Cały Kosmos znajdował się w pracowni krawieckiej. Wystawa pamiątek po Adamie Giedrysie

Jak to jest poczuć atmosferę małego mieszkania w oficynie, będącego jednocześnie krawiecką pracownią, a także nie mniej ciasnego obserwatorium ulokowanego gdzieś tam, na poddaszu czynszowej kamienicy?  Właśnie tę atmosferę, uzupełnioną wielkimi obrazami Władysława Fijałkowskiego przedstawiającymi Kosmos, można było poczuć i wyobrazić na wielkiej wystawie w trzech salach Muzeum Regionalnego przy ul. Szkolnej. Wystawa została zorganizowana przez rodzinę i uczniów szczecineckiego astronoma, Adama Giedrysa, z okazji stulecia jego urodzin.

Jak się okazało, przy olbrzymim zainteresowaniu- zresztą nie po raz pierwszy- pomieszczenia muzealne na tego rodzaju prezentacje z licznym udziałem zwiedzających są zbyt małe. 
Na otwarcie wystawy przyjechała prof. Stefania Giedrys-Kalemba, córka Adama Giedrysa: - Jakim był Adam Giedrys? Odkąd pamiętam, poprzez  swoje dzieciństwo, to właściwie ojca nie widziałam, bo siedział w więzieniu. A potem był bardzo chory. Miał gruźlicę nerek i usunięto mu jedną. Jeździł po szpitalach i sanatoriach. Mieszkaliśmy w domu przy ul. Kościuszki 10 w oficynie. Prowadząc  pracownię krawiecką ojciec ustawił tam szkolną ławkę, w której ja i mój brat odrabialiśmy lekcje. Ojciec, nawet jak coś kroił i szył, to miał porozkładane książki i jednym okiem coś tam czytał. Właściwie w domu był kult nauki. Co prawda, nie zostałam psychiatrą. Tak sobie kiedyś to wymarzyłam, ale zajęłam się mikrobiologią. 
- Do tej pory nie możemy jeszcze ogarnąć, jak wiele Adam Giedrys zrobił dla mieszkańców naszego miasta – zauważył w swoim wystąpieniu Irek Markanicz, dyrektor muzeum. Jego zdaniem szczecinecki astronom, krawiec z zawodu, z biegiem lat stał się nie tylko wielki, ale niemalże postacią mityczną. Wystawa została zorganizowana nie tylko po to, aby przypomnieć jego osobowość, tym którzy go znali, ale przede wszystkim młodemu pokoleniu udowodnić, że wielkie rzeczy można zrobić także w Szczecinku – nawet z niego nie wyjeżdżając. 
- Wystawa przybliża prostego krawca i jednocześnie wielkiego człowieka - pasjonata astronoma - człowieka o wielu talentach – mówiła kustosz wystawy Jadwiga Kowalczyk-Kontowska. - Jak się okazuje pan Adam i pisał, i malował. Żeby zobaczyć kim był, wystarczy zajrzeć do pierwszej gabloty przy wejściu z bogatym zbiorem legitymacji i medali. Wiemy o jego wojennej przeszłości, o ciężkim więzieniu w okresie stalinowskim. Wiemy o chorobie,  a także o otwarciu się na inną rzeczywistość, na inny świat. Astronomia stała się pasją do końca jego życia. Największą zasługą było to, że potrafił  tą pasją zarazić innych. Wychował mnóstwo pokoleń, którzy zapatrzyli się we Wszechświat. Pan Adam w ciężkich, trudnych czasach pokazał młodym ludziom, że można żyć inaczej. Że świat nie ogranicza się do małego podwórka, a jest wielki. To właśnie chcieliśmy na tej wystawie pokazać. To są przedmioty, którymi się otaczał. Wystawa niechaj młodemu pokoleniu przybliża pana Adama. Jak przy niewielkich środkach można było spędzić fantastyczne życie. Niechaj ta myśl będzie wskazówką dla młodych ludzi, a jego postać zaraża młodych. Oby jego dzieło było kontynuowane. To będzie jego największy pomnik. Ta wystawa, a także tak liczna obecność  państwa to dowód, że wciąż żyje w naszych sercach.
Muzealna ekspozycja składa się z czterech części. W pierwszej- prezentowana jest część domowa z maszyną do szycia Singer, sprzęty domowe, obrazy, które systematycznie pojawiały się w jego domu dzięki jego uczniom. Kolejna część pokazuje pracownię, obserwatorium ze sprzętem wykonanym w znacznej części przez Adama Giedrysa własnoręcznie. W osobnej sali zaprezentowane zostały zdjęcia z uczniami. Tam także zainstalowane zostało stoisko pocztowe z kartkami, znaczkami z wizerunkiem pana Adama. Podczas wernisażu pokazano film Ryszarda Wójcika „Krawiec i gwiazdy”.  Tego wieczoru można było przystawić okolicznościowy stempel specjalnie zrobiony na tę okazję przez Pocztę Polską.