
Czy wszyscy przychodzą na tą samą samą godzinę, że są stłoczeni w wąskim korytarzu? Tak ma obecnie wyglądać organizacja szczepień w szczecineckim szpitalu. - Wcześniej wszystkim zależało na tym, by akcja szczepień zorganizowana była bez zastrzeżeń. A teraz? Stoimy i czekamy ściśnięci jak śledzie. Wygląda to tak, jakby odbywało się to na odczepkę i nikomu już nie zależało... - zwraca uwagę nasz Czytelnik.
Tak jak informowaliśmy, Powiatowy Punkt Szczepień Powszechnych w Szczecinku ograniczył swoją działalność. Powodem jest zbyt mała liczba osób chętnych do przyjęcia szczepienia.
Z tej przyczyny mieszkańcy Szczecinka, którzy chcą przyjąć pierwszą lub drugą dawkę szczepionki zwykle kierowani są do punktu szczepień znajdującego się w szczecineckim szpitalu.
Kiedy przyjmowałem pierwszą dawkę w Powiatowym Punkcie Szczepień wszystko było inaczej zorganizowane. Umawiałem się na konkretną godzinę i rzeczywiście mogłem niemal od razu liczyć na przyjęcie. Formalności trwały chwilę. Lekarz, pielęgniarki, ratownicy - każdy był na miejscu. Krzesełka w poczekalni specjalnie oznakowane, odstępy zachowane. Widać było, że komuś zależy, a teraz?
- opowiada nasz Czytelnik.
Na drugą dawkę zostałem skierowany do punktu szczepień przy szpitalu. Ludzi było tyle, że miałem wrażenie, że wszyscy zostali umówieni na tą samą godzinę. Staliśmy w wąskim korytarzu, ściśnięci jak śledzie. Żadnych odstępów. Pomyślałem, że jeśli mam tak stać godzinę, to grzecznie podziękuję i wrócę do domu. Ale “posegregowano” wszystkich według szczepionek i okazało się, że nie byłem na końcu.
- mówi dalej.
Potem trzeba było jeszcze poczekać na lekarza, którego oczywiście nie było… Wypełnianie ankiet przy innych osobach też nie było w porządku. Mimowolnie usłyszałem np. że ktoś wpisał, że przeszedł ciężki NOP, ale ktoś z personelu kazał to wykreślić, bo wg niego nie ma potrzeby zgłaszania wysokiej gorączki czy bólu głowy… Komuś innemu powiedziano, że uczulenie na leki nie jest żadnym przeciwskazaniem do szczepienia, ale ostatecznie zdecyduje lekarz…
- opisuje nasz rozmówca.
Kiedy umawiam się na konkretną godzinę, to jestem. Wypadałoby, żebym został przyjęty, a lekarz był już wtedy na miejscu. Może można by było uniknąć tego ścisku w korytarzu. Wypełnianie ankiet przy innych osobach jest mało komfortowe. A ta sprawa z NOP-ami i przeciwskazaniami do szczepienia? Według mnie, podchodzi się do tego lekceważąco, byle podać szczepionkę. Moim zdaniem, to wszystko nie tak powinno wyglądać
- ocenia nasz Czytelnik.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bo właśnie o to tylko chodzi... żeby podać zastrzyk. Ludzie sami się godzą na ten eksperyment medyczny podpisując ankietę i rezygnują z odpowiedzialności farmaceutów i lekarzy za podany do ciała produkt. Więc do kogo pretensje? Jak największe stado ma być wyszczepione tym preparatem. Taki jest cel. Ja bym się nie zgodził przyjąć coś co nie zostało gruntownie zbadane. Poza tym jest wielka rzesza naukowców i lekarzy informująca o tym co zawiera ten produkt i o zbrodniczym procederze. W miasteczku Elberton stan Georgia jest dziwny obelisk w postaci tablic nie wiadomo prze kogo tak naprawdę ufundowany i postawiony. Na czterech tablicach wyryty jest tekst w kilku językach (10 przykazań okultu): "Utrzymuj ludzkość poniżej 5000.000.000, w nieustannej równowadze z naturą." (...) Moje pytanie brzmi. Kiedy ludzie w końcu włączą myślenie?
Ból głowy nie jest ciężkim NOP. Uczulenie na większość leków nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia. W każdym spożywczym ludzie są bardziej stłoczeni niż w kolejce na szczepienie. Oczekiwanie, ze lekarz będzie czekać na pacjenta, przy dramatycznych brakach kadry medycznej, jest żądaniem gwiazdki z nieba.
Każdy NOP który wymagał interwencji lekarza jest ciężki. Czyli jak dostałem L4 bo miałem gorączkę to ciężki NOP.
Gość radzę przeczytać ulotkę preparatu a później dyskutować. To jest właśnie mentalność Polaków, po co zgłaszać to normalne...a później mamy rozjechane statystyki...
Proszę Pana ja byłam szczepiona w marcu i było podobnie. Na klatce schodowej przed wejściem do pomieszczeń przychodni stało nas , siedziało (na schodach po których chcieli wejść pacjenci do gabinetów mieszczących się na piętrze) około 30 osób. Z rozmów wynikało że po kilka osób miało wyznaczoną tę samą godzinę - powód : nie wiadomo ilu z zapisanych się stawi. Za to sam pobyt już w przychodni był bez zarzutu. Osobne pomieszczenie przy wypełnianiu ankiety i wstępnym badaniu. Następnie przejście do gabinetu lekarskiego. Po wizycie u lekarza do gabinetu szczepień.
Ostatnio w Jeżowie na Podkarpaciu minister Niedzielski spotkał się z lokalnymi notablami. Wszyscy bez maseczek i odstępów (zdjęcia są w necie). Za chwilę wychodzi na zewnątrz przemawiać do mediów, oczywiście w maseczce. Ludzie otwórzcie oczy. Robią was w balona jak małe dzieci w piaskownicy.
Przecież JHD nazwał koronawrus "grypką"
Jeżeli wszyscy obecni są zaszczepieni, to dopuszczalny jest brak masek i odstępów. Tak rekomendują instytuty badawcze.
Do Gościa rekomendują....????????????????to dlaczego w mediach propagują strach i pokazują się w maskach? Jeśli szczepionka działa chyba nie powinni się bać. Najnowsze doniesienia....w Belgii w domu starców zmarło 7osób zaszczepionych. Czyżby szczepioneczka nie chroniła???