
Słowna walka Daniela Raka z Jerzym Hardie-Douglasem już trwa. Obaj posiłkują się swoimi mediami i na razie prześcigają się w uszczypliwościach, nie wyciągając na razie grubszej artylerii. Ale szpilki wyborcze zaczęły już być wbijane także czyimiś innymi rękoma. Na przykład należącymi do radnego Rady Powiatu Szczecineckiego, zawodowo komendanta Straży Miejskiej w Szczecinku, Grzegorza Grondysa.
Tenże pisuje od kilku już lat felietony, umieszczane w mediach stowarzyszenia Miasta z Wizją, od lat aktywnie sympatyzującego z opcją rządzącą miastem. Felietonista nie tak dawno temu wsławił się na przykład między innymi porównywaniem PiS do Putina lub PiS do Hitlera.
Teraz pisze chyba o swoim byłym zwierzchniku, choć asekuracyjnie ani razu nie używa jego nazwiska. Zrozumiałe jednak dość, o kogo chodzi.
Gzregorza Grondysa poważnie bulwersuje fakt walki dwóch kandydatów, wywodzących się z tego samego środowiska (PO?) :), do objęcia fotela burmistrza. I daje temu wyraz, stawiając się jednak po jednej ze stron. Chyba nie tej, z którą był kilkanaście lat.
- Uważałem, że fermy internetowych trolli to patent PiSu. Tymczasem całkiem niezłą dawkę hejtu serwuje osoba naprawdę zasłużona dla tego miasta
- pisze w swoim felietonie radny rady Powiatu Szczecieckiego, znany zdecydowanie bardziej z aktywności zawodowej, niż z sali obrad.
- Na szacunek pracuje się całymi latami, ale też bardzo szybko można go stracić
- dodaje gorzko.
Czy w zawoalowany sposób pisze w ten sposób o swoim wieloletnim szefie, Jerzym Hardie-Douglasie? No bo jeśli tak, to zapomniał jednocześnie, że mądrość, którą zacytował, bardzo dokładnie przetestował na własnej skórze. Między innymi wtedy, gdy ocalał na stanowisku mimo olbrzymiej presji społecznej i medialnej, która miała miejsce w roku 2014 po tym, gdy dwóch jego podwładnych pobiło i potraktowało gazem w radiowozie jednego z młodych mieszkańców Szczecinka. Komendant, odpowiedzialny w końcu za wszystko, co robi jego jednostka, symbolicznie oddał się wtedy do dyspozycji właśnie burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa. Ten, nie piętrząc dodatkowo emocji, udzielił mu… upomnienia. Ale gdy kurz opadł, a opinia publiczna przestała domagać się krwi, po prostu pozostawił go na stanowisku. Czy słusznie - można dyskutować. Ale zrobił, co zrobił i jednak osłonił. Nie musiał.
Jeśli Grzegorz Grondys w swojej słownej asekuracji pisze właśnie o nim, to wdzięczność chyba przekształciła się w coś innego. Czy radny komendant w swoim felietonie, broniącym także minionych słabych pięciu samorządowych lat, zrzucając słabość między innymi na czas pandemii (oczywiście) oraz (oczywiście) rządy PiS, sugeruje "człowiekowi, który przez kilka lat zarządzał miastem, kierując się określonymi zasadami" na przykład… jakieś ograniczenia? Zaburzenia? Zrobiłoby się poważnie. Bo chyba to może spowodować rozpoznane przez autora felietonu cyt. "niesamodzielne artykułowanie słów". To termin, którego z premedytacją używa Grzegorz Grondys w odniesieniu do osoby, o której pisze. "Nie sądzę, żeby te złe słowa były artykułowane samodzielnie" - uważa radny, opiniując słowa "które potrafią ranić lepiej niż brzytwa", a które osoba, o której pisze, miałaby wypowiadać.
Bo jeśli o nim, to na przykład Jerzy Hardie-Douglas posługuje się językiem jak brzytwą, i wie o tym raczej każdy. W wyrażaniu swoich opinii bywa co najmniej dotkliwy. Ale załóżmy, że autor felietonu wcale nie ma jego na myśli, tylko jakąś inną osobę. Na przykład kogoś podobnego. Ok.
Ale w felietonie jest jeszcze lepiej. Wg opinii autora osobnik, o którym pisze, starannie unikając stosowania jego imienia, jest "sterowalny przez innych, choćby były to osoby najbliższe".
Jak informuje pospiesznie odpytane, tak z ciekawości, nie jako dowód na cokolwiek, nieszczęsne odpytane googlowskie Gemini oraz Chat GPT formułują abstrakt na podstawie wielu źródeł. I wypluwają, że jeśli osoba niesamodzielnie artykułująca słowa jest odbierana jako niezrozumiała, niepoprawna lub zabawna, to właśnie może być sterowalna przez innych. (E-prawnik.pl, efs.mrips.gov.pl, sjp.pwn.pl).
Oczywiście, narzędzie może się mylić. Naturalnie. Ale by było…
Chociaż nie wiadomo, o kim radny pisze, więc “ten nie wiadomo kto” może do sądu z tym nie pójdzie. Poza tym to tylko hipotezy.
Warto powtórzyć cytat autora:
"(...) nie sądziłem również, że człowiek, który przez kilka lat rządząc miastem, kierował się określonymi zasadami i starał się je wpajać innym, teraz stanie się aż tak bardzo sterowalny przez innych, choćby były to osoby najbliższe."
Przyznać trzeba, że zdanie to bardzo ciekawa figura merytoryczno - metaforyczna. Nagroda.
Osoba niesamodzielnie artykułująca słowa może być sterowalna przez innych, jeśli jej wymowa jest odbierana jako niezrozumiała, niepoprawna lub zabawna. Osoba niesamodzielnie artykułująca słowa z pewnością zasługuje na szacunek, pomoc i wsparcie, a nie na szyderstwo, wyśmiewanie i odrzucenie. (E-prawnik, eks.mrips.gov.pl).
To kolejny abstrakt z researchu, dostępny publicznie, choć może spersonalizowany pod pytającego. No tak to działa. Też może być nieprawdą, trzeba brać poprawkę na algorytmy, to tylko próba odszukania terminu. Swoją drogą ciekawe, że roboty tak na to patrzą. Hm.
Przystoi radnemu?
Grzegorz Grondys twierdzi, że osoba, o której myśli wypowiada "nieprzemyślane" słowa, które są domeną "osób młodych, buntowniczych".
Gdyby przyjrzeć się (na przykład) otoczeniu "starego" burmistrza, słowa wydają się dość ciekawe, jeśli wziąć pod uwagę zdania o "sterowalności przez innych, choćby osoby najbliższe" Kogoś dokładnie autor ma na myśli? Pewnie tak, ale tego przecież nie powie. Bo starannie unika ujawniania wprost, o kim mówi, a co dopiero o osobach trzecich.
Skomplikowane? Może nie tak bardzo, jak się wydaje.
Swoje niezwykle ciekawe spostrzeżenia, Grzegorz Grondys kończy piękną maksymą "gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta" i informacją o tym, że dzięki temu "w Porozumieniu Samorządowym i PiS-ie" strzeliły korki szampanów.
Ciekawe, że pisze to osoba, która właśnie do tego bicia po jednej ze stron niewybrednie się włączyła, a do tego udaje, że nie wie, o kim pisze. No i również dzięki temu, że tak jest, zaczyna się kotłować już nie dwóch, ale całe podwórko.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Felietony Grondysa na poziomie przedszkola, marny komendant i taki sam felietonista. Pod nosem komendy straży miejskiej u radnego Pazoły w sklepiku nie złe pijactwo sie odbywa i demoralizacja a pan Grondys nie reaguje bo jedna kilka.
