
Dwa lata temu radni zlikwidowali rady osiedli, teraz rady wracają jako zarządy. Czas na wybory.
Po dwóch latach przerwy Szczecinek wraca do samorządów osiedlowych. Od 28 października mieszkańcy 24 osiedli wybiorą zarządy podczas zebrań wyborczych. Reaktywuje je burmistrz Jerzy Hardie-Douglas – który również jako burmistrz stworzył rady osiedli w 2011 roku, a gdy na kadencję został posłem, jego następca Daniel Rak je zlikwidował, i to mimo protestu mieszkańców. 21 grudnia 2023 radni znieśli 12 rad osiedli – w konsultacjach 464 osoby (na 465 ważnych głosów) były przeciw. Daniel Rak przekonywał wówczas, że budżet 111 300 zł i niska aktywność to porażka systemu. Jerzy Hardie-Douglas też robi po swojemu i po powrocie na urząd zmienia formułę: 24 zarządy zamiast 12 rad, zebrania zamiast wyborów powszechnych, budżet 300 000 zł. Pytanie brzmi: czy mieszkańcy, którzy widzieli jak radni zignorowali ich głos, znów się zaangażują?
Szczecinek wraca do samorządów osiedlowych. 28 października w Zamku odbędzie się pierwsze zebranie wyborcze – mieszkańcy osiedli Centrum II i Kopernika-Winniczna wybiorą swoje zarządy. Do 18 listopada takie zebrania przejdą przez wszystkie 24 osiedla miasta. Na każdym powstanie pięcioosobowy zarząd z prawem do opiniowania miejskich decyzji i własnym budżetem.
To powrót do koncepcji, którą Jerzy Hardie-Douglas wprowadził 14 lat temu. Jego następca, Daniel Rak, zlikwidował rady osiedli, ale teraz, po powrocie do władzy nowy - stary burmistrz reaktywuje własny pomysł. Tyle, że w zmienionej formule i z większymi pieniędzmi. Zapowiadał to już w swojej kampanii wyborczej.
Pierwsze rady powstały w marcu 2011 roku na pięciu osiedlach: Zachód I, Koszalińska–Kołobrzeska, Słowiańska–Łódzka, Pilska–Raciborki i Trzesieka. Każda rada miała budżet – 10 złotych na mieszkańca. Osiedle Zachód I dostało około 40 tysięcy złotych, Trzesieka – 8 tysięcy.
„Rady osiedli są oddaniem władzy w dół. Nie tylko mają swój budżet, ale m.in. opiniują projekty uchwał Rady Miasta Szczecinek, które dotyczą ich bezpośredniego otoczenia.
- mówił wtedy pomysłodawca.
“One są jeszcze przez mieszkańców niedoceniane. Myślę, że jak będą miały więcej pieniędzy, gdy ludzie zrozumieją, że tam, gdzie powstały rady osiedli, to te miejsca się lepiej rozwijają, mają większe dofinansowanie, są bardziej zauważane przez ratusz, to zostaną docenione".
Z czasem w Szczecinku powstało 12 rad osiedli. W 2023 roku ich łączny budżet wynosił 111 300 złotych. Mieszkańcy wybierali radnych w wyborach powszechnych, rady mogły opiniować miejskie uchwały, zgłaszać własne pomysły, organizować lokalne inicjatywy. Ale niezupełnie tak było.
W praktyce działalność rad była mocno zróżnicowana. Na przykład Rada Osiedla Słowiańska-Łódzka zorganizowała na przykład Graffiti Jam na osiedlowych garażach, Rada Osiedla Wodociągowa-Rzeczna stawiała generalnie na pikniki integracyjne, coś podobnego wydarzyło się również w Trzesiece. W sumie tylko około połowa rad faktycznie działała, choć czasem były to działania pozorowane. Reszta pozostawała zupełnie bierna.
Radny Marek Ogrodziński określił rady osiedli jako "martwe środowisko". Podkreślał, że mimo deklaracji budowania społeczeństwa obywatelskiego, nie wszyscy chcieli w tej aktywności uczestniczyć.
