaki na granicach nieruchomości i przystrzyżona trwa.

Jest więc ul. Różna biegnąca szerokim półkolem, a potem wzdłuż Trzesiecka, jest ul. Konwaliowa – to ta wzdłuż lasu.

Na samym środku można trafić na krętą i biegnąco to w górę, to w dół ul. Jaśminową, Tulipanową a nawet Wrzosową.

Osiedle liczy sobie zaledwie kilkanaście lat. Pierwsze domy pojawiły się tutaj ok. 2010 roku.

To był niezwykle znaczący rok dla tutejszych. To właśnie wtedy „wieś” Świątki, która praktycznie nigdy nią nie była, została włączona do obszaru Szczecinka. „Kwiatowe” osiedle powstało na terenach dawnego szkolnego gospodarstwa rolnego.

Majątek w 1998 r. – jak to się mówi – został zrestrukturyzowany, innymi słowy po prostu rozwiązany. Ale do czasu rozstrzygnięcia przez sąd sporu o prawo do władania terenem, pomiędzy dotychczasowym dzierżawcą a powiatem, tutejsze pola, które do tej pory żółciły się zbożem, teraz leżały odłogiem.

Przez ten czas wzdłuż biegnącej brzegiem jeziora ścieżki, którą teraz nazywa się „rowerową” wyrosły pokaźnej wielkości krzewy, a nawet drzewka. W miejscu, obok którego wybijało źródełko, dróżka stała się nawet nieprzejezdna.

Pierwszym przedsięwzięciem jakim podjął się powiat, było sporządzenie projektu podziału terenu pod przyszłe osiedle domów jednorodzinnych.

Prace w polu zaczęły się nie tylko od wytyczania działek a także – co jest w naszych warunkach niezwykle rzadkim zjawiskiem, budową jezdni ul. Różanej i Konwaliowej.

W tym samym czasie ulepszono i poszerzono nadjeziorną ścieżkę.  Powstało też kąpielisko a miejsce do biwakowania oczyszczono z dorodnych drzewek i krzewów. Na jeziorze przy brzegu zamontowano dwie dalby i pomost umożliwiający przybijanie w tym miejscu wodnego tramwaju. Początkowo pomost składał się z połączonych ze sobą, pochodzących z demobilu, stalowych pontonów.

Po prawdzie w tym miejscu od niepamiętnych czasów zawsze była dzika plaża. Tutejsza łąka podczas weekendów zamieniała się w pole namiotowe. W latach siedemdziesiątych w okresie letnim cały północny stok zajęty bywał przez setki namiotów.

 To były czasy, kiedy rok w rok odbywały się rajdy ZMS szlakiem zdobywców Wału Pomorskiego. W tej propagandowej imprezie brało udział ładnych kilka tysięcy osób, tak przynajmniej pisano w gazetach.

Widomym znakiem trwania rajdu, oprócz olbrzymiego pola namiotowego, był niezwykły wzrost sprzedaży alkoholu w okolicznych sklepach. Nie jestem pewien, czy właśnie z tego powodu z czasem wprowadzono lokalną prohibicję.

Było to jednak na tyle dawno, że o tamtych czasach pamiętają już tylko najstarsi mieszkańcy tego zakątka Szczecinka. 

Walory tego miejsca zostały odkryte i docenione nie tylko za komuny, ale już w okresie międzywojennym. Świadczy o tym zdjęcie wykonane w końcówce lat trzydziestych.

To musiała być nie byle jaka impreza skoro na tę okoliczność ściągnęły tłumy. Na pierwszym planie widzimy chłopców w mundurach Hitlerjugend a poniżej zwarte szeregi dorosłych szturmowców – prawdopodobnie bojówkarzy z SA.

Na terenie miasta zwolenników Hitlera musiała być nomen omen, cała rzesza. Byli podzielni na grupy, a ich siedziby znajdowały się przy Klosterweg 28 (dz. ul. Szczecińska), Friedrichstrasse 49 (ul. 1 Maja) Mackensenstrasse 26 (ul. Kościuszki), Schloβstrasse 6 (ul. Zamkowa) i Augustastrasse 16 (ul. Limanowskiego).

