Reklama

Wojciech Jurczak: Strach się bać

26/03/2015 12:11

feloeton ukazał się 19 marca w tygodniku Temat

Rick Lyman od roku jest korespondentem New York Times w Warszawie. Ostatnio zamieścił tekst o wielkim strachu przed Rosją nękającym Polaków. Kolega redaktor zza Oceanu, jeśli mogę tak się o nim wyrazić, podał, że wprawdzie jeszcze nie gromadzimy broni oraz żywności w piwnicach, ale do tego niedaleko.

„Nęka Polaków obawa przed nieprzewidywalną Rosją. Polskie przygotowania do odparcia agresji rosyjskiej są wyrazem głębokiego patriotyzmu” – zauważa Amerykanin. I dalej: „Rosja to największy wróg. Wielu Polaków obawia się, że rosyjskie monstrum nie nasyci się Ukrainą i ruszy dalej. Ta myśl kładzie się cieniem na nastrojach w Polsce. Strach narasta.” 

Od laureata nagrody Pulitzera, najwyższego wyróżnienia dla żurnalistów całego globu, oczekiwałbym więcej. Przede wszystkim głębszego spojrzenia na opisywane sprawy w miejsce powierzchownych uwag do tego kiepsko udokumentowanych. Ale... Wiem z własnych doświadczeń zawodowych w nieco przydługim życiu, że od dawien dawna korespondenci zagraniczni, obojętne pod jaką szerokością geograficzną, bazują w swych doniesieniach na publikacjach (informacjach, sondażach itd.) podawanych przez media danego kraju. Nie dotyczy to jedynie śp. Ryszarda Kapuścińskiego, który na świat i wszelkie odcienie swojej współczesności patrzył szerzej i inaczej. Dziś w Polsce, gdy nastawimy telewizor na informacyjne kanały od razu widać mniej więcej to, co redaktor NYT opisuje, przekazując do czytania amerykańskim czytelnikom. Ostatnio usłyszałem w jakiejś rozgłośni, że trzeba się zastanowić nad wyposażeniem wszystkich w maski przeciwgazowe. Interesujące jest, kto by zarobił na ich produkcji i dystrybucji.

Czy się obawiam agresji ze Wschodu? Z uwagi na wiek – wcale, ze względu na synów i wnuków – owszem. Z tym, że takiego odczucia nie demonstruję. Tak, jak wielu mych rodaków, nie lekceważę niebezpieczeństwa ze strony imperium na Wschodzie. Jak całe chyba starsze pokolenie i sporo młodych – nie wierzę w miłość Zachodu do Polski. A jeśli o tym uczuciu mowa, to bywa ono jednostronne. Swego czasu nasi władcy do tego stopnia pokochali USA, że dziś odpowiadają przed światową opinią za tortury CIA w obiektach polskich służb tajemnych. Tej amerykańskiej firmie udostępnionych. Dla przypomnienia i porządku dodam, iż wówczas władzę miał lewicowy rząd, a  na prezydenckim fotelu siedział przez dwie kadencje lewicowy wódz. Obaj mieli licencję na lewicowość, której często zaprzeczały różne ich decyzje. Tak to widać z perspektywy czasu minionego.

Amerykański dziennikarz „dokumentuje” – cudzysłów nieodzowny - swoje uwagi „znacznym wzrostem zainteresowania szkoleniem strzeleckim”. Na przykład w Kaliszu, pisze on, gdzie młodzi chcą ćwiczyć strzelanie z karabinów w kole organizacji „Strzelec”. A co tam stary Kalisz - nawet kandydatka na prezydenta Polski (nie na pierwsza damę, nie mylić!) domaga się ćwiczeń strzeleckich w każdym powiecie. I w ogóle, żeby wszędzie były strzelnice. Tak ona marzy. Biorąc pod uwagę wielkość populacji ptaków-szkodników, czyli kawek oraz podaż wiatrówek na rynku broni indywidualnego rażenia – postulat godny uwagi. O ile dama, czy kandydatka na nią, może sobie na takie wyobrażenie strzeleckich przygotowań do konfliktu zbrojnego (wypluwam ostatnie słowa!) pozwolić, to od laureata dziennikarskiego Nobla oczekiwałbym czegoś innego. Myślę, że jednak Amerykanin zdaje sobie sprawę jak wyglądałoby współczesne pole walki. I on wie, i my jak to przebiega w innych stronach świata, gdzie amerykański żołnierz, często przy naszej sojuszniczej pomocy, walczy o demokrację.

W Szczecinku na dobrowolne ćwiczenia wojskowe zgłosiło się osiemdziesięciu mężczyzn. To niedużo. Nikt nie dostrzega w tym gestu patriotycznego, gorącej chęci obrony granic itd., bo tego po prostu nie ma. Nie wszyscy pamiętają, że zaliczenie takiego szkolenia dodaje punktów ewentualnemu kandydatowi do wojskowej służby zawodowej. A jest takich wielu. Przy czym nie upatrywałbym tu tylko przesłanek ekonomicznych oraz starania o stałe zatrudnienie. Służba gwarantuje niezłe warunki bytowe. Dla młodych i wykształconych w zawsze niebogatym kraju wojsko było i jest szansą życiową. W obecnych warunkach bardziej potrzebną i cenną niż kiedyś. Zapewne stąd długie listy kandydatów, ale też bardzo wysokie wymagania wobec potencjalnych szeregowych zawodowych. Nie bez znaczenia dla zjawiska są tradycje rodzinne, np. gdy ojciec jest emerytowanym wojskowym. Swoje czyni inna tradycja -nasza sympatia do wojska. Nawet w stanie wojennym ogół wojskowych był poza kręgiem nienawiści ograniczonym do grupy generałów. Za to dzisiejsi wysocy rangą nasi dowódcy mówią publicznie, że potencjalnemu agresorowi moglibyśmy się przeciwstawiać najwyżej dwie doby. 

Znów są liczni zwolennicy ogłoszenia przez Polskę neutralności, głośno o tym mówią. Tego korespondent NYT chyba nie wie. Nie pamięta, bo i skąd, jak bardzo najmniejsze, jedynie szeptane, tęsknoty do neutralności i wyzwolenia się Polaków z braterskiego uścisku denerwowały pomarszczonych geriatrycznie marszałków na Wschodzie. Nie jest łatwo żyć i być w polskim położeniu geograficznym – nic nowego . Stare przysłowie powiada, że wśród przyjaciół psy zająca zjadły.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do