
Ponoć na świętego Grzegorza rzeki płyną do morza. Ludowe porzekadła mają to do siebie, że z reguły jedynie się rymują. W naszej szerokości geograficznej znacznie bardziej pasuje rymowanka typu: Na świętego Grzegorza poznaniaki wyruszają już w kierunku morza. Znaczy, widać to po wzmożonym ruchu na krajowej „jedenastce”, przy której dziwnym zrządzeniem losu znalazła się, nasza licząca coś ze czterdzieści tysięcy mieszkańców polana.
Fakt, że pogłowie (Boże, jak to brzmi!) tubylców z roku na rok się zmniejsza, ale to naturalne. Starsi wymierają, a młodsi, żeby przedwcześnie nie trafić tam gdzie tylko jest „las krzyży”, uciekają za pracą gdzie pierz rośnie. Uciekają, mimo że na miejscu powstają nawet wyższe szkoły barwienia paznokci, kształcące w oparciu o tutejszą wysokokwalifikowaną kadrę naukową.
Kształcą głównie młodych, zdolnych i co ważne, chcących przyczynić się do rozwoju gospodarczo – społecznego lokalnej społeczności. To oczywiście slogan a może nawet szyderstwo, ale chyba brzmi całkiem nieźle i z pewnością będzie użyte w rozpoczętej już kampanii wyborczej.
Choć do wyborów jeszcze kilka ładnych miesięcy, to już teraz na przedwiośniu, wyraźnie tąpnęło i co tu dużo mówić - napięcie rośnie niemalże z dnia na dzień. Znaczy, napięcie rośnie nie w domach i na ulicy, ale w mediach społecznościowych. Ten drugi człon to eufemizm. W znacznym stopniu jest to znowu nie tak wielka część społeczności, dla której świat w realu nie istnieje. Fakt, że mogą się kontaktować z całym światem od Pcimia Dolnego po Nowy Jork, nie jest tożsamy z ich znaczeniem i popularnością.
Najwięcej jest takich, które mają bardzo elitarnych odbiorców - znajomych królika, szwagra, czy nawet kumpli z gimnazjum. Ich lektura dla osób spoza tego kręgu może powodować uczucie zażenowania. Jest to pewien rodzaj pornografii, tyle że obnażające stan swego umysłu. Dodajmy, stan często bardzo niepokojący. Dawno temu, tego rodzaju wynurzenia można było zobaczyć, co najwyżej na ścianie męskiej ubikacji – dzisiaj zaśmiecają wirtualną przestrzeń.
A że pisać każdy może, to choćby na tej podstawie można wywnioskować, że zapowiadająca się na jesień walka o władzę w mieście, a i na wsi również, będzie ciężka. Przy tej okazji politycznych trupów nie zmieści nawet największa szafa.
Co tu dużo gadać, już teraz, jeszcze do niedawna pewniacy – pretendenci do rzeźbionego fotela, wydają się jakby mniej pewni albo nawet zupełnie niepewni. Część czując powiew historii, zdążyła zmienić zdanie i dotychczasowych wrogów mianowała sprzymierzeńcami. Kto wie, może już goszczą się na imieninach. Ich siła rośnie proporcjonalnie do powolnej utraty witalności ekipy rządzącej.
Gwoli prawdy, to w Szczecinku, aby wybić się na burmistrza, najlepiej być nauczycielem lub lekarzem. Przedstawiciele innych zawodów nie mających aż tak dużego społecznego zaufania(?) szanse mają nikłe. No chyba, że do wyborów stawi się strażak. W rankingu szanowanych zawodów to właśnie strażak cieszy się największym społecznym zaufaniem. Przy tym nie podano, czy chodzi o zawodowca czy ochotnika. Jeśli ochotnik, to z pewnością tylko na terenach wiejskich.
Zatem apel do wszystkich ugrupowań i chętnych – poszukajcie w swoich szeregach ludzi o takim właśnie zawodzie. Nawet nie musi taki należeć do ZSL, czy jak się to teraz nazywa, a powodzenie gwarantowane. W mieście jest gorzej. Kolejarzy w Szczecinku już nie ma, więc nie ma na kogo stawiać. Są jeszcze leśnicy. Tacy już na burmistrzowskim stolcu bywali, ale i oni szanse mają raczej skromne. Prawdę mówiąc, wystarczy, że ich reprezentant zasiada w radzie, prawdziwy już kombatant co to z niejednej michy jadł i zawsze był z wiatrem.
Po co ja o tym piszę? Ano dlatego, ponieważ sądząc po wpisach na naszej stronie internetowej temat (mam na myśli wybory), cieszy się dużą popularnością. Smutkiem napawa fakt, że znaczna część tak mocno już się napracowała przez ostatnich osiem lat z okładem, że jakoś jakby się do świata mocno zniechęcili. Mówią nawet, że ludzi nie lubią, ale pewnie to nieprawda. Zapewne największy wpływ ma wzmożona praca prokuratury, CBŚ, CBA, i jeszcze kilka innych, nie mniej groźnych urzędów. Nawet o sprawiedliwość nie ma się do kogo zwrócić, bo sądy (nawet rejonowe) też wymieniają.
Na zakończenie mam dla naszych przyjaciół dobrą wiadomość, choć dla wrogów bardzo złą. Otóż tak się składa, że 8 marca, a więc w Międzynarodowym Dniu Kobiet ukazaliśmy się po raz 888! Oczywiście jest to przypadkowa zbieżność, ale trafiło się po raz pierwszy od 29 lat, czyli od czasu narodzin „Tematu”. Poważny wiek pozwala na zdystansowaną ocenę tych, którzy pragną władzy, chcą ją utrzymać lub przynajmniej przy niej się ogrzać.
Nam wypada, co najwyżej o tym informować, co też z mniejszym lub większym powodzeniem czynimy. Idzie wiosna. Prędzej czy później lód ruszy.
Jerzy Gasiul
felieton ukazał się w tygodniku Temat Szczecinecki
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W sposób kulturalny wbić szpilę tam gdzie trzeba, bez podawania nazwisk tak, że każdy wie o kogo chodzi, no nikt na arenie lokalnej lepiej od pana nie potrafi. Tak jak nikt nie ma daru opisania starej uliczki, nieistniejących już niestety miejsc w sposób umożliwiający, w wyobraźni przenieść się w czasie. Żeby jeszcze pana felietony ukazywały się z częstotliwością nie mniejszą niż ukazujące się w lokalnych mediach znajome buźki z aspiracjami sięgającymi do przejęcia koryta w najbliższym jesiennym rozdaniu. ACH ROZMARZYŁEM SIĘ.
Miło dla odmiany poczytać coś mądrego.