
We wtorek przed południem informowaliśmy, że do szczecineckiego schroniska dla zwierząt trafił młody bocian, który miał chodzić dłuższy czas koło swojego gniazda, ale bez swoich rodziców. Pomóc mu nie było łatwo - problem polegał na tym, że nie wiadomo było skąd ptak do schroniska został przywieziony. Gdyby miejsce było znane, można byłoby szybko podjąć próbę „odstawienia” go do gniazda. Młodemu ptakowi groziło bowiem odrzucenie przez rodziców.
W akcję włączył się od razu nie tylko Stanisław Stefański, który dogląda na codzień mieście opiekun ptactwa wodnego na Trzesiecku, ale i nasi Czytelnicy. Na efekt nie trzeba było długo czekać: Wkrótce napłynęła telefoniczna informacja, że bocian pochodzi z podszczecineckich Skotników.
Zareagowała także szczecinecka straż pożarna, która pojawiła się na miejscu, żeby z podnośnika umieścić bociana z powrotem w gnieździe. Ze względu na zadrzewienie okazało się to jednak niemożliwe.
- Umieściliśmy go na takim „zapasowym” gnieździe
- relacjonuje Stanisław Stefański. - Widziałem, że starszy bocian już do niego doleciał, na razie go akceptuje. Trzeba liczyć się z tym, że może tak już nie być i po prostu wszystko bacznie obserwować.
Mam nadzieję, że historia kończy się dobrze.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Niewielka liczba próbuje ratować, to co inni psują. Już 6 dzień po wystrzałach, które ktoś specjalnie zleca, i śladu po sikorkach, wróblach, kosach i innych skrzydlatych nie ma. Trochę gołąbków i jeżyki. Co za menda to robi. Ale tym zajmie się odpowiednia instytucja. Śpiew ptasi przeszkadza?. Ale nie przeszkadzają wiertła, młoty, kosiarki, piły, itd, itp. Popaprańcy.