
Czy w szczecineckim szpitalu brakuje personelu? Zdaniem naszej Czytelniczki, zdecydowanie tak. Ze swoim dzieckiem w oczekiwaniu na lekarza spędziła na SOR-ze aż 8 godzin. Lekarz nie przyjął w tym czasie ani jednego pacjenta z kolejki.
Czekanie w kolejkach na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym nie jest niczym przyjemnym. Tym bardziej, gdy kolejki są naprawdę długie. O ostatniej sytuacji na SOR-ze szpitala w Szczecinku informuje nasza Czytelniczka, która przez 8 godzin czekała w kolejce z dzieckiem z urazem nogi.
- Renowacja oddziałów i sal jest na okrągło, a wciąż brakuje personelu. Przez 6 godzin czekania na SOR-ze z dzieckiem z urazem nogi, lekarz nie przyjął ani jednego pacjenta z kolejki. Według personelu zajmował się pozostałymi pacjentami na SOR. Nie winię lekarza ani zespołu medycznego, ale jednak powinna trafić informacja do kogoś, kto jest odpowiedzialny za ten bałagan
- pisze.
- Po 8 godzinach wyszliśmy z SOR-u (w ciągu dalszym nie przyjęci, tak jak pozostali pacjenci) i na drugi dzień udaliśmy się do lekarza rodzinnego. Wszelkie usztywniacze i unieruchomienie kostki musieliśmy zrobić na swój koszt mimo tego, że odprowadzamy składki i taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Jak dodaje, czas oczekiwania dla pacjentów z urazami według harmonogramu przyjęć umieszczonego na ścianie szczecineckiego SOR-u, na pewno nie jest tak długi, jak te kilka opisanych godzin. Tylko dłuższy.
- Napisane jest w harmonogramie, że 120 bądź 240 minut, dokładnie nie pamiętam. Trochę absurdalna sytuacja, że na wszystkich pacjentów czekających na badanie, pacjentów przyjętych na SOR-ze i pacjentów przywiezionych przez karetki przypada jeden lekarz. Ludzie ze złamaniami czekają po kilka godzin, aby lekarz mógł wydać opinię. Poza tym często zdarza się, że na koniec nie mają jak pomóc, bo albo nie mają chirurga dziecięcego, albo innego specjalisty.
Czytelniczka wspomina też, że otrzymała informację, iż wszelkie zażalenia musi składać do przełożonych.
- Rozumiem kolejność przyjęć i pacjentów w stanie zagrożenia życia, jednak nie rozumiem dlaczego w przeciągu ok. 8 godzin nie został przyjęty żaden pacjent
- dodaje w swoim liście.
Dział „Ludzie mówią” przygotowywany jest wyłącznie w oparciu o Państwa sygnały! Nagłaśniamy nawet te najmniejsze. Piszcie, nadsyłajcie materiały na e-mail: [email protected], przez Facebooka (https://www.facebook.com/temat.szczecinek). Można też oczywiście zadzwonić: 94 372 02 10.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ja czekałam 11 godzin.
Nie jest to proste i nie jest przyjemne. Nie bronię też nikogo bo uważam, że taka sytuacja jest niedopuszczalna, tak zwyczajnie nie powinno być. Ale... zawsze jest to "ale"... Zdarzył się mały wypadek, mocno obity kręgosłup i złamana ręka, trudności z poruszaniem się. Co robić, trzeba na SOR. Wiedziałem jednak, że jadąc rano, w najlepszym wypadku wyjdę wieczorem. I po prostu się na to nastawiłem. Stwierdziłem, że szkoda nerwów. Wiem, że płacę, to wymagam. Ale wiem też, że napsucie krwi personelowi, a najbardziej... sobie, nic tutaj nie zmieni. Polecam takie podejście - zakładaj, że będziesz czekał naprawdę długo, bądź ponad tym wszystkim :-) Bo pewnych rzeczy nie zmieni się w pojedynkę, nawet grupą się dużo nie wskóra. Więc po co się denerwować?
Przez właśnie takie bierne postawy jakimi Pan się kieruje, powodują ze nic nie zmienia się na lepsze.
Skoro słów w tym komentarzu. Zawsze znajdą się pieniacze, ktorym się należy wszystko i teraz! Już nawet nie chodzi o szpital. Wystaczy jednak zamienić role. Postawić takiego pieniacza po tej "drugiej stronie". Bardzo szybko zacznie używać zwrotu ALE oraz WYROZUMIAŁOŚĆ.
A ja gdy zostałem przyjęty mówię do lekarza a on w ogóle mnie nie słuchał , rozmawiał zemną i z kimś z personelu i okazało się że zaaplikował mi te leki, które mówiłem, że nie działają na moją chorobę,a sam o to pytał. Wydaje mi się że jako lekarz powinien skupić się na pacjencie i jego chorobie.
Oddział ratunkowy jest od ratowania życia, skoro udała się Pani do lekarza rodzinnego to wg. Pani oceny można było czekać i podjąć taką decyzję już w dniu wystąpienia urazu. Jeżeli orteza jest wymagana- otrzymuje Pani odpowiedni dokument na zakup refundowany, widocznie nie była potrzebna a sama Pani zdecydowała żeby kupić jakiś stabilizator, który wcale nie leczy. Zanim zaczniemy narzekać- upewnijmy się jakie jest elementarne zadanie sor.
Dokładnie. SOR jest oddziałem ratunkowym a nie przychodnią. Tu się ratuje życie. Jeśli potrzeba przychodni to jest nocna i świąteczna opieka.
Przecież wiadomo od lat że lekarzy i pielęgniarek jest zbyt mało. Nikogo to nie obchodzi do czasu, gdy sam potrzebuje pomocy. Wtedy zdziwienie że to jednak prawda. Opieka zdrowotna kosztuje. A składki idą na różne cele, czas m wcale nie na leczenie. Oprócz tego też finansują leczenie tym, którzy ich nie płacą.
Babo w Londynie czekałem 16 godzin. Dużo poważniejsza choroba. Myślisz że to super przypadek?
SOR , działa bardzo wolno,a skoro brakuje lekarza, może warto byłoby zatrudnić drugiego. Byłem dwa razy jako osoba towarzysząca i moim zdaniem zarządzający logistyką na SOR powinni wprowadzić zmiany. Pisanie , że gdzieś indziej czeka się dłużej, to nie rozwiązanie problemu, tylko pisanie, jak ktoś położy krzywo kafelki, to kierownik budowy, nie mówi, że w inna ekipa kładzie jeszcze krzywiej, tylko wdraża plan naprawy, aby zapobiec takim sytuacjom.