
To była chyba pierwsza interwencja Straży Miejskiej w Polsce, po której ukarany pozostał wypełniony życzliwością i zrozumieniem dla funkcjonariuszy. 25 kwietnia Marek Mikietyński zastał na swoim zaparkowanym samochodzie założoną blokadę na koło.
- Miałem założoną blokadę, ponieważ wjechałem na chodnik i nie zostawiłem odpowiedniego odstępu dla pieszych, było mniej niż przepisowe 1,5 m
- opisuje nam swoją przygodę ze strażą miejską.
- Zastosowałem się do załączonej za wycieraczkę instrukcji i zadzwoniłem po patrol. - Wytłumaczono mi wszystko bardzo przyjaźnie, naprawdę wzbudzając moją empatię. Piesi rzeczywiście musieli omijać moje auto.
- Poczułem się winny, przyjąłem na siebie to brzemię. Nie było żadnej nerwówki, przepychania, było kulturalnie, z uśmiechem. Tak powinno być
- mówi Marek Mikietyński, przy okazji, jak się okazuje, z zawodu negocjator, mediator i szkoleniowiec.
Prawdę mówiąc, widać że byli nieźle przygotowani. I jak sięgam pamięcią, chyba właśnie ja im to szkolenie robiłem
- śmieje się ukarany mandatem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie