
30 lipca 1931 roku był pięknym słonecznym dniem. Było już późne popołudnie, kiedy ku zaskoczeniu niczego nie spodziewających się mieszkańców Neustettin, od wschodu, tuż ponad dachami pojawił się sterowiec „Graf Zeppelin”.
Wielkie, lśniące w rozpalonym słonecznym blasku cygaro z cichym pomrukiem pracujących silników, przepłynęło środkiem miasta. Jego pojawianie się, było niczym grom z jasnego nieba. Przelotu sterowca, który wszędzie tam gdzie przelatywał obserwowały tysięczne tłumy, tym razem nie zapowiedziano. Ci, którym dane było zobaczyć go na niebie - stali jak wmurowani. Sterowiec jak nagle się pojawił, tak równie szybko znikł za horyzontem.
Dzisiaj wiemy, że tego dnia „Graf Zeppelin” oznaczony symbolem D-LZ 127 wracał z wyprawy w rejon podbiegunowy. Przed godziną czternastą zjawił się nad Gdańskiem.
Ponieważ na pokładzie doszło do awarii radiotelegrafu, mieszkańcy jego wizytą zostali zaskoczeni. Mimo braku zapowiedzi ludzie i tak wylegli na ulice i balkony. Ponoć na jego widok uruchomiono nawet syreny na stojących w porcie statkach. Sterowiec dwukrotnie okrążył miasto obierając kurs na południowy zachód.
D-LZ 127 mógł się przemieszczać osiągając maksymalnie 128 km/h. Ponieważ w linii prostej z Gdańska do Szczecinka jest ok. 150 km, nad naszym miastem prawdopodobnie pojawił się około szesnastej.
Nadleciał od strony jez. Welimie i Gwdy. Przeciął Bismarckstrasse (dz. kard. S. Wyszyńskiego) na wysokości ul. Winnicznej i dalej Blücherstrasse (dz. ul. A. Mickiewicza). Ominął wieżę Nikolaikirche (dz. kościół pw. NNMP) od strony wschodniej obierając kurs na południowy zachód.
Właśnie w tych dwóch miejscach przelot nad miastem został utrwalony na prezentowanych przez nas zdjęciach.
Lot nad Szczecinkiem trwał chwilę. Być może dwie – trzy minuty. Ponieważ nie był zapowiedziany, toteż świadków owego wydarzenia musiało być raczej niewielu. Zdjęcia powstały tylko dlatego, że akurat w tym czasie ktoś przechodził ulicą z aparatem.
Tego rodzaju przeloty cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem, czego dowodem są liczne zdjęcia – pocztówki z miast, w których się pojawił. W tym przypadku, gdyby jego podróż została zaanonsowana z pewnością powstałoby więcej i znaczniej lepiej wykonanych zdjęć.
O podróży w rejon podbiegunowy z sowieckimi uczonymi na pokładzie było bardzo głośno. Tak o tej wyprawie 25 lipca 1931 r. donosił „Kurjer Polski” - Wiadomość z 24.07.
Dziś o godz. 9.51 rano sterowiec „Graf Zeppelin” odleciał z Fridrichshafen w swoją podróż do sfer podbiegunowych. Lot ten długości 10 tys. km trwać ma 6 dni i wiedzie przez Berlin Leningrad do wysp Nowo-Syberyjskich. Odlot uległ kilkuminutowemu opóźnieniu przez zabawne wydarzenie. Na chwilę przed godziną startu, gdy cała załoga złożona z 16-tu uczestników ekspedycji w kostiumach znalazła się już w hali, zauważono brak kierownika naukowego prof. Smoiłowicz uczonego sowieckiego.
Okazało się, że uczony uciął sobie drzemkę i zaspał.
Sterowiec D-LZ 127 zbudowano w latach 1927-1928 w Luftschiffbau Zeppelin GmbH we Friedrichshafen na jez. Bodeńskim. Mierzył ponad 236,6 m długości, przy średnicy ponad 30,5 m, a całkowita masa wynosiła aż 58 ton.
Na pokład mógł zabrać łącznie z załogą do 60 osób rozwijając max. do 128 km/h. W rzeczywistości przeciętna prędkość przelotowa to ok. 100 - 110 km/h i zależna była od prędkości wiatru.
Pojemność (kubatura) latającej maszyny wynosiła 105 tys. m sześciennych w tym ok. 75 tys. zajmował gaz nośny – w tym przypadku wodór oraz ok. 30 tys. gaz Blauna służący do napędu pięciu silników umieszczonych w gondolach każdy o mocy 530 KM. Jego zasięg wynosił aż 10 tys. km.
