
W czasie epidemii wielu ludzi w Polsce w końcu zauważyło, że opieka psychiczna (psychologiczna i psychiatryczna) jest w Polsce mocno zaniedbana. O problemie zaczęto mówić przede wszystkim w odniesieniu do psychologów i psychiatrów dziecięcych. Wbrew jednak powszechnym oczekiwaniom nie wystarczy, by problemem zajął się odpowiedni minister. Winna obecnego stanu jest bowiem większość społeczeństwa.
Postrzeganie opieki psychicznej w Polsce zatrzymało się w dużej mierze gdzieś na XIX wieku. Aby zobaczyć, jak ludzie w Polsce widzą temat psychiatrii i problemów psychicznych, wystarczy poczytać komentarze w internecie. Powszechnie spotkać można wypowiedzi, w których ktoś zaleca innej osobie leczenie psychiatryczne, oskarża o zaburzenia psychiczne, czy wysyła do Choroszczy - tylko dlatego, że osoba ta napisała coś, z czym ten ktoś się nie zgadza. Powodów takiego podejścia do zdrowia psychicznego jest kilka. Brak środków finansowych i duża ilość "betonu" na uczelniach. Kino — które w sumie to na całym świecie sprowadziło psychiatrię i problemy psychiczne do obrazu obskurnych szpitali, leczenia elektrowstrząsami, krzyczących pacjentów przypiętych do łóżek i atakujących w amoku obsesyjnych morderców. Istotny jest również wpływ komunizmu i katolicyzmu — gdzie z jednej strony dbanie o zdrowie psychiczne uważane było za przejaw zniewieścienia i przewrażliwienia, a z drugiej — obydwie te ideologie kreowały wizję zaburzeń psychicznych, jako ośmieszającego piętna, służącego do dyskredytowania ludzi o innych poglądach politycznych (np. w komunistycznej Rosji i katolickiej Hiszpanii psychiatria represyjna stosowana była systemowo). Bliskim przykładem może być tu zły stan psychiatrii w Szczecinku — za który odpowiadają samorządowi politycy utożsamiający się właśnie z takim światopoglądem.
Ukształtowana w ten sposób mentalność sporej części polskiego społeczeństwa, sprawia, że Polacy niechętnie korzystają z psychologów i psychiatrów. Nie istnieje więc prawie w ogóle coś takiego jak profilaktyka zdrowia psychicznego. Brak dostatecznego popytu na takie usługi sprawia, że brakuje społecznej kontroli. Znacząco ograniczony zostaje również korzystny wpływ konkurencyjności na branżę.
Sprawę pogarsza dodatkowo podejście wielu psychiatrów i innych lekarzy. Złamanie nogi można obiektywnie zdiagnozować. Odpowiednie złożenie i zrośnięcie się kości może po leczeniu ocenić łatwo inny lekarz i sam pacjent. W przypadku zaburzeń psychicznych i efektów ich leczenia jest inaczej. Lekarz może pacjentowi z problemem powiedzieć, że jest zdrowy, że coś mu się zdaje, że przesadza, albo też wmawiać zdrowemu, że ma jakieś zaburzenia. Dwóch psychiatrów może zdiagnozować u tego samego pacjenta dwa odmienne zaburzenia. Zawód psychologa lub psychiatry może być więc postrzegany jako niepoważny.
Za taką sytuację odpowiada wspomniany brak kontroli konsumenckiej wynikający, "beton" na uczelniach i niedofinansowanie. W krajach gdzie psychiatria jest bardziej zadbana, robi się znacznie częściej np. skany mózgu tomografem emisyjnym (SPECT) - które obiektywnie wskazywać mogą pewne zaburzenia, takie jak nadpobudliwość psychoruchowa. Co prawda pojawiła się też krytyka nadużywania tego rodzaju skanów do diagnozowania zaburzeń (np. Martha Farah z Uniwersytetu w Pensylwanii) - jednak już sam wybór metod leczenia i żywa dyskusja nad ich ulepszaniem, stanowi o lepszej jakości tej gałęzi medycyny. Ktoś tu powie, że spotkał się z takim podejściem gdzieś w Warszawie, czy Wrocławiu. Tyle że jakość opieki zdrowotnej w państwie to nie kwestia jednego miasta, czy pojedynczych prywatnych placówek dla osób mających dużo pieniędzy — ale tego co dzieje się powszechnie, co ma wpływ na przeciętnego mieszkańca, także tego z mniejszego miasta.
