
Od śmierci salezjanina ks. Marka Rybińskiego w tym roku minęło już osiem lat. Śp. ks. Marek, a dla wielu bliskich mu osób i przyjaciół - "Ryba", urodził się 11 maja 1977 roku w Koszalinie. Wraz ze swoją rodziną mieszkał w Szczecinku. 18 lutego 2011 roku świat obiegła tragiczna informacja o znalezieniu ciała księdza. Został zamordowany podczas swojego pobytu na misji w Manoubie w Tunezji. Za kilka tygodni w rodzinnej parafii ks. Marka odbędzie się wyjątkowa uroczystość. W kościele pw. św. Rozalii odsłonięta zostanie tablica upamiętniająca salezjanina. Tablicę ufundowali parafianie. Nad organizacją przedsięwzięcia czuwają dwa małżeństwa: państwo Łysiakowie i Ożańscy. O tym, jakie znaczenie, nie tylko dla najbliższych, może mieć odsłonięcie tablicy poświęconej ks. Markowi, rozmawiamy z jego mamą, Barbarą Rybińską.
B.R.: - Przez lata była cisza. Od czasu do czasu ktoś zapytał, a mi było po prostu niezręcznie o coś takiego się dopominać. Potem zachorowałam i pomyślałam sobie, że może niedługo odejdę, że może mój mąż odejdzie… Odważyłam się na rozmowę z zaprzyjaźnionym księdzem. O tym, że tablica upamiętniająca Marka będzie, dowiedziałam się z ogłoszeń parafialnych. Po mszy św. poszłam do ks. proboszcza porozmawiać o tym. Powiedziałam, że bardzo się cieszę i że koszty bierzemy na siebie. Ksiądz proboszcz kategorycznie odmówił. Odpowiedział, że w parafii zorganizowana zostanie na ten cel zbiórka. I tak było. Z tego, co mi wiadomo, zebrano 3 tys. zł. To również usłyszałam na ogłoszeniach. Tablica będzie z brązowego marmuru. Będzie się znajdować w kościele, po prawej stronie od wejścia. Taki na razie jest plan. Jeśli chodzi o napis, ma tam być informacja o dacie urodzin i śmierci. Miała też być wzmianka, że Marek zginął w czasie ewangelizacji, nawracania…
- Absolutnie. Tam ewangelizować nie wolno. Marek nie wziął nawet sutanny. Choć zginął jako katolik. To były moje wątpliwości, co do tego napisu. Marek nie tyle ewangelizował, co dawał świadectwo swoim życiem. Wykonywał kawał dobrej roboty razem z pozostałymi zakonnikami. Widać to było chociażby po zapisach do tej szkoły. Muzułmanie chętnie zapisywali dzieci do tej szkoły, prowadzonej zresztą przez katolików. To nie jest takie zwykłe. A w tamtejszej szkole było więcej dzieci niż zakonnicy mogli przyjąć.
- Nigdy nie jest lżej. Marek jest obecny. Są takie momenty, kiedy zastanawiam się, co by powiedział, co by zrobił… Nikomu nie jest lżej. Mój mąż na wieść, że ta wspomniana tablica będzie, że jest taki pomysł, zaczął płakać. Rodzeństwo Marka tak samo to przeżywało. Ten ból nie przechodzi. Łagodnieje, ale nie przechodzi. Najbardziej przeżywam, kiedy znowu słyszę jakieś wieści, że gdzieś na świecie na misjach zginęli księża.
- Jestem osobą wierzącą, praktykującą, wierzę, że Bóg miał dla Marka jakiś plan. Marek na pewno pokazał swoją postawą, jaki może być katolik, jaki jest katolik.
- Wyrozumiały, kocha bliźniego, jest dobry, uśmiechnięty, wiecznie uśmiechnięty. Żyje według przykazań. Myślę tu o Marku, jaki on był. I o tym, co działo się po jego śmierci w Tunezji. To wszystko świadczyło, jakim był człowiekiem i katolikiem. Tam, w Manoubie nikt się nie zgadzał z jego śmiercią. Tunezja nie jest krajem mocno radykalnym. Ten mężczyzna, który to zrobił, myślał, że wszyscy go poprą. Bo przecież muzułmanin zabił katolika i będzie to dla niego przyczynek do chwały. Miesiąc przed tym wydarzeniem zakonnicy dostali list z pogróżkami. Ten mężczyzna oficjalnie się pod to podpinał. Ale tam nikt go nie poparł. Dostał dożywocie, wszyscy się od niego odwrócili. Pamiętam te hasła, wznoszone po śmierci Marka i to, co mówili ludzie… Mówili: My tacy nie jesteśmy!
- Wielokrotnie to powtarzałam i nic się nie zmieniło. Jako osoba wierząca, uważam, że była to jedna z pomocy Boga, żebym sobie z tym wszystkim poradziła. Niektórych to oburzało. Ale ja z czystym sumieniem po ośmiu latach nadal będę mówiła, że przez ułamek sekundy nie czułam nienawiści. Rozpacz, żal, zdumienie... Byłam tam przecież, musiałam widzieć tego człowieka... Dlaczego tak się stało? Marek spotkał się z nim, ponieważ chciał mu pomóc, myślał, że ustalą, jak ten mężczyzna spłaci dług. Dzisiaj wiemy, że przyczyną tego, że ten człowiek zabił Marka, były pożyczone pieniądze. Ten człowiek zawiódł Marka, ale stało się. Marek pewnie myślał, że trzeba temu jakoś zaradzić. Zastanowić się, odpracować... No, bo przecież co mógłby innego pomyśleć. Ten mężczyzna, z tego co wiem, miał problemy w rodzinie. Żona nie pozwalała spotykać mu się z dziećmi, ponieważ nie płacił alimentów. On oddał te pieniądze żonie i dzieciom. I przegrał to wszystko… Nie znam uczucia nienawiści. Jest mi go nawet żal. Zrobił mi i naszej rodzinie ogromną krzywdę. Ale nasz ból po mału złagodnieje, przycichnie. A on ma dożywocie. Zniszczył sobie życie do końca.
- Ludzie cały czas pamiętają. Świadczą o tym choćby wpisy na Facebooku, które otrzymuję przy każdej rocznicy, przy urodzinach Marka, czy rocznicy śmierci. Zgodziliśmy się wcześniej na pogrzeb w Warszawie, ale chyba nie zdawałam sobie wtedy sprawy, z czym to się może wiązać po latach. Uważałam wówczas, że w momencie wstąpienia do zakonu przestał być nasz. On był Boży, należał do zakonu. Przyjęliśmy z mężem ten argument, że tam ludzie będą się zawsze za niego modlić. Więcej ludzi będzie też mogło dotrzeć do grobu w Warszawie niż do Szczecinka. Potem zrobiło się trochę ciężko. Ze względu na chorobę, nie mogę podróżować. Nie możemy sobie pozwolić, by tak daleko jeździć. Dlatego ta tablica będzie mieć dla mnie tak ogromne znaczenie. Jestem matką, będę pamiętać zawsze. Ale to będzie taka cząstka grobu… Poza tym, Marek po prostu sobie na to zasłużył. Zrobił całą masę dobrych rzeczy. Mógł odejść z Manouby. W sierpniu, na kilka miesięcy przed tym, co się stało, miał zdecydować, czy się przenosi, czy nie. Ale rozpoczął wiele projektów: przedszkole, łazienkę dla dzieci, zadaszenie szkolnego boiska… W sierpniu przyjechał do Polski, żeby podpisać dokumenty. We wrześniu my go odwiedziliśmy w Tunezji. W lutym - odszedł.
Rozmawiała:
Magdalena Szkudlarek-Szarkowska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jest strona po francusku ku pamieci zamordowanego ksiedza Rybinskiego.
Przeszło już
Wspaniały ksiądz. Wart upamiętnienia w naszym mieście. Chociażby tablica pamiątkowa. W tych dzikch czasach piękny przyklad życia, zwłaszcza dla młodych.