Reklama

To chcemy tych gimnazjów, czy nie?

09/12/2016 06:09

Najpierw powoływali, teraz chcą likwidować. Od 1999 roku słychać było lament i narzekanie. Że błąd, że problemy wychowawcze, że niski poziom nauczania. Teraz, kiedy reforma zapukała do drzwi – na odwrót. Że już wszyscy się przyzwyczaili, że oceny są lepsze, że nauczyciele stracą pracę. To jak to jest? Chcemy, żeby te gimnazja były, czy nie?

Większość osób krytykujących reformę zwraca uwagę na pośpiech zmian i ogólny chaos, jaki to wspomniane wygaszanie gimnazjów może spowodować. Rodzice pytają, jak poradzą sobie ich dzieci w jednej szkole z 15 czy 16-latkami. Opiekunowie starszych uczniów też mają obawy: że ich dorastających pociech nikt w podstawówce nie będzie traktował poważnie, po partnersku. Mówi się o dublowaniu roczników i problemach, które mogą pojawić się przy próbach dostania się do dobrych liceów. Do tego dochodzi kwestia nowych podręczników i nowej listy lektur. I znaczących kosztów, jakie samorządy będą musiały ponieść. I o zwolnieniach nauczycieli. I o tym, że od 1999 roku nasza młodzież wreszcie dogania w testach młodzież europejską.

Z naprzeciwka podnosi się kwestię agresji i ogromu problemów wychowawczych młodzieży w tzw. trudnym wieku. Wspomina się o nadmiarze testów, egzaminów i braku czasu na naukę przedmiotu realizowaną przez kilka lat przez jednego nauczyciela. Mówi się także o wyrównywaniu szans edukacyjnych. I o oszczędnościach, jakie wdrożenie reformy w momencie, gdy szkoły siłują się ze skutkami niżu demograficznego, mogą z tych zmian wyniknąć.

Jest jeszcze trzecia strona. Z tej perspektywy widać, że zmiany w polskiej edukacji są potrzebne. Że prawie 20 lat od momentu powołania gimnazjów na ogłoszenie poprawy jakości kształcenia to chyba trochę za dużo? Że sporo nauczycieli: zmęczonych, tkwiących ciągle w starych czasach albo tych, którzy minęli się z powołaniem (nie ma się co oszukiwać, tacy też są) - powinno po prostu odejść. Że ten cały skostniały od lat system metod wtłaczania informacji nie sprawdza się potem na studiach czy na rynku pracy. Mówi się, że bez tego sama zmiana struktury szkół niewiele nowego przyniesie. Bo co za różnica? Być w gimnazjum i wkuwać regułki podawane przez zniechęconego wszystkim nauczyciela, czy to samo robić w przepełnionej podstawówce?

Magdalena Szkudlarek-Szarkowska

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do