Podobny problem dotyczy terapii. W Polsce najczęściej ogranicza się ona do przepisania leków. Tymczasem tam, gdzie opieka psychiczna jest odpowiednio zadbana, terapia prowadzona jest na kilku płaszczyznach. Przykładowo w przypadku depresji, nerwic, zaburzeń lękowych, czy uzależnień — terapia opierałaby się co najmniej na trzech drogach. Po pierwsze na pracy socjalnej polegającej na zmianie środowiska, które przyczyniło się do zaburzeń pacjenta. Po drugie na terapii poznawczo-behawioralnej. Po trzecie - na lekach, które nierzadko pełnią rolę jedynie pomocniczą - w tym ewentualnym leczeniu organów, które mogą być współodpowiedzialne za dany problem (np. w przypadkach zaburzeń hormonalnych). W Polsce celem "leczenia" często zaś nie jest skuteczne wyleczenie pacjenta, czy zniwelowanie skutków jego choroby, ale formalne zaliczenie w dokumentach tego, że był "leczony" - bo za to płaci NFZ.
No i pamiętać należy też o zamkniętych oddziałach, gdzie leczy się najcięższe przypadki psychiatryczne. Dehumanizowanie pacjentów i zrzucanie wszystkiego, co mówią na "wariactwo" powoduje, że oddziały takie działają czasem jak małe państwo w państwie. Przepełnione są różnego rodzaju nadużyciami — i tylko czasem sprawę nagłaśniają media. Nie służy to zdecydowanie zdrowiu pacjentów. Nie tylko dlatego, że ich problemy nie są tam traktowane poważnie. Również dlatego, że przy takim podejściu np. ofierze gwałtu mogą być przypisywane urojenia — przez co z jednej nie będzie nawet szansy na wszczęcie procedur dochodzeniowo-śledczych, celem zweryfikowania relacji, a z drugiej — z góry negowane będzie samo doświadczenie gwałtu, które mogło być przyczyną pogłębienia zaburzeń.
Według wielu ludzi w Polsce, do psychiatry lub psychologa chodzą tylko wariaci a reszta, która jest zdrowa, w ogóle nie potrzebuje czegoś takiego. Jest to myślenie błędne — bo wiele poważnych problemów bierze się z zaniedbania tych błahych. A dla wielu Polaków takie sprawy jak nadużywanie alkoholu, wyżywanie się na innych, kompulsywne zachowania, czy bezsenność — to w ogóle nie jest problem psychiatryczny. Tego rodzaju zjawiska usprawiedliwia się nierzadko naturą człowieka, czy jego wyborem. Tymczasem opieka psychologiczna i psychiatryczna — jeżeli działa prawidłowo — może rozwiązywać bardzo wiele różnych problemów. Również takich, które w błędnej opinii wielu polskich lekarzy — nie mają podłoża w psychice.
Przykładowo, terapia psychiatryczna może leżeć u podstaw radzenia sobie z otyłością, która może być efektem kompulsywnego objadania — będącego skutkiem reakcji na stres lub złej gospodarki neuroprzekaźnikowej. Może też pomóc w przypadkach takich jak uzależnienie od alkoholu, hazardu, narkotyków, czy papierosów. Leczenie psychiatryczne może objąć również przyczyny nadciśnienia, bezsenności, szumów usznych, problemów z koncentracją, nadpobudliwości ruchowej, dolegliwości żołądkowych i jelitowych, dyskinezy dróg żółciowych, choroby niedokrwiennej serca, czy osłabionej odporności. W 2015 roku natomiast Kazufumi Yoshihara z uniwersytetu w Kyushu opublikował wyniki swoich prac wskazujące, że terapia psychiatryczna jest skuteczna w leczeniu niektórych przypadków alergii.
Branża medyczna nie zacznie działać dobrze akurat wtedy, kiedy ludzie na chwilę uświadomią sobie jej potrzebę — jak to się stało w związku z epidemią. Słabe działanie usług psychologicznych i psychiatrycznych oraz brak szerszego dostępu do nich — to skutek systemowych zaniedbań na przestrzeni dekad. Winny jest rząd, ale i społeczeństwo. Dopóki ludzie będą postrzegać psychiatrię oraz zdrowie psychiczne w kategoriach piętnowania i wyśmiewania, nie będzie na ten temat dostatecznie głośnej debaty publicznej oraz popytu — który zmusiłby władze państwowe, samorządowe i dyrektorów poszczególnych placówek medycznych, do właściwego zadbania o te sprawy.
Krzysztof Serafiński
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie