Reklama

Utrapienie i radość

09/03/2017 13:56

Nasze miasto ma dość skomplikowany układ komunikacyjny. Już w tym miejscu rozwieję wątpliwości, chodzi mi o organizację ruchu pojazdów, a w szczególności rowerów. Rowery cieszą się wręcz furorą. Ich popularność rośnie wraz z temperaturą powietrza. A że idzie wiosna, więc na chodnikach i w parku, bo tamtędy w Szczecinku da się w miarę bezpiecznie jechać, zacznie się zbiorowy taniec św. Wita. 

Rowerzyści, żeby nie najechać na piechura gwałtownie skręcają, a ci ostatni, aby nie wpaść pod szprychy, starają się iść prosto, nie wykonując gwałtownych ruchów w bok, bo licho nie śpi. Uderzenie kierownicą w okolice lędźwiowe jest mocno bolesne, a rehabilitacja nie dość, że kosztowna, to na dodatek czeka się na nią długie miesiące. 

W tym roku ratusz obiecał, że zajmie się łączeniem porozrzucanych po całym mieście ścieżek rowerowych. Niestety, w logiczną całość tego połączyć się już nie da. Powód jest oczywisty. W mieście, nie licząc różnych wspólnot i spółdzielni, jest czterech zarządców dróg. Każdy z nich ma swoje zadania, plany, priorytety i wizje. Tak dla przypomnienia mamy drogi krajowe, wojewódzkie, powiatowe i zarządzane przez ratusz czyli gminne. Te ostatnie, jak sama nazwa wskazuje, są najmniej ważne, toteż praktycznie z jednym małym wyjątkiem, nie mają większego wpływu na ogólnomiejską komunikację. Wyjątkiem jest oczywiście deptak, czyli ul. Bartoszewskiego – pl. Wolności – Boh. Warszawy. 

Jeszcze pół wieku temu był to kręgosłup komunikacyjny Szczecinka, teraz jest jedynie głównym szlakiem handlowym i rowerowym. Z racji dużego ruchu pieszego, jazda rowerem po deptaku, jest bardzo utrudniona, a wysmarowane farbą pasy dla rowerów, nie warte nawet funta kłaków. Podobnie zresztą jest w nadjeziornym parku. Po co pasy, znaki zakazu, skoro od samochodów tu i tam aż się roi. A to co dzieje się w parku w sąsiedztwie, „Ślusarni”, plaży, ogólniaka, ul. Lelewela, Jasnej czy Kilińskiego wola o pomstę do nieba. W wielu miastach z samochodową inwazją poradzono sobie bardzo skutecznie, stawiając na dojazdowych uliczkach słupki lub drobne elementy przestrzenne. Jakoś nikt z tego powodu nie ucierpiał. Żadne nieszczęście też się nie przydarzyło. U nas trwa obezwładniająca wszystkich niemoc. 

W prima aprilis swoje podwoje otwiera filia koszalińskiego ośrodka ruchu drogowego. Być może jest to dobra wiadomość dla przyszłych kierowców. Nie będą musieli tłuc się, mocno przepłacając po Pile, czy Koszalinie i prawo jazdy zdobędą na miejscu. W dawnych czasach w każdym powiatowym mieście można było zdawać na prawo jazdy i nie było w tym nic nadzwyczajnego. Na dodatek ruch był taki, jak teraz o północy, co nie znaczy, że umiejętności były mniejsze, niż tych współczesnych kursantów. 

Aby dobrze jeździć trzeba, po pierwsze robić to z głową, czyli rozważnie, a po drugie umiejętności nabywa się latami, a nie wciągu kilkunastu godzin lekcyjnych, bo to zupełnie niemożliwe. Dlatego nie ma także znaczenia, czy przyszły kierowca uczy się na trzypasmowej Marszałkowskiej w Warszawie, czy jednokierunkowej Koszalińskiej w Szczecinku. Jak to zawsze bywa w tego rodzaju przypadkach dla jednego zysk (liczony w pieniądzach) dla innych strata czasu. 

Po Szczecinku z powodu nadzwyczaj wąskich jezdni i całkiem sporego ruchu jeździ się wręcz fatalnie. Doszło do tego, że aby przemieścić się bez większych trudności ze wschodu na zachód najlepiej skorzystać z zatłoczonej obwodnicy, no chyba, że trafi się na traktorek PGK lub Centrostalu. Jazda przez centrum, to jak poruszanie się za konduktem pogrzebowym. Na dodatek z powodu niechęci, by nie powiedzieć wrodzonego wstrętu zarządców do malowania pasów na jezdni (trzeba powiedzieć uczciwie, że nie dotyczy to GDDKiA), bardzo często skręcający w lewo blokują ruch niemalże na całej długości ulicy – patrz ul. Mickiewicza, Wyszyńskiego przy Netto itp. Nie ma ich nawet tam, gdzie powinny być – patrz pas dla skręcających w lewo, czy na wprost na skrzyżowaniu ze światłami na ul. Armii Krajowej i Wyszyńskiego. 

W takich okolicznościach przyrody wysyp, bo tak to będzie, samochodów z elkami na dachu entuzjazmu pośród kierowców raczej nie wzbudzi. Bo tak to już jest na tym świecie, że jak jednemu radość, to drugiemu utrapienie. 

                                                                                                                                       Jerzy Gasiul 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do