Najbardziej wartościowe osoby z naszego pierdziszewa(Szczecinek) nie bawią się w politykę. Wszystko rozgrywa się między kilkoma osobami. Ciekawa jestem, gdyby działalność w radach powiatu, miasta....itp. była non profit.....kochasz Szczecinek i ich mieszkańców........ Kto by wówczas startował, mamił obietnicami.....
O tak a wuefistów w tej naszej radzie od zarąbania. I nowi się szykują po miejską kasę. Cóż... powiększane usta, krótkie szybkie nóżki i bezrefleksyjne łapki wyciągane do góry na polecenie to wszystko co mają do zaoferowania. Otaczać się marionetkami to szczyt ambicji szczecineckiego ratusza. A Tusk o tym wie? Zagłosuję na pewno na ich przeciwników. W ramach sprzeciwu.
Żeby on się w tylu słowach wypowiedział na jakiejkolwiek sesji rady powiatu co w felietonie użył! Daj pan spokój, wstydu oszczędź, już nigdzie nie startuj
Grzesiu w rozkroku. Oby się nie rozerwał.
To komendant straży miejskiej? Super miasto
GRONDYS NIE JHD ANI RAK .TYLKO KTOŚ INNY BĘDZIE BURMISTRZ MIASTA I NIE POMOŻE CI WCHODZENIE W D....KTÓREMU Z NICH MIESZKAŃCY SZCZECINKA JUŻ DAWNO TO WIDZĄ ŻE NIE BĘDZIE DOBRZE JEŚLI KTÓRY Z NICH BĘDZIE SPOWROTEM BURMISTRZ. ANI JEDEN ANI DRUGI NIE DBAŁ O ROZWÓJ MIASTA. TYLKO O SIEBIE.
Świetny felieton. Trafiony w punkt
Pan komendant, jak każdy rasowy mitoman, uwierzył w swój pisarski talent i w to, że świat oczekuje od niego wypowiedzi na każdy temat, od historii ruchu robotniczego po współczesne techniki waginalnej medytacji transcendentalnej. Skala nieporadności językowej, ilość błędów językowych, koślawa składnia oraz interpunkcja na poziomie średnio rozgarniętego gimnazjalisty, sprawiają jednak, że nie da się bezboleśnie czytać płodów jego wyobraźni. Humor z zeszytów dawnego "Przekroju" to w zestawieniu z pisaniną komendanta kwintesencja powagi i literackiego smaku i polotu. Jest jednak w jego felietonistyce jedna imponująca rzecz - pełna dyspozycyjność wobec władzy i gotowość do sygnowania swoim nazwiskiem najbardziej idiotycznych twierdzeń - jak choćby takich, że największym złem po II wojnie światowej były rządy PIS. Tytuł doktora nie immunizuje jak widać przed głupotą i historycznym analfabetyzmem, który wykładowcy nie przystoi - nawet jeśli w PRL był milicjantem. Nie wiem, co biedaczysko pocznie, jeśli władza, która tak szczerze miłuje, się zmieni. Czy znowu wykona piwot, jak w 2006 roku, kiedy szybciutko zmienił polityczne barwy i z drużyny M.T. Golińskiego, wpadł objęcia JHD? Obawiam się, że tym razem będzie trudno. To se ne vrati, pane! To se ne vrati! Tak se ne da!
Panie Grondys niech Pan spojrzy na wyniki głosowania w zeszłej kadencji do Rady Powiatu!! Wjechał Pan na placach JHD do Powiatu, a teraz pluje Pan na tego człowieka. Nie ładnie Grzesiu. Ciekawe ile teraz głosów zbierzesz może 5 może 15 ale nie więcej.
Ooo widzę, że zeloty POwskie chronią swojego guru. Zarówno w artykule jak i w komentarzach, to nie jest już miasto tylko sekta.