
Od kilku lat rodzice dzieci uczęszczających do Szkoły Podstawowej nr 4 próbują uczulić zmotoryzowanych mieszkańców Szczecinka na pewien problem. Przed godziną 8.00 maluchy nie mają jak przejść na drugą stronę bardzo ruchliwej ul. Kościuszki i tym samym – bezpiecznie dotrzeć na lekcje. Dyrekcja szkoły wielokrotnie próbowała w tej sprawie interweniować. Rozwiązanie się znalazło. Nie jest jednak pewne, jak długo dzieci będą mogły z niego korzystać.
Od środy (8 października) najmłodszym uczniom w przejściu przez ulicę pomaga Straż Miejska w Szczecinku. – Jako dyrektorka szkoły zwróciłam się do pana komendanta z prośbą o pomoc – mówi „Tematowi” Renata Romaniuk, dyrektor SP 4 w Szczecinku. – Pan komendant chętnie podjął działania w tej sprawie, wysyłając w godzinach porannych w okolice szkoły swój patrol. Wszyscy chcielibyśmy bardzo, żeby strażnicy pojawiali się przy przejściu dla pieszych na ul. Kościuszki codziennie. Wiem jednak, że nie jest to możliwe ze względu na to, iż straż nie ma wystarczającej liczby pracowników.
Pomoc dzieciom w dotarciu do szkoły to dla szczecineckiej straży miejskiej żadna nowość. Jak wyjawił nam komendant Grzegorz Grondys, strażnicy od 2 lat pomagają już maluchom przy Szkole Podstawowej nr 7.
- Wbrew pozorom dochodzi tam do bardzo niebezpiecznych sytuacji – mówi Grzegorz Grondys. – Stwarzają je… rodzice, którzy odwożą swoje pociechy na lekcje. Próbują podjechać niemal pod same drzwi szkoły. Parkują na chodnikach, zatrzymują się na pasach… Nieraz miała tam miejsce nieprzyjemna wymiana zdań pomiędzy rodzicami, którzy odprowadzają dzieci, a tymi, którzy je przywożą.
O tym, że o bezpieczeństwie dzieci nie myślą również kierowcy przejeżdżający obok SP 4, świadczy fala krytyki, jaka miała miejsce przy próbach wcześniejszego rozwiązania problemu, dotyczącego przeprowadzania maluchów na drugą stronę ulicy.
- Kiedy próbowaliśmy interweniować, kierowcy zaczęli nas krytykować, że tamujemy ruch na jednej z głównych ulic Szczecinka – wyjawia komendant. – Nikt wtedy nie chciał zrozumieć, po co to robimy. Ważne było to, żeby jak najszybciej tamtędy przejechać, bez konieczności zatrzymania się przed pasami. Podejrzewam, że teraz osoby niezadowolone z naszych działań także się znajdą.
- Zdaję sobie sprawę, że przy SP 4 jesteśmy bardzo potrzebni – dodaje dalej nasz rozmówca. – Ale niestety, nie możemy być wszędzie w tym samym czasie. Mogę zapewnić jednak, że uczniom „czwórki” będziemy pomagać tak często, jak tylko się da. (sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tylko światła rozwiążą problem.
Może po prostu kładka załatwiła by sprawę? Cóż ,ważniejszy był mostek 15m od istniejącego przy zamku.
Kiedyś jak ja chodziłam do szkoły to były osoby tzw "panie/panowie STOP", które przeprowadzały dzieci przez jezdnię, czy szkoła nie może teraz takich osób zatrudnić, lub czy jakiś pracownik szkoły nie może tej czynności mieć w swoich obowiązkach?
Z tego co mi wiadomo ilość etatów w straży miejskiej to grubo ponad 30. Tłumaczenie, że brak wystarczającej liczby etatów w straży jest conajmniej żenujące.
Zabrać tego śpiocha ,który pilnuje żeby mu ktoś nie zabrał śmietnika na obwodnicy .Postawić na ul. Kościuszki i niech pilnuje przejścia dla pieszych.A nie żeby spał w aucie ,pracując ciężko na zasłużoną emeryturkę.A tak na marginesie ,co by się stało gdyby sam pan komendant tam z rana trochę postał???
lepiej kładke zbudowac nie bedzie wtedy problemu z przechodzeniem maluchów i tamowaniem ruchu, skoro w kasie miasta znalazła sie olbrzymia kasa na wybieg dla psów to i na rozwiazanie tego problemu tez powinna :)
Ewa?
A od kiedy SM zwraca uwagę na to, co mówią kierowcy? Tamowanie ruchu jak dzieci idą przez ulicę? A co? Mają fruwać? Faktycznie powinny być światła przed szkołami bez dwóch zdań. A strażnicy i policja powinni pilnować, czy rodzice wysadzają swoje pociechy pod szkołą zgodnie z kodeksem, bo mamuśki i tatusiowie też potrafią mieć ułańską fantazję.
Najlepszym rozwiązaniem byłaby kładka, nie było by tamowania ruchu a dzieci bezpiecznie dotarłyby do szkoły. Jeśli nie kładka to światła. W Szczecinku jest coraz więcej niebezpiecznych miejsc ale nic się z tym nie robi, tylko ronda. Jak zatrzymuja się przed pasami to i tak kierowaca z naprzeciwka nie zwraca na to uwagi i przejeżdża..