
felieton ukazał się 22.12 w tygodniku Temat
W błędzie i to mylnym bardzo jest każden, co myśli zerknąwszy na tytuł, że nawijać będę o konieczności noszenia tejże części garderoby bawełnianej, ze względu na panujące minusowe temperatury. Choć owszem, o reformach będzie, a ściśle mówiąc o jednej, która uchwalona została w atmosferze jak najbardziej ciepłej, żeby nie rzec gorącej.
Oczywiście chodzi mnie o reformę oświatową, która od przyszłego września zlikwiduje gimnazja i przywróci ośmioklasową podstawówkę, czteroletnie licea oraz technika pięcioletnie. Jedni są za, inni przeciw. Ja jednako odwagę osobistą mam i z podniesioną przyłbicą powiem jedno. Cóś mi w tej reformie i złączoną z nią podstawą programową nie pasi! Ani słowa nie słyszę o wprowadzeniu, i to obowiązkowym, do procesu nauczania savoir-vivre – co mnie ze wszech miar niepokoi. Wszak wiadomo, że jak młody ogłady i dobrych manier nieco łyknie, to staruszkowi miejsca ustąpi, nauczycielowi pyskować nie będzie, a gdy dorośnie i za politykę się weźmie... to pierwej pomyśli, zanim swe mądrości wygłaszać zacznie.
Niestety, tego całego bon ton, którego Kamyczek przez lata w „Przekroju” krakowskim drukował, musowo trzeba ciut zreformować. Nie ma co ględzić, na ten przykład o sztuce posługiwania się nożem i widelcem, gdyż jest to całkowity przeżytek, przy konsumpcji hot dogów i big maków. W to miejsce trza wykombinować, co zrobić z cieknącym po kończynach górnych ketchupem lubo też jajecznym majonezem, co by na buraka nie wyjść. Całą resztę trza musowo do szkół wprowadzić, gdyż i ponieważ savoir-vivre, co każda encyklopedia potwierdzi to sztuka i normy współżycia, oraz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. I nie jest to bynajmniej gołosłowie...
Przykład mówicie? Bardzo proszę. Nie dalej jak miesiąc temu na Śląsku pięćdziesięciu młodych kibiców jechało autobusem na mecz, a że żaden z nich nie posiadał biletu, no to się porobiło. Policja, legitymowanie i za niemanie biletów wystawiono 50 mandatów po 50 złotych. W mediach lament się podniósł okrutny, że tak być nie może, że kto widział takie rzeczy, itp., itd.
A tu nie ma co łez lać nad rozlanym mlekiem, ale prawdzie trza spojrzeć w oczy! Wszak gdyby ich w szkole nauczono, że idąc na imprezę masową bilet należy kupić, to by takowy pewnikiem nabyli. Dlatego koniecznie trzeba tego savoir-vivre do procesów nauczania wprowadzić i wiedzę tajemną do łepetyn młodych tłoczyć. Wtedy moi drodzy stanie się jak za dawnych lat, gdy nikt na gapę nie jeździł i co by nie być gołosłownym... w roku 1978 na Śląsku pewien młodzian (kibic) jechał pociągiem na mecz. Przyszedł konduktor i poprosił o okazanie biletu, młodzian bez chwili wahania go okazał. Konduktor spojrzał i mówi: „Proszę pana to jest bilet na mecz, a gdzie jest bilet na pociąg?”. Wówczas młody na to: „Po co mi bilet na pociąg, jeśli ja jadę na mecz?” Konduktor: „Ale jedzie pan pociągiem”. Na to młody: „Jadę pociągiem, bo niczym innym na mecz nie mogę dojechać, a bilet jak pan widzi na mecz mam”.
Skołowany do cna konduktor machnął ino ręką, oddał mu bilet i zwrócił się do kolejnego pasażera: „Proszę o bilet do kontroli”. Pasażer takowy bilet mu podał, a konduktor rzekł: „To jest bilet na pociąg, a gdzie jest bilet na mecz?”.
No i czas na morał. W życiu nie dość, że bilet trza mieć to trzeba umieć sobie radzić w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Znając zaś zasady savoir-vivre DAMY RADE.
PS. Miało być o świętach, ale mam braki warsztatowe i wyszło co wyszło:-)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie