Reklama

Mariusz Wentowski: Wystarczy chcieć

07/01/2012 13:14


Mariusz Wentowski urodził się w 1973 roku w Człuchowie. Od urodzenia choruje na Dziecięce Porażenie Mózgowe. Jednak choroba nie przeszkadza mu w realizowaniu się w swojej największej pasji, jaką jest muzyka. W swoim dorobku ma wiele utworów autorskich, których między innymi można posłuchać na jego stronie internetowej. Śpiewał w duecie z Korą Jackowską, Szymonem Wydrą, Anią Wyszkoni i grupą Łzy, a także z zespołem Raz Dwa Trzy. To człowiek o wielkim temperamencie, nietuzinkowym głosie i ogromnym poczuciu humoru.
 
Jak to się stało, że zainteresował się pan muzyką?
Muzyką interesowałem się już od dziecka. Ja po prostu zawsze chciałem śpiewać. Jako mały chłopiec śpiewałem do pilotów, wtedy jeszcze nie było takich dobrych pilotów jak dzisiaj, ale się nadawały. Wcześniej, na tak zwanych uroczystościach, u cioci na imieninach zawsze gdzieś mnie stawiali i prosili "no weź zaśpiewaj, ty tak fajnie śpiewasz, Mariuszek fajnie śpiewa, to nam zaśpiewa". No to Mariuszek śpiewał. Był to taki 6 - 8 letni chłopiec, który śpiewał jakieś łzawe piosenki. Teraz się z tego śmieję, ale od czegoś trzeba było zacząć.
 
Czym dla pana jest muzyka?
Muzyka jest dla mnie motorem do działania. Daje mi ona dużo pozytywnej energii, daje możliwość samorealizacji. Ale nie ukrywam, że jest to też pewna forma rehabilitacji oraz pewien rodzaj socjalizacji, czyli tego uspołecznienia i przez to my jakby integrujemy się z wami. Nie lubię tych słów "my, wy", bo generalnie wszyscy jesteśmy tacy sami. Ale prawda jest taka, że nie jesteśmy niestety. Chcielibyśmy być, ale nie jesteśmy. Nie można też powiedzieć, że wszyscy są równi, bo nie są. Osoby niepełnosprawne, bo o tych chcemy mówić, mają troszeczkę trudniej w życiu i muszą jakby wykazać się większą walecznością, cierpliwością, zręcznością i też pokorą niestety, aniżeli tak zwany ogół. Fajnie jest jeśli widzimy się na zasadzie: kawka, herbatka, no fajny facet, przystojny i skromny (śmiech). Ale trudniej jest wtedy, gdy jest coś bliżej, jakaś przyjaźń czy zobowiązanie, wtedy trudniej jest się wykręcić i się kombinuje. Nie wiem jak inni, ale ja to widzę. Widzę takie różne grymasy, pewne rzeczy też się czuje.
 
Jak pan wspomina swoje pierwsze występy już na scenie?
Masakra. To jedyne dobre słowo. Nawiązując do tego, co powiedziałem wcześniej, jest to rodzaj socjalizacji dla mnie i też właśnie takiej rehabilitacji społecznej. Nie pamiętam dokładnie gdzie to się zaczęło, ale chyba w starym MDK -u. Pamiętam, że śpiewałem Piaska, teraz też go lubię, i mi się wtedy wydawało, że jestem taki wielki, fajny i fajnie śpiewam. Strasznie mi się chce teraz z tego śmiać, no ale człowiek się uczy. Pamiętam, że zawsze prosiłem o krzesło, bo musiałem usiąść, wszystko mi latało: ręce, nogi, głos, twarz, głowa. Było to takie niekontrolowane, ale dzięki temu, że byliście dla mnie jako widzowie bardzo wyrozumiali, nabierałem wiary w siebie i umacniałem się w tym, że śpiewanie jest to coś, co mógłbym robić.
 
Co pan czuje stojąc na scenie?
Tremę? Na pewno tremę. To też zależy dla kogo się śpiewa. Oczywiście trema jest zawsze, bo to by nie było takie fajne. Ktoś kiedyś powiedział, że muzyka jest jak seks, że daje nam spełnienie. I coś w tym jest, bo jedna z moich nauczycielek śpiewu mówi, że jak już raz się połknie tego bakcyla, to potem jest to już jak narkotyk, ze chce się wracać, żeby te trzy minuty być w tym światełku na scenie.
 
 Czy po takim czasie ma pan już jakieś swoje metody radzenia sobie z tremą?
Pyta mnie pani jak gwiazdę. Ja jestem pasjonatem muzyki, nie gwiazdą. Kocham to co robię i chciałbym to robić dalej, ale do gwiazdorstwa nie mam zdrowia, nie mam tyle siły fizycznej, bo psychicznej być może mam. Jak sobie radzę? Są takie fajne techniki ćwiczenia twarzy, to z boku strasznie głupio wygląda, ale daje efekty. Tym się rozluźniamy, robimy różne ćwiczenia rozluźniające szczękę i całą krtań. Przede wszystkim mamy się skupić na tym, co mamy zrobić. Brałem udział w różnego rodzaju warsztatach i wyjazdach integracyjnych, gdzie młodzież uczy się śpiewać. Była to zarówno młodzież sprawna i niepełnosprawna, bo korzystałem z ogółu takich warsztatów, nie chciałem być utożsamiany tylko ze środowiskiem osób niepełnosprawnych. I tam  zawsze mi powtarzano jesteś tu, to znaczy, że umiesz śpiewać i masz zrobić to, po co tu jesteś, a reszta mnie nie interesuje. Masz na tyle fory, że damy ci krzesło, damy ci statyw, kiedy będziesz potrzebował damy ci więcej czasu na przerwę, ale innych taryf ulgowych nie ma. To była twarda szkoła. I dobra szkoła.
 
Co, według pana, jest najtrudniejsze w zawodzie muzyka?
Nie wiem, co jest najtrudniejsze. Dla mnie najłatwiejszy jest kontakt z publicznością. I najfajniejszy, bo to jest coś, co się odbiera. To się czuje, kiedy i jak oni na nas patrzą i co oni do nas czują. Nie muszą nic mówić, wystarczy przekaz niewerbalny. Jest to ten fajny kontakt i atmosfera, kiedy jest ta nić porozumienia. A co jest dla mnie najtrudniejsze? Wydaje mi się, że te 5 minut przed wejściem na scenę, kiedy trzeba się skupić. Bo czasem zdarza się zapomnieć tekstu, mi się to często zdarza i wtedy się "szyje", tak się mówi w slangu. Najtrudniejsze jest te kilka minut, kiedy już mam wejść, czuję motylki w brzuchy i za chwilę mam się pokazać.
 
Skąd czerpie pan inspiracje do swoich tekstów?
Z życia. Z pociągu , z chodnika, z ludzi, z was, z siebie. Ja po prostu mam pasję i to, co zauważę, co gdzieś tam przeczytam, to jakaś refleksja po spotkaniu z drugą osobą czasem natchnie mnie do napisania tekstu. Nie musi być on od razu wyśpiewany, ale gdzieś tam sobie leży w szufladzie i czeka na odpowiedni moment.
 
Jak powstają pańskie teksty?
Czasem jest tak, że np. długo nie ma nic, a potem w godzinę coś powstaje. Nie wiem jak to się dzieje, nie rozgryzłem tego. Ostatni tekst, jaki napisałem, to "Wystarczy chcieć". Jest to piosenka, która mówi o tym, że tak naprawdę siła jest w nas samych i teraz to od nas zależy, jak my ją wykorzystamy. Za często narzekamy, ja codziennie napotykam na takie sytuacje i ludzie pytają jak ja sobie daję radę? Ale ja nic takiego nie robię. Ja po prostu żyję. Nie robię nic, czego pani by nie robiła. Ja robię to samo, tylko że u mnie zajmuje to więcej czasu. Potrzebuję tego czasu więcej na pewne rzeczy, czy to sprzątnąć, czy wejść po schodach, ale to są te same czynności. Wracając do tekstu, to są właśnie takie rzeczy gdzieś tam zasłyszane, albo jakieś refleksje, które gdzieś w nas siedzą, ale jeszcze nie umiemy tego ubrać w słowa. I dopiero potem się zastanawiamy, co chcemy przekazać. Dla mnie ten przekaz jest ważny. Ktoś mi kiedyś powiedział, że głosu specjalnie nie mam, ale ten mój przekaz jest taki niesamowity. Może coś w tym jest. Ja nie oceniam, bo ja mam do tego stosunek emocjonalny.
 
Kto jest dla pana inspiracją, autorytetem?
Chyba nie mam takiego. Przynajmniej nie przychodzi mi do głowy żaden artysta. Artysta to też człowiek. Ja kiedy byłem dzieckiem, ponieważ nie miałem wzorców rodzicielskich, to wybierałem sobie te wzorce spośród wychowawców, z ludzi, którzy w moich oczach wówczas przedstawiali jakąś wartość. Myślę, że na przestrzeni tamtych lat było kilku wychowawców, którzy byli dla mnie dużymi autorytetami. Ale dzisiaj myślę, że Jan Paweł II mógł być takim autorytetem dla wielu z nas, przede wszystkim ta ostatnia faza jego życia. Natomiast wśród artystów jest jeden jako wokalista, ale czy też jako osoba do naśladowania? Myślę o Andrzeju Lampercie, który sam jest bardzo młody, to jeden z moich ulubionych wokalistów. Uważam, że to wielki talent, który równie dobrze brzmi w muzyce klasycznej, jak i w rozrywkowej. I to jest niesamowite. Moim zdaniem jest najlepszy, jeżeli chodzi o tych młodych wokalistów, jakiego słuchałem. No i oczywiście nasza Edyta Górniak, jeśli chodzi o panie. Nie chcemy naśladować, bo tu nie chodzi o naśladownictwo ale o to, żeby każdy był sobą. Bo mogę śpiewać panią Łobaszewską, którą bardzo lubię i miałem okazję poznać, ale mam w tym być sobą. Czyli czyjeś piosenki i covery chciałbym i staram się przecedzać przez swoją wrażliwość, i dopiero potem gdzieś to przekazywać dalej.
 
Czy, oprócz muzyki, ma pan jakieś inne pasje?
Zdarzyło się, że mam. I mam ich bardzo dużo, dlatego nie wiem, o których mam mówić. Na pewno jest to kuchnia polska oraz włoska. Uwielbiam gotować, to mnie odstresowuje. Właśnie za chwilę idę na zakupy i będę coś pichcił. Dzisiaj będą żeberka po chińsku, na które niedawno dostałem przepis. Poza tym jest to również język angielski. Ja pracuję z dziećmi, oczywiście pracuję w cudzysłowie, ponieważ to nie jest praca etatowa, ale pomagam dzieciom w nauce języka angielskiego. Bo dziecko to taki wdzięczny materiał, jest ono jeszcze bardzo plastyczne i zdarza się, że nie mają naleciałości z zewnątrz - żeby to tak ładnie powiedzieć.
 
Jakie ma pan plany na przyszłość?
Przede wszystkim być zdrowym i zebrać pieniądze z jednego procenta na leczenie w kwietniu, bo ja wymagam systematycznej rehabilitacji, szczególnie po takim okresie zimowym. Być może uda mi się polecieć znowu do Egiptu, bo dostałem zaproszenie od moich francuskich przyjaciół. Jeżeli chodzi o muzykę, to ja na swojej stronie internetowej mam napisany taki tekst "chciałbym znaleźć kogoś, kto uwierzy tak bardzo we mnie, jak ja wierzę w siebie". I chciałbym właśnie znaleźć takie osoby, które chciałyby ze mną pracować. Niekoniecznie to musi być praca nad płytą, aczkolwiek może za kilka lat... Uważam, że nigdy na nic nie jest za późno. Ani na miłość, ani na nic innego nie jest za późno, i jeśli tylko ktoś czuje taką potrzebę, to może to robić. Płyta płytą, ale może kiedyś uda mi się znaleźć osoby, które chciałyby ze mną grać, współpracować, które miałyby podobną wrażliwość muzyczną i które przede wszystkim miałyby otwartą głowę na świat. Bo to jest dla mnie bardzo ważne, żeby nie był to nikt zamknięty na otoczenie. Myślę żeby znaleźć osoby chętne do współpracy i jedziemy, szkoda czasu. A planów mam mnóstwo, ale nie mogę jeszcze wszystkich zdradzać.
 
Rozmawiała Marzena Góra
(mg)

Strona Mariusza Wentowskiego: www.mariuszwentowski.pl

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do