Reklama

Alicja M. Kubiak: Wzgórze Wisielców, czyli czas na spacer

Alicja M. Kubiak: Spacery ulicami Szczecinka – miejsca i historie zawarte we Wzgórzu Wisielców Piotra Prokopiaka

 Całe życie pozostajemy pod urokiem baśni i legend poznanych w dzieciństwie i nie ma w tym nic złego, jeśli potrafimy czerpać z ich mądrych przekazów, by uzyskać dojrzalszą świadomość i wprowadzić pewien porządek do chaosu codzienności. Świat baśni ułatwia metafizyczny rekonesans życia ludzkiego, poznanie własnej tożsamości, uzmysławia, że pokonywanie życiowych przeciwności pozwala odkrywać nasze prawdziwe Ja.  Być może taki cel przyświecał Piotrowi Prokopiakowi przy pisaniu opowieści Wzgórze Wisielców, w której fabuła opiera się na fikcyjnej klątwie sprzed siedmiuset lat związanej z tragiczną śmiercią Elżbiety von Doberschütz.

 Powieść przedstawia historię uzupełnianą legendami o Szczecinku. Bohaterowie zręcznie wymieniają się informacjami o zdarzeniach z przeszłości, są obecni i zaangażowani w wydarzenia, które diametralnie zmieniają życie mieszkańców miasta. Książkę wydano w 2013 roku, kilka lat przed ogłoszeniem pandemii COVID-19, mimo to autor sprawnie przedstawił zasady izolacji, Szczecinek objął kwarantanną, mieszkańcom nadał charakterystyczną obojętność wobec kolejnych ataków nieznanej choroby. Śmierć zbierała żniwo wśród przypadkowych ludzi, na pozór nie powiązanych ze sobą. Na tle tych zdarzeń umiejętnie i zajmująco przedstawione zostały zabytki i ślady ciekawych historii, jak chociażby Belbuk, pomnik astronoma – krawca Adama Giedrysa, wieża po kościele św. Mikołaja, albo pomnik z popiersiem napoleońskiego żołnierza.

Piotr Prokopiak u podnóża Wzgórza Wisielców


 Kamienny Belbuk okazuje się roześmianym posążkiem. Jeśli dokładnie poszukać w różnych źródłach, to odnaleźć można nieco informacji na temat kamiennych posążków wywodzących się z czasów słowiańskich, kiedy otaczano je kultem. Świat przyrody w postaci gór, drzew, kamieni, magicznych źródeł, bagien jawił się dawnym ludom jako przestrzeń tajemnicza, dzika i niebezpieczna. Wierzono w miejsca mocy, otaczano je czcią i szacunkiem, albo strachem. Można się pokusić o spekulację, że uśmiechnięty Belbuk (Biały Bóg) służył pozytywnym obrzędom i rytuałom, jak obecnie rzeźba wilka spod Hrubieszowa, do której kobiety zanoszą swoje prośby i modlitwy o szczęśliwe urodzenie potomstwa. Z kolei w parafii Woltersdorf znajduje się kościół, na którego zewnętrznej ścianie widnieje czarny, trójkątny kamień, który uważa się za oblicze otaczanego niegdyś kultem słowiańskiego, połabskiego bożka. Wyraz kamiennej twarzy wydaje się niezwykle surowy. Symbolika kamienia wyraża głównie niezmienność, niezniszczalność i łączy się z bóstwem gromowładnym – Perunem.

 Wspomnienie kamiennego posążka w powieści skłania do poszukiwań u źródeł i znawców w temacie czci oddawanej niegdyś naturze – miejscom, głazom, zjawiskom przyrodniczym. Kazimierz Moszyński w swoich opracowaniach o wierzeniach słowiańskich zwracał uwagę na kamienne posążki jako tak zwany kult bałwochwalstwa w przypadku głazów znacznej wielkości, zwłaszcza gdy przypominały człowieka lub zwierzę. Mniejsze kamienie miały odgrywać kluczową rolę w porach suszy, albo zbyt obfitych opadów deszczy. Poruszenie i przeniesienie w inne miejsce mogło skutkować nieprzyjemnymi dolegliwościami, koszmarami, a nawet ciężkimi chorobami. Mimo to znany jest na Polesiu niewielki głaz, który był zabierany przez mieszkańców okolicznych włości w celach użytkowych, a następnie odwożono go z powrotem na miejsce. W podobny sposób mógł wędrować wspomniany w powieści Belbuk. Według badań archeologów pierwotnie posąg miał się znajdować w grodzie umiejscowionym na wyspie jeziora Komorze w Rakowie, a następnie trafił do Łubowa. Łukasz Trusiewicz w ten sposób opisał szczecineckiego kamiennego Białego Boga:

