
Ich historia splata się z dziejami Szczecinka od lat powojennych. Praktycznie od samego początku zajmują niewielki dom przy ul. Kościuszki. To - jak same podkreślają - “dom otwartego serca”. Pomoc i wsparcie, nie tylko duchowe, otrzymywali tu (i nadal otrzymują) wszyscy, a w szczególności dzieci. Właśnie tutaj od 2018 roku znajduje się jedyne w mieście i w powiecie Okno Życia. W tym roku szczecineckie Siostry Niepokalanki obchodzą 75. rocznicę swojego przybycia do Szczecinka. Uroczystości upamiętniające ten czas pod przewodnictwem ks. bpa Krzysztofa Włodarczyka odbędą się już w najbliższy weekend, 10 - 11 października.
Jak siostry niepokalanki znalazły się w Szczecinku? Pojawienie się zgromadzenia na Ziemiach Odzyskanych wiąże się z przydzieleniem rekompensaty za utracone mienie na Kresach. W taki sposób siostry trafiły do Wałbrzycha, Kościerzyny czy Szczecinka.
Do tego, że niepokalanki zamieszkały również nad jeziorem Trzesieckim, w znacznej mierze przyczynił się pierwszy proboszcz parafii pw. Narodzenia NMP, ks. Anatol Sałaga. To on zaraz po wojnie korespondował z pierwszą - jak się później okazało - szczecinecką niepokalanką, s. Marią Krystą (Zofią Szembekówną), prawnuczką Aleksandra Fredry, zafascynowaną archeologią, etnografią, a także zasłużoną pedagog.
S.Maria Krysta tak opisywała swój przyjazd do miasta:
Stanęłam w Szczecinku w sobotę, 18 sierpnia 1945 roku o 21.00. Na dworcu i ulicy mnóstwo żołnierzy radzieckich. Języka polskiego o tej godzinie prawie nie słychać. W pobliżu stacji kolejowej mały kościół katolicki Świętego Ducha i probostwo. Ks. Anatol Sałaga mieszkał jednak dalej.
PUR przyznał siostrom leżącą na uboczu piętrową willę przy ul. Tadeusza Kościuszki, gdzie zamieszkały 10 października 1945 roku. Według ustnych przekazów, w domu tym miała się mieścić prywatna klinika. Jego właścicielką była lekarka, która podczas okupacji została aresztowana i zmarła w więzieniu. Podczas wojny budynek zajmowali wojskowi, którzy mieszkali tu z rodzinami. Akt zatwierdzający dom oraz erygujący w nim publiczną kaplicę został podpisany 24 listopada 1945 roku.
Oprócz domu przy ul. Kościuszki, jako rekompensatę za utracone mienie w Jazłowcu, siostry otrzymały też gospodarstwo rolne, którego siedziba znajdowała się w przedwojennym dworku zarządcy. Na prośbę sióstr miejscowość tę nazwano “Marcelin”.
Zaraz po przybyciu do Szczecinka siostry uczestniczyły w ważnych dla odradzającego się miasta chwilach. Ich główną rolą była pomoc w odbudowie edukacji. Czas rozpoczęcia pierwszego po wojnie roku szkolnego, które miało miejsce 4 września 1945 r. w kościele Ducha Świętego, s. Maria Krysta opisała tak:
Kościół przepełniony samą dziatwą. Jest przeszło 1100 uczniów i uczennic, a wciąż zgłaszają się nowi. Podzieleni są na razie na 22 oddziały. S. Hermina obejmuje ich 15, a ja resztę.
Powojenny klimat sprzyjał pracy sióstr z dziećmi i młodzieżą. Na prośbę kuratorium szczecineckie niepokalanki włączyły się w organizowanie szkół w mieście. Otworzyły przedszkole, zajęły się nauką religii, także w pobliskich miejscowościach: Trzesiece, Turowie, Jeleninie czy Dalęcinie. Co ważne, na lekcje docierały… pieszo. Podręczników z oczywistych względów nie było, więc siostry dźwigały ze sobą torby wypełnione książkami.
Dwie siostry zostały zatrudnione w LO i Gimnazjum oraz w Liceum Spółdzielczym. Uczyły języka polskiego, historii i religii, ale także przedmiotów ścisłych, jak biologia fizyka czy chemia. W latach 1947-48 s. Maria Krysta uczyła nawet historii na kursach dla milicji i UB. Siostry należały też do komisji egzaminacyjnych.
W 1946 roku ks. Anatol Sałaga poprosił, aby siostry niepokalanki zorganizowały w Szczecinku oddział Caritasu. Od 1949 roku, kiedy nauka religii nie była już możliwa w szkołach, siostry prowadziły katechezy w salce na poddaszu. Prowadziły też przygotowania do I Komunii Św. i innych sakramentów. Prowadzone przez zgromadzenie przedszkole zostało zamienione na świetlicę.
Czasy PRL-u nie ułatwiały siostrom pracy katechetycznej. Mimo to, niewielka kapliczka, której praktycznie od samego początku patronowała Matka Boża Jazłowiecka, zawsze była pełna. Pierwszą Mszę św. odprawił tutaj ks. Anatol Sałaga 4 listopada 1945 roku. W kapliczce odbywały się Msze dla różnych grup, nabożeństwa, tu przyjmowano sakramenty, zwłaszcza chrzest i I Komunie św. dla tych, którzy z powodów politycznych nie mogli ich przyjąć z rówieśnikami w swoich parafiach. O dziwo, chętnych nie brakowało.