W tle na jeziorze widać płynący do brzegu wodny tramwaj „Adolf Hitler”. Obok niego krąży kilka łodzi wiosłowych tzw. czwórek ze sternikiem. W dali bieleje podwójny żagiel „DZ” drewnianej łodzi, która zachowała się do naszych czasów. 

Wprawdzie „kwiatowe” osiedle domów jednorodzinnych w dalszym ciągu jest w trakcie budowy, ale to już końcówka. Wolnych działek pozostało niewiele.

Trzeba przyznać, że gdyby nie widok na fabryczne kominy to z uwagi na sąsiedztwo jeziora i lasu, byłoby to najbardziej atrakcyjne miejsce w mieście. Działki o znacznie większej powierzchni niż na innych osiedlach sprzedaje starostwo.

Jak wszędzie tak i tutaj każdy dom jest w innej konwencji architektonicznej a także materiałowej. Oprócz tych stawianych metodą tradycyjną, a więc z bloczków gazobetonowych, zdarzają się licowane cegłą, takie z elementów drewnopochodnych a nawet z drewnianych bali.

Znakiem zamożności ich właścicieli jest tylko wybujała architektura, urządzenie ogrodu, ale także rodzaj ogrodzenia oraz powierzchnia zajęta kostkę brukową na różnego rodzaju dojazdy, dróżki i ścieżki. 

Współczesne przedmieście Szczecinka kojarzy się przede wszystkim z Zespołem Szkół Rolniczych, Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym a ostatnio ze stadionem lekkoatletycznym na dawanym przyszkolnym boisku.

Przed wojną w tutejszym majątku rolnym Marientron znajdował się kobiecy obóz RAD 5/144 czyli Reichsarbeitsdienst (Służba Pracy Rzeszy).

Po wojnie, przez co najmniej rok pożytki z tutejszego majątku czerpali czerwonoarmiści. Polacy przejęli go już bez inwentarza i rzecz jasna sprzętu rolnego, który jako zdobycz wojenna został wywieziony na wschód.

Ziemię w 1946 roku przejęło nowo powołane Państwowe Gimnazjum Rolnicze. Do dzisiaj w Archiwum Państwowym zachowało się ogłoszenie z czerwca 1948 r. o naborze do Państwowego Gimnazjum Gospodarstwa Wiejskiego. Adres szkoły – Szczecinek ul. Klasztorna majątek Elżbiecin Piastowski.

Z treści wynika, już wówczas były to tereny położone w granicach administracyjnych Szczecinka. „Patriotyczna” nazwa miała nawiązywać do Elżbiety córki Kazimierza Wielkiego, która właśnie tutaj w klasztornych murach na Wzgórzu Marietron, dokonała swego ziemskiego żywota i tutaj też została pochowana.

Najprawdopodobniej już od wczesnych lat powojennych zaczęto dalekie przedmieście miasta nazywać Krzywizną. Krzywizna - ponieważ cała okolica znajduje się na mocno pofałdowanym terenie. Jakie musiało być zamieszanie, skoro jeszcze w 1948 roku w Monitorze Polskim pojawiła się nazwa Świątki.

Najwyraźniej był to swego rodzaju urzędowy kamuflaż, polegający na zatuszowaniu nazwy oryginalnej.

Patrząc dzisiaj z wyasfaltowanej ul. Wilczkowskiej, aż trudno sobie wyobrazić, że to samo miejsce pół wieku temu prezentowało się tak jak na archiwalnym zdjęciu. Po tamtych czasach został jedynie las, ale i on dzisiaj bardziej przypomina tereny parkowe niż ten niegdysiejszy z cienistą gęstwiną majestatycznych drzew.

Tajemniczy las różnorakich drzew i krzewów już od dawna nie istnieje. W tym przypadku niezupełnie sprawdza się definicja, jakoby „nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las”. Chyba że mamy na myśli las domów.

Jerzy Gasiul

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Madlen - niezalogowany 2022-06-05 12:31:59

    Mój dziadek używał nazwy "Krzywizna" odkąd pamiętam,długo nie wiedziałam o jaki rejon chodzi.W zasadzie nie pamiętam zeby używał innej,takiej używał zawsze ,aż do śmierci w roku 2011.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    misiek - niezalogowany 2022-06-07 08:15:06

    Ja tam pamiętam łąkę, piękną łąkę z pagórkami... To se newrati, jak mówią Czesi.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do