 

 Surowa tektonika bryły nadaje jej nieoczywistą formę. Nie wiemy do końca, co jest dziełem natury, a co ręki człowieka. Belbuk wtopiał się w otoczenie, z którego został wydobyty i stanowi z nim jedność pomimo widocznej ludzkiej ingerencji. Jest wykonany z pospolitego w tym rejonie surowca jakim są polodowcowe głazy narzutowe. Pierwotne myślenie o formie zamyka się w zwartej kompozycji przestrzeni.

 

 W ten oto sposób powieściowa wzmianka o uśmiechniętym Belbuku wprowadziła w odległe rejony wierzeń słowiańskich, a tym samym wdrożyła w świat nieco późniejszych dziejów polowań, bestialskich tortur, niedorzecznych sądów i wyroków, przez które kobiety uznane za wiedźmy uprawiające czary, płonęły na stosach. Fabuła Wzgórza Wisielców została oparta na historii o Elzie von Dobersitz lub jak podają niektóre źródła – Elżbiecie von Doberschütz. Makabryczna wizja ludzi płonących niebieskim ogniem złagodzona została obietnicą braku cierpienia ofiar, popadających w przedśmiertny letarg. Tajemnicze wydarzenia naprowadzały na trop wydarzeń sprzed siedmiuset lat, kiedy doszło do karkołomnego osądu żony Melchiora von Doberschütz. Najprawdopodobniej oskarżenia o czary stanowiły podłoże polityczne i w efekcie intryga miała doprowadzić do usunięcia męża Elżbiety z pełnionych przez niego funkcji administracyjnych. Autor za pomocą wizji, która nawiedziła bohatera na Wzgórzu Wisielców, przedstawia makabryczny widok żywcem płonącej kobiety:

 

 Okropny ryk wiatru, dobyty z gardzieli potępienia, rósł i pęczniał w uszach, rozrywając czaszkę od wewnątrz. Zobaczyłem słup ognia, a w nim kobietę trawioną przez żywioł. Jej ciało pokryte pęcherzami wiło się w okrutnej torturze.

 

 Przytoczone powyżej wyobrażenie odbyło się w znanym szczecineckim mieszkańcom miejscu, na tytułowym Wzgórzu Wisielców – słynnym miejscu straceń – z którym związane były lokalne legendy. Piotr Prokopiak ożywiał w powieści obszary związane z historią i powoływał się na zdarzenia, które miały swe źródła w dokumentacjach archiwów muzealnych. W swoisty sposób prowadził swoją zmyśloną opowieść, której początek zaczerpnął z wydarzeń sprzed siedmiuset lat. 

 Aneta Łuczkowska w artykule Ciemna karta historii: Nawet kilka milionów kobiet stracono za czary powołuje się na słowa Renaty Zdero z działu wystaw Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie o domniemaniach straceń za czary około  kilkuset tysięcy do kilku milionów osób w Europie. Szacunkowe dane pochodzą z około stu tysięcy dokumentów procesowych o czary. Jak wiadomo, wybronić się z oskarżeń było sprawą prawie niemożliwą, wystarczyły pomówienia, a zaciekła obrona podczas procesu świadczyła o tym, że potencjalna czarownica jest pod wpływem diabła. W Archiwum Państwowym w Poznaniu przechowywane są badania historyków, którzy prowadzili kartotekę rejestracji czarownic na terenie Niemiec, a w niej znajduje się ponad sto opisów spraw o czary na terenie Pomorza. Badania źródeł historycznych odbywały się na polecenie Himmlera, który interesował się między innymi metafizyką, parapsychologią, Templariuszami, kultem Szatana.