Na uwagę zasługuje to, że maksymalnie mógł zabrać 20 pasażerów. Załoga składała się aż z 40 osób. Podróż odbywała się, przynajmniej dla pasażerów w komfortowych warunkach.
Na bilet stać było jedynie krezusów. Wszystkie pomieszczenia ulokowane były w podwieszonej gondoli. Wprawdzie przy olbrzymiej powłoce prezentowała się mikroskopijnie, ale jej wnętrze urządzono w miarę wygodnie. Pasażerowie do swojej dyspozycji mieli sześć kabin dwuosobowych i dwie czteroosobowe. Za pokojami umieszczono męską i damską ubikację oraz dwie łazienki. Tuż za przepierzeniem sterowni pomieszczenia nawigatorów znajdował pełniący rolę jadalni salon.
Nie trzeba chyba dodawać, że dania były równie wykwintne, jak widok roztaczający się za oknami. Co ciekawe, gondola pozbawiona była ogrzewania, a zarówno załoga jak i pasażerowie przed chłodem chronili się kożuchami.
„Graf Zeppelin” w 1928 r. wykonał pierwszy lot międzykontynentalny do Stanów Zjednoczonych. Potem poleciał w rejs dookoła świata. Pierwszy odcinek pomiędzy Friedrichshafen i dalej przez Norymbergę, Berlin, Gdańsk i Królewiec aż do Tokio pokonał bez międzylądowania. Był to najdłuższy odcinek. Pokonano wówczas 11 247 km a lot trwał 102 h.
W Tokio na lotnisku podróżnych przywitał 250. tysięczny tłum. W sumie podróż dokoła świata trwała 21 dni. W 1930 pokonał dystans pomiędzy Europą a Ameryką Południową. Najdłuższy, nieprzerwany lot trwał 71 godzin.
Powietrzny kolos tam gdzie przelatywał, wzbudzał sensację. Nad dużymi miastami pojawiał się nawet kilka razy, za każdym razem wywabiając na ulice i balkony tłumy gapiów.
Nad Szczecinkiem przelatywał prawdopodobnie dwa razy. Po raz pierwszy stało się to 30 lipca 1931 r. Jego przelot został udokumentowany na dwóch zachowanych do dzisiaj pocztówkach. Wiarygodność zdjęcia ukazującego przelot nad dz. ul. Mickiewicza jest bezsporna. Sądząc po kompozycji kadru, widok takiego monstrum przelatującego tuż nad dachami, był dla fotografa niezwykle zaskakujący.
Pewne wątpliwości, czy aby na pewno nie mamy do czynienia z fotomontażem, może budzić pocztówka ukazująca przelot nad ul. Wyszyńskiego, w rejonie ówczesnego domu odzieżowego Ramelow (po wojnie restauracja Polonia a potem Gryf).
Z pewnością trzecie zdjęcie wykonane z terenu placu apelowego w koszarach przy dz. ul. Kościuszki pochodzi z innego okresu. Mało prawdopodobne, aby lecący 30 lipca 1931 r. 200-300 metrów nad ziemią sterowiec zatoczył koło nad miastem. Ponieważ zachowane zdjęcie (reprodukcja z książki) jest bardzo złej jakości technicznej, rozpoznanie szczegółów jest niemożliwe. Być może na zdjęciu została przedstawiona jednostka bliźniacza.
Latające cygara pojawiały się jeszcze przed I wojną światową, których projekt został opatentowany przez Ferdinanda von Zeppelina w Cesarskim Urzędzie Patentowym już w 1895 roku. Pomysł polegał na tym, aby zamiast powłoki wypełnionej gazem skonstruować obciągnięty impregnowaną tkaniną stalowy szkielet, a jego wnętrze - tak jak balon - wypełnić gazem nośnym. Do końca wojny wybudowano ponad 100 sterowców Zeppelina.
Epoka sterowców jak wiemy zakończyła się nagle za przyczyną tragedii 6 maja 1936 r. podczas cumowania na amerykańskim lotnisku Lakehurst. To wówczas na sterowcu LZ-129 „Hindenburg” (zbudowany w latach 1931-1936) pojawił się ogień, który w błyskawicznie objął kadłub na całej jego długości. Z 97 osób na pokładzie, zginęło 36.
„Hindenburg” był największym sterowcem jaki kiedykolwiek skonstruowano. Okazał się ostatnim tego typu statkiem powietrznym do przewozu pasażerów.
Ten, który został uwieczniony na zdjęciach w Szczecinku latał do 1937 r. Potem uziemiono go na stałe we Frankfurcie. Służył tam za muzealny eksponat. W 1940 roku na rozkaz samego H. Göringa, wielkie latające cygaro, którego loty podziwiano nad tysiącami miast na całym świecie - zostało rozebrane.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie