Kowal, czy Cygan

Było już tak dobrze i zdrowo... Ludzie przestali gnuśny żywot wieść i ruszyli się z domów! Jedni codzienne spacery mniej lub bardziej żwawym krokiem odskuteczniali, inni biegi na dystansach różnych, a jeszcze insi z kijkami w garściach dzielnie maszerowali. No, i nie zapominajmy o tych, którzy w plenerowych siłowniach aktywność fizyczną wzmacniali. Pięknie, dziarsko – wszak od dawna wiadomo, że ruch to zdrowie. Tym bardziej, że co nasze płuca rześkiego, mroźnego powietrza se przy tym złapią to będzie nasze. Było pięknie, było... Pytam więc: komu to przeszkadzało? 

Nagle jakby piorun w miotłę strzelił, ustały spacery, biegi, marsze i ćwiczenia w plenerze. Komunikat jasno nakazuje z chałup nosa nie wyściubiać, a także o wyjazdach do znanych kurortów, aby pełną piersią pooddychać, zapomnieć należy, jeśli tylko zdrowie zachować chcemy. Powód – Smog, znaczy się Smog Smrodliwy, który w całym kraju zapanował. Paskuda dymem dusi, oddychać nie pozwala i podstępnie organizmy nasze różnymi pyłami atakuje, w choróbska nas niechybnie wpędzając. Na dodatek i póki co – nie ma śmiałka, który tego Smoka pokona i rade se z nim da. I dziwić się należy, wszak z historycznego punktu widzenia powinniśmy tego Smoga załatwić migusiem. Tradycje w tym temacie mamy. 

Na przykład, gdy jakiś czas temu pod wzgórzem wawelskim (co pewien naukowiec udowodnił) zamieszkał siedmiogłowy smok straszliwy ogniem i dymem ziejący, który okolice ogniem pustoszył. Bestia na dokładkę dziewice i owieczki w znacznych ilościach pożerała, nie gardziła też rycerzami, którzy zgładzić ją chcieli. Radę dał szewczyk, legitymujący się zaledwie czeladniczymi papierami, co smoka poczęstował owieczką siarką nafaszerowaną, i w ten sposób bestię w try miga załatwił. Czyn przez ówczesnego władcę na Wawelu nagrodzony oczywiście został, że o ręce królewny nie wspomnę. 

Wiek XXI, mamy komputery, srajfony i inszych wynalazków całą moc, a jednak na tego Smoga nie ma mocnych? Mój sąsiad, człek w świecie bywały twierdzi, że powodem tej niemocy jest likwidacja szkół zawodowych, co skutkuje brakiem takich fachowców jak szewczyk. Ja natomiast w te jego bajdy nie wierzę. Z tego co w telewizorni słyszę, całkiem insi specjaliści do boju z tą bestią już się szykują a i w niezbędny oręż zapewniający wiktorię wyposażeni zostaną. 

Lada dzień na drogach pojawią się patrole służb wiadomych, które wtykać w rury wydechowe naszych pojazdów zmyślne urządzenia będą. A one wykażą ile niedozwolonych, a szkodliwych substancji do powietrza pojazd nasz wydala. Jak norma zostanie przekroczona to pojazd z ruchu wycofany będzie, a kierowca mandacik otrzyma. I bardzo dobrze, gdyż po pierwsze primo, wiedząc co po naszych drogach jeździ i w jakim jest technicznym stanie, to prorokiem być nie trzeba, aby wiedzieć, że do budżetu całkiem sporo grosza wpłynie. 

Po drugie primo (ważniejsze), tym sposobem... Uwaga, uwaga – W PIĘCIU PROCENTACH ukatrupiony Smog zostanie. Na dokładkę stacja diagnostyczna, co takie auto do ruchu dopuściła skontrolowana z całą surowościom zostanie. To zapewne skutkować będzie wzrostem produkcji segregatorów do przechowywania pełniuśkiej dokumentacji. Nijak ino pojąc nie mogę, że te mądre głowy, co tak energicznie do wojowania z tą paskudą się wzięły o inszych, a według mnie ważniejszych fachowcach zapomnieli. Mam oczywiście na myśli wybitnych znawców tematu jakim je dym, czyli kominiarzy. Bo gdyby ich w te przemyślne urządzenia pomiarowe wyposażyć, a oni by je w kominy wetknęli to by się okazało, że smog tam się zagnieździł i to w 92 procentach. Oj, wtedy by się zadziało! Piece trza by na potęgę wygaszać, składy węgla zamykać, a kasiora z mandatów szeroką strugą do budżetu by popłynęła. 

Ale póki co będzie jak w znanym przysłowiu „kowal zawinił, a Cygana powiesili”.