 Wróćmy jednak do Wzgórza Wisielców i kolejnych wzmianek historycznych. W jednym z rozdziałów doszło do spotkania bohatera z matką Igi na Wzgórzu Św. Jerzego, gdzie mieścił się cmentarz oraz popiersie napoleońskiego żołnierza. Pomnik powstał dla upamiętnienia 119 żołnierzy zmarłych z wycieńczenia, podczas odwrotu spod Moskwy. Nie zabrakło przy okazji refleksji o ludzkiej paranoi, imperialistycznych zapędach, manii wielkości i chorobliwych ambicjach.

 Podążając za bohaterami poznajemy miasto, które wydaje się ważnym elementem życia autora. Każde miejsce opisane zostało z troską i starannością o jego historię, przeznaczenie oraz rolę, jaką odgrywało dla społeczeństwa na przestrzeni swojego istnienia, dla podkreślenia różnic dziejowych i jednocześnie obrazowania współczesności z siłą, która napędza historię, kieruje losami zbiorowości jak i jednostek. Bohaterowie byli świadkami niedawno minionej epoki, do której chwilami powracali we wspomnieniach, jakby się uwikłali w historię czasów dzieciństwa, z której nie mogli, albo nie chcieli się wyplątać. I chociaż w pewnym momencie nadszedł kataklizm dziejowy, wszystko dookoła się zmieniło i tamtego świata już nie było, poczucie wspólnoty przyjaciół trwało nadal i spinało klamrą wspomnień przeszłość z teraźniejszością. Pęd rozwoju nagle został zahamowany. Ludzie zaczęli umierać z niejasnych powodów, a bohater poruszał się wśród ginących, czując ciężar odpowiedzialności, starał się dociec przyczyny zachodzących zmian. W pewnym sensie czuł się współodpowiedzialny i za wszelką cenę podejmował wysiłki, które pozwoliły przerwać tragedię, odnaleźć się w nowej rzeczywistości bez obawy, że mroczna wizja błędów przeszłości znów zapanuje nad miastem i egzystencją jego mieszkańców. Dlatego dobro i prawda to wartości, które powinny towarzyszyć życiu każdego człowieka, aby u jego schyłku nie trzeba było płacić za wszelkie niegodziwości. Piotr Prokopiak próbuje obudzić w czytelniku poczucie piękna i dobra oraz współodpowiedzialność za los drugiego człowieka.

 Wyjątkowa wrażliwość autora zwraca się ku równym szansom przynależnym ludziom, by dostrzec człowieczeństwo w każdym mijanym przechodniu, zwłaszcza potrzebującym pomocy i wsparcia. Jednak trup ściele się wśród przypadkowo napotkanych mieszkańców Szczecinka, znajomych bohatera, nie oszczędzając nawet przyjaciela. Kim zatem jest autor? Ma możliwość kierowania losami bohaterów, decyduje kogo ocalić lub uśmiercić, komu zadać cierpienie, chorobę, a nawet tortury. Nie trudno w tym procesie odkryć w sobie tożsamość literackiego seryjnego mordercy, ale sztuką jest nie popaść w rutynę i nie wybić w pień wszystkich ważnych dla powieści postaci. Okrucieństwo autora wobec bohaterów swoich powieści może również oznaczać dręczenie samego siebie.

 Powieść posiada elementy fantastyki i horroru. Niektóre opisy wizji i zdarzeń odbywających się nocą, na cmentarzu lub w centrum handlowym przyprawiają o gęsią skórkę. To nie wszystko, bo spomiędzy kartek wydobywają się na światło dzienne wydarzenia i postaci historyczne. Zatem mamy do czynienia również z non-fiction. Dobrze połączone elementy utworzyły ciekawy przekaz, który śmiało mógłby przeciwstawić się wyszukiwaniem w literaturze przez Alberto Castoldi dowodów na powstawanie kolejnych opowieści w bibliotece, czerpaniu pomysłów z innych książek, które nadają formę egzystencji i stanowią analogię do dzieł literackich. Zapewne ktoś mógłby się uprzeć i zauważyć, że Albert Camus również opisał straszliwą epidemię i zamknięcie miasta w Dżumie. Jednak doszukując się w ten sposób podobieństw do dzieł powstałych w przeszłości, możemy dojść do wniosku, że pierwsze z utworów pisanych powstały w głowach opowiadających, zanim wynaleziono pismo. Gdyby wziąć pod uwagę indywidualne doświadczenia pisarzy i ich powtarzalność występującą w życiu każdego niemal człowieka, to właściwie już dawno powinno się przestać pisać o czymkolwiek. Jednak istnieją pewne czynniki, które wpływają na unikatowość powstających powieści. To one sprawiają, że opowiedziane historie różnią się od siebie mniej lub bardziej. Czasy nieustannie ulegają zmianom, ludzie kochają i nienawidzą, nawet jeśli te uczucia wydają się podobne, to osadzone w specyficznych dla danej epoki okolicznościach, znacznie mogą się różnić. Zwłaszcza gdy autor nie opiera fabuły jedynie na przeczytanych książkach, a raczej na przemyśleniach, które to Rousseau uważa za metodę właściwego ich przyswojenia, co prowadzi do nawyku refleksji i samodzielnego odnajdywania prawdy. W powieści Prokopiaka wyczuć niemal można, że poszczególne epizody powstawały podczas spacerów, przechadzek mentalnych i we wspomnieniach. Jedynie fakty historyczne mogły być zaczerpnięte ze źródeł mieszczących się w bibliotekach, archiwach, bądź muzeach.

 

 Źródła:

 

Adrain Rokosz „Wilcze Uroczysko”, Gniazdo Nr 1 (19)/2019

Werner Měškank-Meschkank „Zamurowany bożek niedaleko Woltersdorfu”, Gniazdo Nr 2 (27)/2022

Kamil Kajkowski „Mity, kult i rytuał. O duchowości nadbałtyckich Słowian”, Wydawnictwo Triglav, Szczecin 2017

Kazimierz Moszyński „Kultura duchowa Słowian. Część II kultura duchowa”, Wydawnictwo Graf_ika, Warszawa 2010

Łukasz Trusewicz „Belbuk”:

http://lukasztrusewicz.com/belbuk

Anna Koprowska-Głowacka „Czarownice z Pomorza i Prus”, Wydawnictwo Region, Gdynia 2021

Aneta Łuczkowska „Ciemna karta historii: Nawet kilka milionów kobiet stracono za czary”:

https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-ciemna-karta-historii-nawet-kilka-milionow-kobiet-stracono-z,nId,2871915#crp_state=1

https://prestizszczecin.pl/magazyn/128/styl-zycia/czarownice-nie-plona

Alberto Castoldi „Bibliofollia czyli szaleństwo czytania” Wydawnictwo Słowo/ Obraz Terytoria, Gdańsk 2023

____________________________________________________

Autor: Piotr Prokopiak

Tytuł: Wzgórze Wisielców

Stron 154

Wydawnictwo Papierowy Motyl, Warszawa 2013

 

 

 

 

 

Alicja M. Kubiak -  urodzona w roku 1971 w Poznaniu. Absolwentka poznańskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości. Mieszkanka Grzebieniska, powiat Szamotuły. Od roku 2005 jest członkiem Klubu Literackiego w CK Zamek, obecnie – Klub Literacki Piątkowskiego Centrum Kultury „Dąbrówka”. Zajmuje się pisaniem opowiadań, felietonów, esejów, recenzji, a także bajek dla dzieci. Jej teksty są drukowane m. in. w czasopismach: „Twórczość”, „Akant”, „Protokół Kulturalny”, „Gniazdo”, „Afront”, „Nihil Novi”, „Gazeta Kulturalna”. Autorka zbioru opowiadań Za szklanymi drzwiami (2016) oraz projektu zrealizowanego przy graficznej współpracy z Pawłem Łojko – kolorowanki Bajka o Wilczku ( 2019).

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: Alicja M. Kubiak / Piotr Prokopiak Aktualizacja: 09/10/2024 07:43
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do