Moto chaos przed szkołami w Szczecinku

Do widoku strażnikiów miejskich, którzy przez kilka dni w tygodniu pomagają przejść przez jezdnię najmłodszym uczniom Szkoły Podstawowej nr 4, wielu mieszkańców Szczecinka zdążyło się już przyzwyczaić. Funkcjonariusze straży miejskiej nie dziwią też już nikogo przy Szkole Podstawowej nr 7. Tam jeszcze nie tak dawno przed godziną 8.00, a więc w momencie, gdy rozpoczynały się lekcje, można było zobaczyć iście dantejskie sceny.  Rodzice, chcąc odwieźć swoje pociechy możliwie jak najszybciej i jak najbliżej szkoły, nie tylko blokowali ruch uliczny, ale też stwarzali niemałe zagrożenie przede wszystkim dla pieszych, którzy w tym całym chaosie próbowali przedostać się na drugą stronę jezdni.

Niedawno otrzymaliśmy sygnały, że podobnie “gorąco” jest przed lekcjami także przy innych szczecineckich podstawówkach. Z informacji, od naszych Czytelników wynika, że niełatwo mają także rodzice dowożący swoje pociechy na lekcje do SP 1. Ponieważ w pobliżu szkoły nie ma zbyt wielu miejsc parkingowych, nieraz dochodzi tam do nerwowych sytuacji. O interwencję proszą też rodzice dzieci z SP 6. Ich problem to pilnujący swoich osiedlowych parkingów mieszkańcy pobliskich bloków.

- Przy “szóstce” niewiele jest miejsca, by móc bezpiecznie się zatrzymać - zwraca uwagę nasz Czytelnik, który sam odwozi do szkoły swoje dziecko. - Wielu rodziców parkuje więc swoje samochody na ten krótki moment na osiedlowych parkingach. Nieraz dochodziło tam do kłótni z mieszkańcami bloków. Uważają oni, że tylko im wolno, nawet na krótką chwilę, zatrzymać się w zatoczce. Bywa, że celowo dzwonią oni po straż miejską czy policję, aby zdyscyplinować kierowców. Tylko że to nie rozwiązuje problemu, bo gdzie indziej w pobliżu szkoły można zaparkować i bezpiecznie wypuścić z samochodu swoje dziecko?

- Któregoś razu, gdy zaparkowałam przy garażach, bo naprawdę nie było gdzie, a chciałam tylko przeprowadzić syna przez ulicę, jakiś mężczyzna zablokował mi wyjazd samochodem krzycząc, że nie mam prawa tu stać - mówi nam jedna z mam. - Odjechał dopiero, gdy zagroziłam wezwaniem policji.

Jak wyjawił nam w jednej z wcześniejszych rozmów komendant straży miejskiej Grzegorz Grondys, faktycznie nieraz pod szkołami dochodzi do różnych sytuacji. - Ludzie zatrzymują się w rozmaitych miejscach, czasem ktoś wyprzedza przed samymi pasami - zaznaczył komendant. - Najgorsze są ostatnie minuty przed godziną ósmą. Najbardziej niesforni rodzice potrafią podjechać pod same “schody”. Jesteśmy tam, gdzie dyrektorzy wyrazili taką chęć. To również kwestia możliwości kadrowych. Pozytywne jest to, że rodzicom nasza obecność pod szkołami i pilnowanie porządku się podoba. 

- Dobrze by było, gdyby strażnicy miejscy pilnowali porządku czasem też przy innych szkołach - dodaje nasz Czytelnik. - Z drugiej strony mieszkańcy osiedla Kopernika też mogliby być bardziej wyrozumiali. Nikt przecież nie chce zajmować ich miejsc parkingowych na stałe, tylko zatrzymać się na chwilę, żeby wysadzić lub odebrać ze szkoły swoje dziecko. Robienie na złość nigdy nie wychodziło nikomu na dobre.