
W Szczecinku nie ma tygodnia, w którym dyżurny Straży Miejskiej lub pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt nie odbieraliby telefonów od mieszkańców, informujących o błąkającym się po ulicy bezpańskim zwierzęciu. Podobna sytuacja miała miejsce kilka dni temu na os. Kopernika. Jeden z mieszkańców podczas spaceru zauważył w pobliżu swojego domu bezdomnego psa i poprosił o interwencję w tej sprawie funkcjonariuszy SM. Jak twierdzi rozgoryczony pan Tadeusz (dane do wiadomości redakcji) po przybyciu na miejsce patrolu złapaniem zwierzęcia musiał…zająć się sam.
- Kiedy przyjechali strażnicy i pokazałem im psa powiedzieli, żebym sam go złapał, bo oni „nie są od łapania psów”. I kiedy próbowałem schwytać zwierzę oni jedynie szli za mną w kilkumetrowej odległości i czekali, aż wszystko zrobię sam! Jak już udało mi się złapać tego psa, musiałem wsadzić go do samochodu. Kiedy podszedłem bliżej pojazdu pies ugryzł mnie w twarz! Po otworzeniu tylnej klapy radiowozu widziałem jednak, że mają wszystkie przyrządy pomocne w chwytaniu zwierząt – relacjonuje zdenerwowany pan Tadeusz. - Dlaczego to ja musiałem się narażać i własnymi rękoma łapać tego psa narażając przy tym swoje zdrowie? Mało tego, na własny koszt musiałem jechać do szpitala w Koszalinie na Oddział Zakaźny, aby otrzymać zastrzyk przeciw tężcowi! Ja mam już 65 lat i nie po to całe życie płaciłem podatki, żeby później musieć wyręczać w obowiązkach strażników!
Czy rzeczywiście funkcjonariusze szczecineckiej Straży Miejskiej obarczyli zadaniem złapania bezdomnego psa starszego mężczyznę? Z relacji funkcjonariuszy wynika, że pan Tadeusz sam podjął się próby schwycenia zwierzęcia - twierdzi Jolanta Siemaszko, zastępca Komendanta Straży Miejskiej w Szczecinku.
- Rzeczywiście, w minionym tygodniu dyżurny odebrał telefon od pana, który zauważył bezpańskiego psa. Twierdził, że kojarzy to zwierzę oraz że jego właściciel najprawdopodobniej nie żyje. Kiedy patrol przybył na miejsce, pies na widok funkcjonariuszy zaczął uciekać i nie było możliwości jego złapania. Wtedy stwierdzili, że muszą poprosić o pomoc pracowników schroniska, którzy mają większe doświadczenie w odłowieniu zwierzaka. Jednak ten pan zaproponował, ze sam złapie psa – tym bardziej, że zwierzę uciekając od strażników chroniło się blisko niego – wyjaśnia Jolanta Siemaszko. – Temu panu w którymś momencie udało się złapać zwierzę. Pies, który wcześniej nie wykazywał żadnej agresji, najwidoczniej poczuł się zagrożony i broniąc się, ugryzł go w rękę. Miał również zaczerwienienie na twarzy, jednak funkcjonariusze nie widzieli samego momentu ugryzienia.
Jak mówi nasza rozmówczyni funkcjonariusze często biorą udział w tego typu zdarzeniach i nigdy nie odmówili pomocy w odłowieniu bezdomnego zwierzęcia. Jedynie w przypadkach, kiedy sami nie są w stanie takiego psa złapać, proszą o pomoc specjalizujących się w tym pracowników szczecineckiego schroniska.
- Często jestem w rejonie i wielokrotnie byłam świadkiem sytuacji, że kiedy strażnicy podchodzą do psa, który nie jest agresywny i daje się głaskać innym osobom, to zaczyna uciekać. Funkcjonariusze mają na sobie zapachy od różnych osób i z różnych miejsc, a zwierzę to wyczuwa – dodaje Jolanta Siemaszko. – Niestety, po prostu nieszczęśliwie się złożyło, że pies poczuł się osaczony i ugryzł tego pana. Jednak strażnicy w żaden sposób nie wymuszali na nim obowiązku schwycenia zwierzęcia i ta propozycja wyszła od samego mieszkańca. Po zdarzeniu funkcjonariusze poinstruowali również pana, co należy zrobić w takiej sytuacji, do jakiego lekarza się udać oraz poinformowali o tym, że pies także będzie przebadany na obecność różnych chorób. Rozumiem, że pan mógł się poczuć rozgoryczony tym, że zwierzę go ugryzło, jednak sama propozycja złapania psa wyszła od niego w momencie, kiedy funkcjonariusze zaproponowali wezwanie pracowników schroniska.(mg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Straż Miejska to nie hycle nie mają żadnego przeszkolenia na ten temat to nie ich obowiązki
jeśli to miało miejsce to panie komendancie proszę o konsekwencję dla tych strażników miejskich bo to jest ich praca zabranie premi lub najlepiej zwolnienie a nie pochwała na ich miejsce do pracy jest wielu a pan od pieska poszkodowany powinien zgłosić o niewykonanie obowiązków służbowych i to do warszawy bo tu komendant sprawę załagodzi pozdrawiam i z drugiej strony do redakcji temat to jest artykuł a nie reklama jak gaz auto ruminski
I DOBRZE POWIEDZIELI TO JEST STRAZ MIEJSKA A NIE HYCLE!!!! LUDZIE WAM WSZYSTKO PRZESZKADZA ZAJMIJCIE SIE WLASNYMI D.... I DAJCIE ZYC. A JAK TAK WAM ZLE TO NA KOSCIUSZKI WOLNY BUNKIER!!!!!! FACETOWI DOBRZE TAK, PO CO GANIAL ZWIERZAKA TRZEBA BYLO DAC MU SPOKOJ A TAK BIEDNE ZWIERZE WYSTRASZONE ODPOWIEDNIO ZAAREAGOWAŁO!!
z innej beczki.. czemu przy "artykule" o gazie rumińskiego jest wyłączona możliwość komentowania? w ogóle jaki to artykuł? to ewidentnie tekst sponsorowany i tak powinien być podpisany
stara komusza praktyka "słowo przeciw słowu" a jaka jest straż miejska w Szczecinku każdy dobrze wie nawet psy - zamiast zająć się tym do czego zostali powołani potrafią tylko rozstawiać radary albo prowokować kierowców do złamania przepisów np. jazdą po mieście z prędkością 10 km/h a wiem co piszę bo sama byłam w ten sposób prowokowana jakiś czas temu koło byłej Jubilatki - celowo przyspieszali i zwalniali mimo że przed nimi nie było żadnego pojazdu - odniosłam wrażenie że ich zamiarem było sprowokowanie mnie do przekroczenia ciągłej przy manewrze wyprzedzania (przed pasami) lub użycia klaksonu by pospieszyć ślimaki - uważam że straż miejska powinna być powołana społecznie i takie pełnić funkcje chroniąc obywateli naszego miasta a nie być darmozjadem przyklejonym do swoich stołków i rozstawiającym radary by mieć wyższe premie
Tak samo było gdy zadzwoniłem że samochód stoi na miejscu dla niepełnosprawnych a nie miał uprawnień trzeba było podać im wszystko bo oczywiście nie mogli trafić do podanego miejsca i jeżdżąc po tym samym parkingu nie widzieli tego samochodu po czym dzwonili do mnie że tamten samochód ma kartę sprawdzając nie ten samochód mówiłem jaka to marka,rejestracja i kolor był to VW Polo czerwony a oni pojechali do czarnej Skody Octavia który stał około 25 metrów od tego nieprawidłowo zaparkowanego.Po co nam taka Straż Miejska ?? Może zrezygnować z niej jak w innych miastach !!!!!
Śmiać mi sie chce czytając,że Strażnicy nie mają doświadczenia. Mogli przecież zmierzyć pieskowi prędkość ,w tym mają największe doświadczenie.