Radny Jacek Brynkiewicz mówił wprost: „Rady osiedli funkcjonują już kawałek czasu. Ludzie chcą zmian, ale się nie garną. W działaniach rad uczestniczą ciągle ci sami mieszkańcy, którzy są już tym zmęczeni".
W 2019 roku nowym burmistrzem został Daniel Rak. W listopadzie 2023 roku zaproponował radnym likwidację wszystkich rad osiedli. Argumentował, że są nieskuteczne, a ich budżety lepiej przesunąć do Budżetu Obywatelskiego.
„Uważam, że z pomysłami rad osiedla próbowaliśmy się od wielu lat przebić. Skuteczność tych inicjatyw jest mniejsza niż budżetu obywatelskiego. Małe budżety są skazane na niepowodzenie" – przekonywał.
Ratusz zarządził konsultacje społeczne. Wzięło w nich udział 619 mieszkańców – przyznać trzeba, że dużo jak na Szczecinek. Wypełniono 465 ważnych kart. Za likwidacją zagłosowała jedna osoba. Przeciw – 464.
Burmistrz Rak podkreślał, że to zaledwie 1,6% uprawnionych mieszkańców. Problem niskiej aktywności był jednak zdecydowanie systemowy – mieszkańcy nie angażowali się ani w wybory do rad, ani w ich działalność. Rady przestały być reprezentatywne.
Na sesji 21 grudnia 2023 roku radni dyskutowali o likwidacji rad osiedli. Radny Wiesław Suchowiejko próbował ich powstrzymać: „Wszyscy wiemy, jak wyglądają konsultacje społeczne w naszym mieście. Czy powinniśmy wylać z kąpielą tą raczkującą świadomość społeczeństwa obywatelskiego?".
Zwrócił też uwagę na paradoks: „Pan już podjął decyzję dotyczącą rad osiedli i to bez głosowania. Wydatków na rady osiedlowe nie ma w projekcie przyszłorocznego budżetu".
Burmistrz Daniel Rak faktycznie najpierw zaplanował budżet bez środków na rady osiedli, a dopiero potem rozpoczął konsultacje na temat ich likwidacji.
Opinię Wiesława Suchowiejki poparła nawet przewodnicząca Rady Miasta Katarzyna Dudź, znana wówczas z mocnej lojalności wobec burmistrza: „Moja opinia jest zbliżona do opinii pana Suchowiejki".
Mimo to radni przegłosowali likwidację. Za – 9 radnych, przeciw – 7, wstrzymało się – 3. Rady osiedli przestały istnieć mimo, że 99,8% uczestników konsultacji chciało ich utrzymania.
W wyborach samorządowych 2024 roku Jerzy Hardie-Douglas pokonał Daniela Raka i wrócił na fotel burmistrza. Już w kampanii obiecywał powrót do osiedli. W kwietniu 2025 roku rozpoczęły się konsultacje dotyczące reaktywacji – tym razem jako zarządów osiedli, nie rad.
Konsultacje zamknięto końcem kwietnia. Zainteresowanie nie było duże – mieszkańcy mogli zgłaszać uwagi do projektów statutów online lub podczas spotkania w ratuszu, ale odzew okazał się naprawdę niewielki.
W maju radni przegłosowali nową strukturę: 24 osiedla zamiast 12 rad. Budżet: 300 000 złotych – prawie trzykrotnie więcej niż dwa lata wcześniej. Zmienia się też mechanizm: zamiast wyborów powszechnych będą zebrania mieszkańców, na których wybierze się pięcioosobowe zarządy.
Formuła jest inna, ale idea ta sama. Zarządy – podobnie jak wcześniejsze rady – będą mogły opiniować miejskie uchwały dotyczące ich osiedli, zgłaszać pomysły do ratusza, organizować wspólne akcje od sprzątania po festyny. Będą współpracować z radnymi przy spotkaniach z mieszkańcami, zgłaszać wnioski do urzędu, inicjować imprezy kulturalne i sportowe.
