
Pomoc wolontariuszy od lat jest niezwykle ważna w funkcjonowaniu szczecineckiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt PGK. Teraz okazuje się, że osoby, które nie ukończyły 18. roku życia, nie będą mogły działać w wolontariacie, jeśli w schronisku nieobecna będzie jego szefowa, Maria Danuta Kadela. Dlaczego?
Choć szczecineckie schronisko uznawane jest w kraju za wzorcowe, a standardy wyznaczone w Szczecinku podawane są jako wzór przy ustanawianiu powszechnego prawa dotyczącego opieki nad bezdomnymi zwierzętami, i tu problemów nie brakuje. Jednym z nich jest brak ludzi do pracy. Z tego powodu funkcjonowanie wzorcowego schroniska opiera się w dużej mierze na bezpłatnej pomocy wolontariuszy.
Jak nas poinformowali sami wolontariusze, prezes PGK Szczecinek Radosław Żmuda-Trzebiatowski zarządził, że osoby poniżej 18. roku życia nie będą mogły samodzielnie przychodzić i pomagać w schronisku.
- Powód jest taki, że jesteśmy niepełnoletni i może nam się coś stać, dodatkowo nie ma osoby, która by się zajęła wolontariatem
- słyszymy od wolontariuszy.
Warto dodać, że rodzice i opiekunowie prawni niepełnoletnich wolontariuszy wyrazili wcześniej pisemną zgodę na przychodzenie ich dzieci do schroniska.
- Szefowa nie zawsze będzie obecna w weekendy. W tygodniu my natomiast mamy szkołę i inne zajęcia. Wolontariat jest przecież po to, aby pomagać bez względu na wiek. W tym momencie mimo, iż chcemy pomagać, po prostu nie będziemy mogli tego robić - mówią nam wolontariusze.
Z przyczyn osobistych nie będę mogła być tak często w schronisku, jak bym chciała
- mówi w TV Zachód Danuta Kadela.
- Nie ma osoby odpowiedzialnej za to i wolontariat upadnie.
Jak się dowiadujemy, w ramach wolontariatu w schronisku regularnie pomaga około 10 osób i są to osoby niepełnoletnie. Niektórzy pomagają od niedawna, inni od wielu miesięcy. Grupa wolontariuszy jest oczywiście większa, ale w pozostałych przypadkach nie jest to regularna pomoc. Ci, którzy niemal codziennie pomagają, nie są w stanie wyobrazić sobie dnia bez odwiedzin w schronisku.
- Bardzo się przyzwyczailiśmy do naszych pupili, którym pomagamy. Nie wyobrażamy sobie, że nagle mamy przestać im pomagać, wychodzić z nimi na spacery, karmić, myć i bawić się. To także szkoda dla zwierząt w schronisku. Chcemy pomagać w wolontariacie dalej
- mówią wolontariusze.
Jak dalej rozwinie się cała sytuacja i czy wolontariusze dalej będą mogli pomagać w dni wolne od zajęć szkolnych, tak jak to miało miejsce do tej pory? Jak udało nam się dowiedzieć, jeszcze w tym miesiącu mają się spotkać z burmistrzem Danielem Rakiem, by wspólnie znaleźć rozwiązanie. O sprawie będziemy na bieżąco informować.
Patryk Witczuk foto: Schronisko/FB
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co jest? Nie ma pełnoletniego pracownika tylko same nieletnie dzieci wykorzystywane do pracy? Konstytucja gwarantuje godziwe wynagrodzenie za pracę a nie darmowe niewolnictwo.
Ludzie w tym mieście zwykły problem (jak się nim zajmą bystrzaki z ekipy Raka) urasta do rangi walki o przeżycie. Czy naprawdę burmistrz i prezes z pensją 100 tys. mają zajmować się takimi sprawami. Podwładni nie potrafią rozwiązać problemu sami?
W tym mieście burmistrz decyduje nawet o tym kto wyprowadzi psy ze schroniska. Chore, ale prawdziwe!
A może pan prezes by się wolontariatem zajął ?
Ustawowo właścicielem bezdomnych zwierząt jest gmina, więc adres - burmistrz, jest właściwy. Podwładni nie załatwią sami, bo w dni wolne na zmianie jest jedna osoba do psów i jedna osoba do kotów. Nie ma fizycznych możliwości, aby zajmowali się jeszcze dziećmi na wolontariacie.
Źle jest, kiedy strach o własną du...szę, odbiera zdolność rozsądnego myślenia.
gość 2019-02-04 18:02:02 nikt nie ma pretensji do schroniska; dziwi filozofia zarządzania z każda pierdółką do pierwszego. Ot takie burmistrzowanie jak w Koziej Wólce
Pan prezes PGK to ma wyższe czy niższe kwalifikacje? Wracaj pan sprzedawać kurczaki!
Ciekawe, czy kiedy odejdą wolontariusze ktoś "na górze" zorientuje się, że w schronisku potrzebne są ręce do pracy. Nie darmowe. Ale normalnie opłacane, na etacie.