
Czy w czasie utrzymującej się nadal na wysokim poziomie fali zachorowań lekarz rodzinny może odmówić rodzicowi zbadania jego chorego dziecka w przychodni? Z listu, jaki otrzymaliśmy od naszej Czytelniczki, wynika, że takie zdarzenie miało mieć miejsce w Szczecinku.
Mocno wzburzona autorka listu wyjawiła, że w jednej z przychodni lekarka miała nie przyjąć jej chorego 4-letniego syna.
Po wejściu do gabinetu była bardzo oburzona i zdziwiona, że przyjechaliśmy z chorym dzieckiem. Z jej rozmowy wynikało, że dziecko nie może chorować i musi być zdrowe, żeby je przyjęła
- opisuje nasza Czytelniczka.
Do tego wszystkiego powiedziała, że nas nie przyjmie i pytała, czego od niej chcemy. Mimo sprzeczki nas nie przyjęła i musieliśmy jechać na SOR
- wyjawia dalej. I na koniec pyta:
Czy to jest normalne zachowanie lekarza rodzinnego?
Dział „Ludzie mówią” przygotowywany jest wyłącznie w oparciu o Państwa sygnały! Wystarczy skontaktować się z nami przez Facebooka (https://www.facebook.com/temat.szczecinek) lub wysyłając e-mail: redakcja (@) temat.net. Można też zadzwonić: 94 372 02 10.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ne chce mi się w to wierzyć. Może rodzic przyjechał bez wcześniejszego umówienia w czasie szczepień niemowląt, gdy w przychodni powinny być tylko zdrowe dzieci. Byłam świadkiem podobnej sytuacji, gdy rejestratorka nie mogła wytłumaczyć rodzicom, ze nie w każdej chwili mogą być przyjęci.
Komuno wróc !!!!! . Za tych złych czasów gabinety dla chorych były osobno; punkt szczepień osobno, poczekalnie , kojce do rozbierania , ubierania, przewijania dzieci. W której przychodni teraz tak jest. Chyba tylko w przychodni tzw. Wojskowej jest pediatra ,w innych lekarz rodzinny przyjmuje wszystkich i to z wielką łaską nawet jak się jest umówionym.
Cieszę sie, ze wogole mam do kogo iść z dzieckiem. W szczecinku nie ma młodych pediatrów rodzinnych, sami emeryci. Za pare lat nie będzie żadnego i sytuacja sama się rozwiąże, nie będzie na kogo narzekać.
Co sie dziwicie po tym cyrku dawidowym jaki rozpetaliście?
Dlaczego Pow li na SOR zamiast na nocną opiekę? SOR jest od ratowania życia, a nie leczenia kataru. Na nocnej opiece 4 godziny czekania i już by się dostali do lekarza.
Nie wyszłabym dopóki nie dala by mi odmowy na piśmie. Trzeba bydlakow trzymać krotko
A jeżeli lekarka właśnie skończyła pracę i wychodziła? Ma zostać, bo pojawił się ktoś nieumówiony? Każdy wie, ze do przychodni się trzeba umawiać, więc coś mi nie gra w tej historii. Odnośnie trzymania krótko- lekarz ma prawo skreślić z listy takiego pacjenta i trzeba iść w miasto szukać sobie innej przychodni. Jak tam pokażesz trzymanie lekarzy krótko- szukasz następnej. Lista jest krótka.
Jestem przedszkolanką. Rodzice mają hopla na punkcie swoich pociech. Non stop bawią się z nimi, na siłę towarzyszą dziecku cały dzień. Naprawdę pech urodzić się jedynakiem. Zagranicą lekarz nie widział mojego dziecka kilka lat, a chorowało często i z gorączką do 40 stopni. Tam ogląda pielęgniarka i każe podawać paracetamol. W Polsce nie tylko lekarz, ale i pediatra ma natychmiast zobaczyć czterolatka! Ciężko pracować z rodzicami w przedszkolu, a co dopiero w takich przychodniach... Rodzice mają bzika na punkcie dzieci. Pozdrawiam resztkę przytomnie myślących.
Zmień przychodnię. Do wyboru do koloru. Wojsko najlepsze!
Miałam podobną sytuację. Pojechałam z córką na dyżur. Czekałyśmy około 2 godziny. Córka tak kaszlała, że miałam problem z oddychaniem. A od lekarki usłyszałyśmy, że tu się przychodzi z chorym dzieckiem i mamy iść do lekarki rodzinnej (a był weekend) stwierdziła że ona przecież nie kaszle. Wielki problem robiła żeby osłuchać dziecko. Po dyskusji łaskawie córkę osłuchała.
PAMIĘTAM JAK CHODZIŁO SIĘ DO PRZYCHODNI REJESTROWAŁO SIĘ, I PO PROSTU CZEKAŁO W KOLEJCE LUB OTRZYMYWAŁO SIĘ NUMEREK LUB PIELĘGNIARKA WYWOŁYWAŁA PO KOLEI PACJĘTA TEGO SAMEGO DNIA PO KIKILKUNASTU MINUTACH.PACJENT BYŁ W GABINECIE NIE DŁUŻEJ NIŻ 10MINUT.
Nie piszcie "...mogło mieć miejsce...", lecz "miało miejsce wielokrotnie...". Takie zdarzenia powtarzały się, o czym mówiono w Szczecinku, w kolejkach do lekarzy. Część lekarzy uważa się za "GURU", a ludzi traktuje jak chłopów z zaścianka. Oni podobno są wykształceni, a reszta to plebs. Inaczej jest w dużych miastach, tam czuć szacunek i empatię dla pacjenta. Oczywiście, w Szczecinku są szanowani i dobrzy lekarze, za co SKŁADAM IM SZACUNEK. Jednak tzw. "czarne owce" psują reputację zawodu. Zresztą, tak jest niemal wszędzie - BIUROKRACJA i opasłe miśki!!!.