
Czy szkoła w czasie rygorystycznych obostrzeń wprowadzonych ze względu na pandemię koronawirusa zdała egzamin? Jak już informowaliśmy, w Szczecinku, jak również w powiecie, są placówki oraz nauczyciele, którzy świetnie odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Jednak jak sygnalizują nam rodzice, niektórych zdalne nauczanie po prostu przerosło.
Wakacje coraz bliżej, a rok szkolny 2019/2020 powoli przechodzi do historii. Na razie nie wiadomo tyle, że dzieci do końca semestru nie powrócą do szkół na normalne lekcje. O tym, jaka przyszłość czeka wszystkich od września, wciąż jeszcze nie wiadomo. Spora grupa rodziców oraz uczniów, którzy z obawy przed kłopotami w swoich placówkach nie chcą oficjalnie wypowiadać się na temat sposobu organizowania zdalnych zajęć lekcyjnych, ma jednak nadzieję, że nie będzie już powrotu do wirtualnej szkoły.
W obecnej sytuacji bardzo ciężko było mi się dostosować do zdalnego trybu nauczania. Robiłem, co mogłem, a jednak mam zagrożenie. Ciężko pracowałem, a mimo to, tak się stało. Mówią, że nauczyciele dają nam więcej luzu w nauce. Ale to nieprawda. Dzień w dzień jestem zalewany masą zadań z krótkim terminem do oddania, przez co czasami się nie wyrabiam. Nie tylko ja tak mam, wielu moich kolegów w szkole miało trójki, a przez dwa pierwsze miesiące zdalnego nauczania dostawali same dwóje, bo się nie wyrabiali z materiałem. Najgorzej jest z przedmiotów ścisłych gdzie nauczyciel po prostu wysyła temat do opracowania i nie martwi się niczym…
- pisze na naszym forum uczeń jednej ze szczecineckich szkół.
Ten głos potwierdzają mamy, które anonimowo zdecydowały się opowiedzieć, jak wyglądało zdalne nauczanie w szkołach ich dzieci.
Może gdzieś rzeczywiście trafili się nauczyciele, którzy przejmowali się dziećmi i próbowali dostosować to całe zdalne nauczanie do możliwości uczniów. Ja niestety mam złe doświadczenie. Przede wszystkim już na samym początku uderzył mnie chaos organizacyjny. Mój syn w szkole podstawowej miał przesyłane zadania na kilku różnych platformach. Nam, dorosłym ciężko było to ogarnąć. Jedno zadanie tu, drugie tam, trzecie jeszcze gdzieś indziej. Jedna praca została wysłana, ale okazało się, że nie tam, gdzie powinna i nie dotarła. Z innymi też było zamieszanie, bo człowiek już nie był pewny, czy sprawdził wszystkie aktualne wiadomości…
- mówi nam nasza Czytelniczka.
Nie każde dziecko ma predyspozycje do tego, by samemu poradzić sobie ze zdalnymi lekcjami. U nas to wyglądało tak, że część lekcji się nie odbyła, ponieważ uczniowie urządzali sobie tzw. e-rajdy. Polegało to na tym, że jacyś starsi uczniowie otrzymywali dostęp do zdalnej lekcji i ją najzwyczajniej w świecie “rozkładali”. Strony albo się wieszały, albo transmisje były przerywane…. Kiedy już nauczyciele jakoś sobie z tym problemem poradzili, to zaczęły się zadania. Uczniowie byli dosłownie zasypani materiałem. Tu podręcznik, tam zadanie. Trzeba przeczytać samemu, samemu znaleźć odpowiedź i samemu napisać czy rozwiązać. Gotowe - wysłać nauczycielowi. Dzieci oczywiście same sobie nie radziły, więc trzeba było pomóc. Tylko kto w tym momencie jest nauczycielem?
- dodaje nasza inna rozmówczyni.
Moja córka na początku regularnie robiła wszystko, co było zadane. A potem tak jak jej koledzy, zaczęła wybierać sobie te “fajniejsze” zajęcia. Resztę odrabiała na siłę. Czy coś zapamiętała? Wątpię. Oceny będzie mieć niższe niż zazwyczaj. Wszyscy wiedzą, z czego to wynika, ale nikt nie chce nic powiedzieć, żeby się nie narazić, bo we wrześniu znowu trzeba będzie się spotkać z nauczycielami. Przecież to nie jest wina dzieci, że są zagrożenia i zamiast piątek - czwórki. Boję się pomyśleć, ile zaległości będzie teraz trzeba nadrobić. A nauczyciele pewnie zacierają ręce, bo popyt na korepetycje na pewno wzrośnie…
- zaznacza kolejna mama.
Syn ma zajęcia wideo raz w tygodniu. Resztę materiału otrzymuje mailem. To powinniśmy zmienić status szkół z „publicznych” na „korespondencyjne”? Kto ma to odrabiać i zrozumieć? On sam?
- zastanawia się tata dorosłego już ucznia jednej ze szczecineckich szkół.
- Przecież to jawna kpina. Rozumiem, że nauczyciele nie radzą sobie często z techniką internetową, ale program nauczania kto ma zrealizować? Sami uczniowie z rodzicami? Kiedy? Co potem?
A jakie są Państwa doświadczenia i opinie dotyczące zdalnego nauczania?
Obraz mmi9 z Pixabay
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Rozumiem że w niektórych szkołach zadają za dużo prac domowych ale pier*olenie głupot że dziecko dostaje 1 z prac domowych tylko i wyłącznie przez nauczycieli to przeważnie znaczy że gówniak robi se wolne i nie chce mu się nawet wejść w internet i przepisać pracy domowej
18 mln wydano kiedyś na jakąś edukacyjną platformę, która nie działa. Kto na tym zarobił? Ja jako nauczyciel chcę powrotu do szkoły. Chcę normalnie prowadzić lekcje. Ciekawe co będzie w przyszłości, jeżeli zamiast 3 godzin lekcji była tylko jedna. Ale to wygodnie, można sporo zaoszczędzić na oświacie.
Biedne dzieci i biedni rodzice. Ci niedobrzy nauczyciele. Wymyślili sobie wirusa żeby nic nie robić. Ludzie przestańcie wydziwiać. Niektóre brajany i dżesiki nie poradzą sobie nigdy i trzeba się z tym pogodzić.
W jednej ze szkół średnich do której chodzi moje dziecko "pancia" od matmy kasowała wiadomości od uczniów ze zrobionymi zadaniami i wstawiała 1 wpierając, że nic nie doszło. Jak wysłaliśmy screeny to poprawiła na 3. Szkoda tylko, że przez jej działania kilka osób ma teraz poważne problemy.
U nas wygląda to tragicznie. Od początku zdalnego nauczania, kontakt z wychowawcą był taki, że codziennie tylko dostawaliśmy maila: zadanie nr... strona nr... Żadnego tłumaczenia, edukacji dzieci. Ani razu dziecko nie miało możliwości spytać się nauczyciela, jak zrobić dane zadanie. Wszystko spoczywało na nas - rodzicach. Tyle co potrafiliśmy to tłumaczyliśmy dzieciom, resztę odpowiedzi szukaliśmy w internecie. Nauczyciele nie nauczali, oni tylko zadawali. Naszym zdaniem, nie tak powinna wyglądać edukacja. Otworzyć książkę, codziennie strona po stronie, każdy potrafi. Dziecko nie potrzebowało tych komend w mailach, dziecko potrzebowało wytłumaczenia.
nauka jaka nauka kto to to uczył to uczyli rodzice dzieci bo nauczyciele to co przeproszeniem powinni teraz strajkować a nie siedzieć i się śmiać żeby wychowawczyni po sześciu tygodniach dopiero zobaczyła dzieci co ona robiła przez sześć tygodni nic siedziała i pierdziała A co miesiąc kasa wleciała po prostu jestem zmęczony
Tragedia, dobrze że już koniec roku.
to nie jest problem ani nauczycieli ani uczniów. System jest bez sensu i nie ma żadnych umocowań prawnych, nie powstały ŻADNE wskazówki jak powinno to działać, nie ma jednolitej platformy do nauczania. Wszystko jak w średniowieczu, jako załączniki do maila i rozmowy każda przez inny komunikator. A że uczniowie ogarniają lepiej niż nauczyciele, żadna nowość. Byle chciało im się uczyć
Ciekawe czemu wszyscy krytykiją nauczycieli? A może pretensje trzeba skierować na Nowogrodzką? Przecież to nie jest wymysł nauczyciela tylko MEN-u, który twierdzi , że wszystko jest super! Jak nauczyciele strajkowali chcąc nowoczesnej szkoły i zmiany podstawy programowej to narzekaliście, że chodzi wyłącznie o kasę. Mówiliście, że nauczyciele mają łatwą pracę, że tylko 18 godz. pracują ,że ..... itd, itd. Mieliście teraz możliwość doświadczenia tej łatwej pracy. A to nie wszystko bo pomagaliście tylko swoim dzieciom i nie ogarniacie tego. Ciekawe jak dawali byście sobie radę z 30- ą takich dzieciaków. Teraz każdy rodzic i nauczyciel powinien wystawić rachunek PiS-owi za poniesione koszty. Wyższe rachunki za prąd, zakup nowego sprzętu by to ogarnąć, lepsze łącze, zesputy wzrok od ślęczenia nad kompem.
Ludzie zaden nauczyciel nie jest tu winien wasze dzieci to niestety wasze geny. Moj syn jest lekarzem i ciekawostka nigdy ani on ani ja nie krytykowalismy nauczycieli .Za wasze nieudacznictwo obarczacie niewinnych ludzi.Chwala nauczycielom i podziekowania bo to paskudna robota.
Też uważam za pomyłkę te nauczanie, nauczycielka pisała co zrobić i co wysłać do oceny i oczywiście duże tego ja z mężem pracujemy i po prostu ta doba jest za krótka a obiad czy posprzątać w domu samo się nie zrobi. Syn jest w pierwszej klasie i nie zachowywał się tak jak w szkole w domu po prostu marudził a to za dużo pisania, a tu za dużo zadań, nauka naprawdę długo nam schodziła, nauczyciele piwinni też pomyśleć o rodzicach że oni też pracują i po pierwsze aż tyle nie zadwac materiału i być bardziej wyrozumiałym.Dalam sobie spokój z tym robieniem lekcji na szybkiego oczywiście zaległości się zrobily nie wiem może to nadgonimy a może i nie. I takie to właśnie nauczanie.
To co się dzieje w szkołach to jest śmiech na sali. Dzieci muszą prosić nauczycieli alby wytlumaczyli im jakieś zagadnienia które są dla nich niezrozumiałe A w odpowiedzi słyszą że nie ma na to czasu bo muszą iść do przodu z materiałem A czas na przedstawienie tego online jest ograniczony. Więc dzieci są pozostawione same sobie. Dużej liczbie uczniów oceny poszły w dół i przez to mają teraz problem aby ukończyć szkole z wyróżnieniem mimo, iż starali na osiągnięcie dobrych wyników już od pierwszych dni września. Nauczyciela kompletnie nie interesuje to czy dziecko rozumie "przerabiany" materiał czy też nie A ilość zadań którą dostaje jest 5 razy większa niż jak wcześniej chodziło do szkoły. Z całego serca nie polecam Szkoły Podstawowej nr 1 a w szczególności nauczycieli ktorzy "uczą" tam jakby musieli to robić za karę.
Chciałabym powiedzieć jak wyglądała zdalna nauka w UK.Dzieci tu dostawały zadania pisemne oraz testy na stronie szkoły do robienia.Zadania pisemne pisane w Wordzie wysyłaliśmy na meila nauczyciela, który odp.jeszcze tego samego dnia natomiast testy sprawdzane były na koniec tyg.(klasy4-8). Dzieciom młodszym poprostu drukowaliśmy lekcje ze strony szkolnej i przerabialiśmy materiał wrzucany przez nauczycieli.(klasy1-3)Nauczyciele byli w ciągłym kontakcie z dziecmi i rodzicami pod mailem i tel 24h .Zawsze można było zadzwonić i zapytać .Trochę więcej zaangażowania,poza tym ludzie żyjecie w dobie internetu jak coś się zapomniało ze szkoły to w necie wszystko jest i można dziecku potem wytłumaczyć.
Moim zdaniem zdalne nauczanie jest ok. I jeśli już się powiedziało "A" w tej kwestii, to czemu nie powiedzieć "Beee" i nie wprowadzić zdalnych matur ?
Brak jednolitej platformy, lekcje na różnych, ale... wszystko było zapisane i zapowiedziane przez Librus, terminy odsyłania prac zwykle tygodniowe, w razie wątpliwości trzeba było po prostu pytać i nie było problemu z odpowiedzią. Lekcje on-line fajnie ogarnięte przez nauczycieli. Dzięki wychowawcy na lekcjach komplet uczniów. Żadnych jedynek za brak zadania, najpierw przypomnienie, bo wiadomo, że coś mogło nie przejść. Ogólnie na te warunki wolnej amerykanki zafundowane przez MEN szkoła i nauczyciele stanęli na wysokości zadania, wg mnie solidne 5. I LO czyli Elka.
Znowu nagonka na nauczycieli..proszę tylko czasami zobaczyć jak wygladaja prace uczniów ..Coś znajdzie si ew internecie i ..KOPIUJ NETU I WKLEJ DO worda I WYŚLIJ NAUCZYCIELOWI Jak jaest możliwosc sprawdzenie czy uczeń sam to robił ?? żadna
A u nas wyglądało to tak, że nauczyciel prowadził lekcje on-line a uczestniczyło w niej 30 procent uczniów. Reszcie nie chciało się wstać na 9.00 rano na lekcje. Potem nauczyciel wysyłał im materiały z lekcji a oni mieli pretensje do całego świata, że są zasypywani materiałami do samodzielnej pracy.
