Nagrobek dziełem niemieckiego dowcipnisia?

Tuż przy granicy administracyjnej miasta na przedłużeniu ul. Sosnowej na zapomnianym śródleśnym cmentarzu znajduje się tajemniczy kamienny nagrobek.

Czy mamy do czynienia z nagrobkiem wykonanym przez tutejszego sowizdrzała? Wyjaśnijmy, że niemiecki Eulenspiegel to polski sowizdrzał - czyli wędrujący z miejsca na miejsce dowcipniś, wesołek, błazen i zarazem żartowniś. Czyżby dziwny i zarazem tajemniczy napis wykonany niewprawną ręką świadczył, że mamy do czynienia z jego dziełem?

Tuż przy granicy administracyjnej miasta na przedłużeniu ul. Sosnowej na zapomnianym śródleśnym cmentarzu znajduje się tajemniczy kamienny nagrobek. ZLA HERN ANONYM… czytamy na początku inskrypcji. Nie ma wątpliwości tylko co do daty – 1852.

O pomniku wspomina jeden z przedwojennych mieszkańców Lipnicy (wtedy Lepienhof) leżącej po przeciwnej stronie torów kolejowej w stosunku do dzielnicy Szczecinka – Raciborek, wspomina o pomniku Eulenspiegel’a.

Kto i dlaczego się trudził po to, aby na polnym głazie, obrobionym przez zawodowego kamieniarza o czym wskazuje wyrównana w półokrąg lico i symetrycznie wykonana płycina, umieścić tego rodzaju nieudolnie wykonaną inskrypcję? Dlaczego profesjonalnie wykonane dzieło zostało dokończone przez kogoś, kto wprawdzie musiał mocno się natrudzić, ale za to z mizernym efektem?

Ten wędrowny rzemieślnik – dowcipniś, który nigdzie nie zagrzał na długo miejsca, a to dlatego, że każdą robotę partolił, wystawiając zleceniodawcę na pośmiewisko, pozostawił swój ślad właśnie w tym miejscu. O zagadkowej postaci i nie mniej tajemniczym od dawna już umarłym przedmieściu miasta pochłoniętym przez las, dowiecie się Państwo z artykułu, który pojawi się u nas już w najbliższy weekend.