W marcu 1957 roku na prośbę biskupa Teodora Benscha szczecineckie niepokalanki zorganizowały trzymiesięczny stacjonarny kurs dla dziewcząt z całej diecezji, które zgłosiły się jako pomocnice parafialne. Już następnego roku kurs ten przeobraził się w Szkoleniowy Ośrodek Katechetyczny, zaplanowany na 4 lata, połączony z przygotowaniem do matury. W tym celu zaadaptowano strych na potrzeby internatu dla tych dziewcząt, które uczestniczyły w kursie. Zwykle było ich około 15.
Szczecineckie niepokalanki prowadziły też katechezy w kościołach, jak również w domach prywatnych. Liczba katechizowanych osób dochodziła nawet do 2 tys. W kościele Mariackim lekcje religii prowadzono na wszystkich możliwych poziomach: wewnątrz kościoła, na chórze i... na wszystkich piętrach wieży. Czasem religii uczyło się aż 8 grup na raz!
W 1990 roku do szkół wróciła religia, a na ścianach znów uroczyście wieszało się krzyże. Siostry niepokalanki od razu objęły naukę religii w kilku szczecineckich placówkach. Tak pisały siostry w liście do Szymanowa w grudniu 1990 roku:
Przed świętami odbyły się we wszystkich szkołach opłatki z dziećmi. U s. Adeliny w Szkole Podstawowej nr 2 dzieci z utęsknieniem czekały, kiedy się będą mogły podzielić opłatkiem. Siostra przyniosła choinkę, którą razem z polonistką i dziećmi udekorowały. Potem przyszedł czas na kolędy. (...) Siostra tłumaczyła, co oznacza opłatek i dlaczego się nim dzielimy.
Szczecineckie niepokalanki przez lata pomagały też ubogim. A w czasach powojennych i wiele lat później bieda w mieście była wielka... Siostra Marcela opisywała to tak:
Odkrywałyśmy po strychach i norach nędzę moralną i materialną. Znalazłyśmy sparaliżowaną staruszkę, pozbawioną opału, o który było bardzo trudno. Pożyczyłyśmy kosze i poszłyśmy na żebry po sąsiadach, z których każdy dał chętnie kawałek węgla dla chorej. Były rodziny, gdzie na 11 osób przypadały dwa łóżka, gdzie indziej chora leżała na samej słomie.
Po ogłoszeniu stanu wojennego w 1981 roku klasztor niepokalanek stał się punktem rozdzielania darów z zagranicy. Pod bramę raz po raz podjeżdżały ciężarówki, a siostry w prowadzonej przez siebie kronice przez szereg miesięcy wyliczały kolejne transporty:
Przyjechali znowu inni Szwedzi
- pisały w kwietniu 1982 roku.
Przywieźli lekarstwa i środki higieniczne dla szpitala, 20 worków odzieży, trochę mydła, szczoteczki do zębów, i trochę żywności z prośbą o udostępnienie jej najbardziej potrzebującym.
W latach 90-tych zacieśniła się współpraca z holenderską grupą, która przysyłała lub przywoziła dary. Z czasem obie strony zaczęły odpowiadać na wzajemne zaproszenia i brać udział w różnych wyjazdach. W 1998 r. grupa świetlicowych dzieci została zaproszona do Holandii, gdzie pojechała na dwa tygodnie pod opieką s. Floriany. Potem Holendrzy gościli w Szczecinku, odwiedzając m.in. Częstochowę, Wadowice, Oświęcim czy Kraków. Pod koniec lat 90-tych Holendrzy założyli stowarzyszenie im. S. Floriany, a serdeczne kontakty z mieszkańcami Szczecinka trwają do dziś.
Dzisiaj siostry niepokalanki kontynuują pracę rozpoczętą w Szczecinku 75 lat temu. Uczą religii w przedszkolu i szkole, prowadzą świetlicę profilaktyczno -wychowawczą, grupy modlitewne dla młodzieży, wspierają osoby ubogie, starsze, chore i samotne, których na granicy trzech parafii: św. Rozalii, Miłosierdzia Bożego i Narodzenia NMP - jest wiele. To jak mówią: Duszpasterstwo III Wieku.
W domu Sióstr Niepokalanek przy ul. Kościuszki 30 od 2018 roku znajduje się z inicjatywy Caritas jedyne w mieście i powiecie Okno Życia. Impulsem do utworzenia takiego miejsca był dramat, który wydarzył się w Szczecinku w 2017 roku. W październiku obok garaży na ul. Armii Krajowej znaleziono porzucone dziecko. Nowo narodzonego chłopczyka niestety nie dało się uratować... Jednak prowadzone przez siostry szczecineckie Okno Życia ma być szansą dla innych dzieci. Warto nadmienić, że patronką wspomnianego Okna jest Stanisława Leszczyńska, położna i Służebnica Boża, która w szczególny sposób pomagała nowo narodzonym dzieciom i ich matkom, będąc położną w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
75 lat pracy nauczycielskiej, wychowawczej, charytatywnej - pracy dla mieszkańców Szczecinka – to duży okres czasu
- podkreśla dziś s. Macieja, przełożona Sióstr Niepokalanek w Szczecinku.
Jest za dziękować Panu Bogu! Uroczyste "Te Deum" wybrzmi w kościele Mariackim w sobotę 10 października i w kościele Ducha Świętego w niedzielę, 11 października.
(sz)
Opr. na podst. archiwum Sióstr Niepokalanek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wspaniałe siostrzyczki
Warto dodać, że obecna Przełożona-Siostra Macieja, to wieloletnia Przełożona Sióstr Niepokalanek w Watykanie i autorka wielu ciekawych prac o Zgromadzeniu ( i nie tylko).