
Ostatnio, a będzie to jakiś tydzień temu z niewielkim okładem, mą twarz pokrył rumieniec i to po same czubki uszu. A wszystko przez Zdzicha, który zaczepił mnie w celu odskutecznienia gadulca w temacie mojej cotygodniowej pisaniny (przez życzliwych zwanej felietonami).
Najpierw to z radości chciałem aż hycnąć, uradowany faktem, że jednak ktoś czyta moje teksty, ale już po chwili nastąpił u mnie odruch całkowicie odwrotny i najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Zdzichu nie czekał, tylko od razu objechał mnie za narzekactwo, czyli brak optymistycznego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość, wiosenną zwłaszcza.
Poczułem się głupio, a wspomniany rumieniec wstydu pokrył me autorskie oblicze. Postanowiłem zerwać i to całkowicie z jęczeniem, marudzeniem i takimi tam inszymi, i gorączkowo rozpocząłem poszukiwania tematu radosnego i pogodnego.
I... tak oto postanowiłem napisać o podróżowaniu czymś, co nosi dumną nazwę, czyli o Polskich Kolejach Państwowych. W mylnym błędzie jest jednak każden, kto myśli, iż będzie o perypetiach młodzieńca, który podróżował do Poznania i mimo tego, że był w posiadaniu biletu z miejscówką to siednąć se nie mógł, bo jego miejsce było zajęte. A kiedy usiłował interweniować u konduktora, usłyszał, że mógł wsiąść wcześniej, to miejsce siedzące by miał.
Nie będę też pisał o tym, że w tym pociągu szyby były tak zapaćkane, że nic a nic widać nie było, a w toalecie brakowało papieru i inszych luksusów tj. ręczników, czy mydła. Słowem nie wspomnę także o emerycie Jędrzeju, któren jakiś czas temu w podróż do rodziny się udając, chciał nabyć bilet ulgowy... Zdumienie jego było wielkie, gdy w kasie dowiedział się, że i owszem ma prawo do przejazdu ulgowego, ba nawet dwóch w ciągu roku, jeśli będzie w posiadaniu zaświadczenia wydanego przez terenową jednostkę Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, że emerytem jest. Nie będzie też słowa o tym, że gdy dwa razy klamkę zamkniętych drzwi siedziby tegoż związku pocałował, zmuszony był kupić bilet normalny, aby rodzinę po długim niewidzeniu obaczyć.
Ponadto, drodzy Czytelnicy, nie będę też żadnych głupot wypisywał o tym jak to pięknie z tym podróżowaniem było w czasach PRL-u. Pamiętam wszak doskonale, że mimo posiadania biletu 2. klasy do pociągu nie wsiadałem drzwiami, ino oknem (z powodu nieprzebranej liczby podróżujących), a kilkugodzinną podróż odbyć musiałem stojąc w korytarzu bez możliwości korzystania z toalety, gdyż ta zajęta była także przez podróżnych.
Definitywnie wszak z malkontenctwem i dzieleniem włosa na czworo zerwałem i na optymistyczną stronę mocy przeszedłem, dzięki mojej ślubnej. Postanowiła ona bowiem odwiedzić swą siostrę mieszkającą na Śląsku, a w podróż udać się koleją żelazną. Pomny doświadczeń ww osób, z duszą na ramieniu udałem się na nasz dworzec, by dowiedzieć się, o której godzinie pociąg odchodzi oraz bilet zakupić. Z rozkładem jazdy pociągów zapisanym bardzo małymi literkami, poradziłem sobie dzięki okularom do czytania.
Ruszyłem do kasy biletowej, proszę o bilet z miejscówką dla ślubnej mej i... zatkało mnie, zamurowało i rzuciło na kolana. Uśmiechnięta pani kasjerka zapytała uprzejmie, czy małżonce przysługuje przejazd ulgowy. Tłumaczyć już zacząłem, że ślubna nie ma ani legitymacji, ani stosownego zaświadczenia nijakiego... A kasjerka miło pyta, czy żona ma skończone 60 lat, i informuje o przysługującej 30 proc. zniżce.
Ale na tym nie koniec! Kochani, gdy przyznałem się miłej pani, że pociągiem to ja podróżowałem ostatni raz 20 lat temu... Pani z okienka żółtym flamastrem zaznaczyła na bilecie numer wagonu oraz miejsca siedzącego, wyjaśniając przy tym, z którego peronu pociąg odjedzie. Na zakończenie życzyła przyjemnej podróży. Miejsce wolne na mą ślubną czekało, w toalecie pachniało (były i ręczniki i mydło), a i pociąg do celu przybył punktualnie, a ja mogłem wreszcie napisać optymistyczny tekst!
Choć niejednemu trudno może uwierzyć, że historia ta wydarzyła się naprawdę, to tak było i na dworcu i w pociągu Polskich Kolei Państwowych.
Maciej Gaca
felieton ukazał się w 802 wydaniu Tematu Szczecineckiego
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie