
Formalna skarga, która wpłynęła do Rady Miasta w trakcie samorządowej kampanii wyborczej, stała się jednym z najbardziej zapętlonych tematów w historii Rady Miasta Szczecinek. Proceduralne przepychanki i polityczne gry zamieniły dokument w narzędzie przykrej, znanej dotychczas raczej z ław sejmowych walki, która zdaje się nie mieć końca.
Historia skargi Jakuba Hardie-Douglasa na działania byłego burmistrza Szczecinka, Daniela Raka, to w zasadzie podręcznikowy przykład politycznego chaosu. Choć zarzuty, które znalazły się w skardze, mają czarno na białym podstawy w dokumentach Regionalnej Izby Obrachunkowej, jej los od miesięcy zależy wyłącznie od politycznych kalkulacji. I bezpardonowej gry, choć w tej chwili już raczej wyłącznie o zasadę. Tym gorzej.
O co poszło? Zarzuty dotyczą wydatków ratusza za czasów Daniela Raka, które RIO określiło jako niezgodne z przepisami. Mowa m.in. o finansowaniu delegacji na turniej piłkarski w Wilnie, kosztownej organizacji wizyt delegacji z Noyelles-sous-Lens czy naruszeniu przepisów przy organizacji szkoleń pracowników. Łącznie chodzi o kilkaset tysięcy złotych wydanych w sposób, który kontrolerzy jasno zakwestionowali.
Od momentu wpłynięcia skargi do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji w lutym 2024 roku, zamiast szybkiego wyjaśnienia sprawy, zaczęło się jej przeciąganie. Komisja składająca się wówczas z radnych w większości bliskich Danielowi Rakowi wyjątkowo działała w tempie, które trudno nazwać szybkim. Efekt? Do wyborów samorządowych skarga pozostała nierozpatrzona. I trudno oprzeć się wrażeniu, że o to chodziło.
Po zmianie składu komisji (przewodniczący za to pozostał ten sam - to Krzysztof Zawada, PO Daniela Raka) po wyborach w końcu uznano ją za zasadną. Jednak zamiast ostatecznego rozstrzygnięcia, Rada Miasta zablokowała głosowanie i skierowała dokument… z powrotem do komisji. Jak? Po długiej i chaotycznej wymianie zdań podczas wrześniowej sesji przewodnicząca Rady uznała, że sprawa wymaga „dalszej analizy”. To precedens, który nie zdarzył się od dekad. A może i od stuleci? Trzeba sprawdzić w Muzeum Regionalnym albo Archiwum Państwowym.
Obecny układ sił w radzie miasta sprawił, że każda decyzja w tej sprawie stała się po prostu polem bezpardonowej bitwy na słowa. I na kruczki prawne, przy wydatnej pomocy (co ciekawe) zatrudnionego w mieście prawnika, Czesława Podkowiaka. Z jednej strony radni związani z burmistrzem Jerzym Hardie-Douglasem dążą do zakończenia sprawy, wskazując na jasne ustalenia RIO. Z drugiej – obrońcy Daniela Raka podważają zasadność skargi, twierdząc, że opiera się na tzw. „niedomkniętych kwestiach”.
Podczas wrześniowej sesji radni obu stron przerzucali się cytatami z dokumentów, wystąpieniami pokontrolnymi i interpretacjami prawa. Atmosfera przypominała bardziej posiedzenie komisji śledczej niż zwykłe obrady rady miasta. Wywoływaną celowo obstrukcję prawną i przykry chaos. Wyjątkowe “bitwy” słowne toczyły się głównie pomiędzy radnym Markiem Ogrodzińskim (PO Daniela Raka) a radną Katarzyną Dudź oraz burmistrzem Hardie-Douglasem.
Nie rozumiem, dlaczego ta sprawa wraca do komisji. Rada powinna podjąć decyzję, inaczej będzie to wracać w nieskończoność
– komentował burmistrz Jerzy Hardie-Douglas.
Burmistrza można lubić, lub nie, ale rację ma. Rada musi podjąć decyzję o uznaniu skargi jako zasadną lub oddaleniu skargi. Ma tylko te dwie możliwości. Robiąc to, co robi, rękoma głosujących radnych specjalnie “zapętla” losy skargi. Ta może w ten sposób po prostu cały czas wracać na komisję, komisja wyda rekomendację (zapewne znów pozytywną) i skarga wróci jako punkt obrad. A wynik kolejnego głosowania (jeśli do niego dojdzie) lub decyzji (na przykład przewodniczącej) są w zasadzie już znane. Nie mogą być inne.
W świetle najnowszych wydarzeń pojawił się jednak dodatkowy problem. Jak wynika z dokumentu załączonego do sprawy, rozstrzygnięcie skargi w pierwotnym terminie – do końca grudnia 2024 roku – nie jest możliwe. Powód? Komisja Skarg, Wniosków i Petycji nie otrzymała pełnej dokumentacji, o którą wnioskowała, w tym kluczowych materiałów związanych z korespondencją między Urzędem Miasta a RIO. Miała ją otrzymać od Daniela Raka.
Przewodnicząca Rady Miasta Szczecinek Grażyna Kuszmar poinformowała, że kolejna sesja rady, na której teoretycznie mogłoby dojść do rozpatrzenia skargi, odbędzie się dopiero 30 stycznia 2025 roku. W praktyce oznacza to dalsze opóźnienie przynajmniej do tej pory.
Co istotne, przewlekłość postępowania może dać podstawy do wniesienia skargi na brak działania organów gminy, zgodnie z art. 37 Kodeksu postępowania administracyjnego. W przypadku stwierdzenia przewlekłości, Wojewoda Zachodniopomorski miałby prawo podjąć interwencję, choć to ostateczność, której strony konfliktu zapewne wolałyby uniknąć. Z drugiej strony, co może zrobić, jeśli część Rady Miasta Szczecinek nie uznaje dokumentacji Regionalnej Izby Obrachunkowej? To ujęte w skrócie.
Bez dostępu do brakującej dokumentacji i w obliczu kolejnych proceduralnych opóźnień skarga Jakuba Hardie-Douglasa nie zostanie szybko rozstrzygnięta. Tymczasem obserwującym lokalną politykę (i biorących udział w wyborach) mieszkańcom Szczecinka, cały czas opadają ręce oraz wzbierają odruchy, o których nie wypada chwilowo pisać.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kruk, krukowi oka nie wykole. Nawet, jakby sprawę przekazano do wojewody, to przecież, to ta sama, krucza rodzinka.
Kłótnie i tyle. A może by wreszcie Panie burmistrzu pomyśleć o mieszkańcach, dziś miasto od rana po opadach śniegu nie przejezdne. Od kilku dni wszędzie trąbią że będzie śnieg i co? A to chyba Pan powołał prezesa tej spółki , która odpowiada za porządek w mieście. Dramat
Bier się chłopie za łopatę
Najważniejsze w tej sprawie jest stanowisko ludzi Lisa, który od momentu zwąchania się z Rakiem, tak się dał zdominować, że swoim radnym zabronił nawet głosować za projektem uchwały uznającej skargę na Raka za zasadną. I tak klika rządząca powiatem klika przy udziale miękiszonów z PO, pokazuje, że jeszcze mogą.
Lis mocno się pogubił, koalicjant robi co chce w powiecie, karuzela nowych stanowisk dla kolegów z miasta trwa. Kadencja cudów i dziwów.
ogólne Dziadostwo , jak się popatrzy na tych Radnych nie dobrze się robi .Co może interes polityczny zrobić z uczciwych (chyba) ludzi.
Pani przewodnicząca rady i ta od starosty wiceprzewodnicząca to delikatnie pisząc kompromitacja. Brak znajomości podstawowych przepisów samorządowych, jak wiceprzewodnicząca Małgorzata zada pytanie to człowiek się zastanawia - naprawdę ona to powiedziała? Panie Redaktorze- szacunek się panu należy, za rzetelność i obnażanie niestety przykrej prawdy o „jakości” naszych radnych!