Najwięcej pretensji mają ci rodzice, którzy w normalnych warunkach nie interesowali się nauką swoich dzieci, puścili ich do szkoły i żądali żeby szkoła ich wykształciła i jeszcze wychowała
A gdzie byli rodzice, jak rok temu w ogóle nie było lekcji, bo pełowska część nauczycieli strajkowała? Ciasta im piekliście na żałosne biesiady i wycie pod oknami piszących maturzystów. Na Nowogrodzką? Do MEN? Ktoś listy z protestami pisał? Nie. Przyklaskiwaliście tym pseudonauczycielom. Obśmiewaliście komisje maturalne, że ksiądz, że leśnik itd. Zamilknijcie więc. A Brajana i Jesicę pogoń do nauki Grażyno z Januszem.
Jestem za lekcjami on-line. Jestem też za skróceniem studiowania (czegokolwiek) do 1 roku
Dobrze, że rok szkolny dobiega końca bo zwariować można, szacun dla nauczycieli bo nie mieli lekko ale rodzice tez dostali w kość.
A po co komu szkoły. Pozamykać, pozwalniać i nie będzie powodu do narzekań. Rodzic albo sam uczy, albo wynajmuje korepetytorów.
Ja p cały czas robiłam wszystko co trzeba. Było tg bardzo dużo, bo wszystko musiało być pisane na komp taki zeszyt internetowy tak sb pani wymyśliła. Mimo że siedziałam nad tym całymi dniami i do 2 w nocy to kobieta postawiła mi 5 jedynek w ostatnim dniu podawania zagrożeń 9 czerwca i wpisała zagrożenie. Tydz lekcji ter. nie było bo matury. Nawet tg nie sprawdzała to anglik, a czepiła się tg że nie umiejąc wkleić obrazków z jej kserówkaą do tg zeszytu po prostu ją przepisałam bo po wklejeniu obrazek znikał za chwilę. Zadań dod. np 80 zdan z gramatyki co innym oceniła to mi nie. Więc nie mówcie ze taka nauka online to luzik i same 5 bo to nieprawda!!!!
Hmmm, jak w zeszłym roku nauczyciele strajkowali to Karyny wyły żeby szli na kasę do Biedronki a one same potrafią wyedukować swoje Brajanki i Dżesiki... Dwa miesiące zdalnej i co? Znowu winni nauczyciele, standard. A że bombelki to tępe dzidy, w dodatku nie wychowane...
Reżim komunistyczny szczuł masy na inteligencję. Reżim PIS szczuje masy na nauczycieli lekarzy prawników. A masy zachowują się jak można przeczytać...jak to masy....
ja się tylko pytam jak w szkole podstawowej można mieć zagrożenie z lekcji on-line? dla mnie to trochę niepojęte... przecież przez te dziwne nauczanie w domu przez internet każdy dzieciak w podstawówce powinien mieć czerwony pasek...
według mnie nauczyciele z SP 6 dobrze poradzili sobie z nauką on-line....
Dla rządu iorganów prowadzących zdalne nauczanie to same korzysci finansowe. Policzcie-kasy na place mniej, ogrzewanie, prąd ,środki czystości..... Kto tam myśli o dobru dziecka. Zamiast 3 godzin polskiego czy matematyki tylko jedna..... Jakoś to będzie.
Współcześni rodzice jak widzę są bardzo roszczeniowi, aroganccy - eufemistycznie rzecz ujmując. Nic dziwnego, że wyhodowali nam słabe psychicznie, moralnie i intelektualnie pokolenie. Wystarczy wyjść na spacer - i podsłuchać steku wulgaryzmów z ich ust albo z ust ich latorośli... Podobno nauczyciele to nieroby - a tu proszę, bez nich sobie nikt nie radzi: ) Biedactwa. Niepojęte to narzekanie, bo wiadomo, że zaistniała pandemia, sytuacja wyjątkowa i że problemy są naturalne. Gdyby wychowali swoje pociechy w karności i odpowiedzialności, to obecnych 70% problemów ze zdalnym nauczaniem można by uniknąć. A tak prostego polecenia nie rozumieją. Dzieci i młodzież przykute do telefonów, a w nich do prostackich treści pseudo autorytetów i treści pornograficznych (to dopiero pandemia) , itp - to już nie wina nauczycieli. Skrajny, nastawiony na emocje i sensację artykuł. Następnym razem może zapytać o zdanie jakichś kulturalnych i świadomych rodziców? Zero obiektywizmu tutaj, bardzo jednostronne spojrzenie. Wstyd.
Musi jakiś ,, intelygent" z peło wstawić swoje o pisowskiej masie. Żałosne. Na pewno tuskoland spisałby się w czasie epodemii. Tak ja Donald z obietnicami laptopòw każemu uczniowi.
Zamknąć szkoły na jeden rok. Rodzice i dzieci przecierpią, ale muczycieliki głodem weźmiemy. Może przeżyjecie na szczawiu i mirabelkach.