Aktywni mieszkańcy z pomysłami dostają budżety i prawo głosu w lokalnych sprawach. Wiceburmistrz Maciej Makselon liczy na sukces: „Mamy nadzieję, że pojawią się ciekawe inicjatywy, bo te osiedla, które funkcjonowały w minionych latach, działały świetnie".
- mówił kilka miesięcy temu.
Krystyna Klamka, mieszkanka Szczecinka, która brała udział w konsultacjach, zwraca uwagę, cytowana przez serwis Urzędu Miasta Szczecinek, na wymiar społeczny: „Myślę, że zarządy osiedli ułatwią integrację mieszkańców, bo dziś niestety często jest tak, że ludzie z jednej klatki schodowej się nie znają, zamykają się w mieszkaniach i swoich blokowiskach".
Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas zwrócił wcześniej uwagę na to, że nowa formuła oparta na mniejszych strukturach zapewni lepszą komunikację i identyfikację mieszkańców z lokalnymi problemami. „Podzielenie na mniejsze, większe osiedla spowodowało, że tych ludzi coś łączy. Oni mieszkają na terenie, który ma podobne problemy i w związku z tym łatwiej im o tych problemach będzie rozmawiać. Również rozmawiać z wybraną władzą samorządową.” - powiedział na jednej z sesji Rady Miasta.
Podkreślił także, że oczekuje od osiedli aktywnej roli, nie zgadzając się na ich fasadowość: „Bardzo chciałbym, żeby te osiedla nie były fasadowymi jednostkami, to są jednostki pomocnicze, które naprawdę mogą odegrać bardzo dużą rolę przy kontaktowaniu się mieszkańców z władzą wykonawczą.”
Tak będzie?
Zarządy mogą opiniować i inicjować, ale nie decydować. Nie mają realnej władzy wykonawczej. To wciąż doradcze ciała przy urzędzie miasta.
Do zebrania może przyjść każda osoba z aktualnego spisu wyborców przypisana do konkretnego osiedla. Zebranie wybiera przewodniczącego i czterech pozostałych członków zarządu. Burmistrz zwołuje spotkania, ratusz przygotowuje karty do głosowania.
To tak naprawdę kluczowe pytanie. Jerzy Hardie-Douglas próbuje ponownie tego, co nie wyszło za pierwszym razem. Zmienia formę – zamiast wyborów powszechnych zebrania mieszkańców, zamiast 12 rad - 24 zarządy, zamiast 111 300 złotych - 300 000 złotych. Dobry słodzik, ale mechanizm pozostaje podobny: mieszkańcy mają prawo głosu, nie prawo decyzji.
Problem z poprzednią wersją nie tkwił w formule wyborów ani w wielkości budżetu. Tkwił w niskiej aktywności mieszkańców i w braku realnej władzy rad. Połowa rad była martwa, w działających uczestniczyła garstka tych samych osób. Frekwencja w wyborach do rad była symboliczna.
Nie pomogło, a może nawet dobiło to, że mieszkańcy widzieli, jak ich 464 głosy przeciw likwidacji rad osiedli nie miały dwa lata temu w ratuszu znaczenia. Radni zignorowali wynik konsultacji. Ciekawe, że znaczna część z tych radnych wciąż zasiada w Radzie Miasta i teraz będzie decydować o tym, czy potencjalne pomysły zarządów osiedli zostaną zrealizowane. Paradoks.
Burmistrz stawia na nowy start z większymi środkami i szerszym podziałem miasta, wiceburmistrz mówi o nadziei na ciekawe inicjatywy, pani Krystyna o integracji sąsiadów... A najważniejsze pytanie i wątpliwość pozostaje. Dlaczego mieszkańcy, którzy nie angażowali się wcześniej w działania, a widzieli potem jak głos innych został zignorowany, mieliby się zaangażować teraz?
Pierwszy sprawdzian już 28 października. Wtedy okaże się, ilu mieszkańców przyjdzie na zebrania wyborcze.
I oby reaktywacja “małej” demokracji wyszła lepiej, niż wcześniej.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie