
artykuł ukazał się w 533 (16 września 2010) wydaniu Tematu
Do Bornego Sulinowa zjechali naukowcy z Francji, Niemiec i Polski oraz rodziny oficerów więzionych w obozach na terenie Pomorza Zachodniego w latach II wojny światowej. Podczas spotkania nie mogło zabraknąć wyjazdu studyjnego na teren byłego Oflagu II D Gross Born. Towarzyszyliśmy naukowcom w tej niezwykłej podróży.
Borne Sulinowo gościło uczestników I Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Jeńcy wojenni na Pomorzu zachodnim (1939-1945)”. Do leśnego miasteczka zjechali naukowcy z Francji, Niemiec i Polski oraz rodziny oficerów więzionych w obozach na terenie Pomorza Zachodniego. Organizatorem konferencji był burmistrz Bornego Sulinowa i Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach - Opolu.
Rzecz jasna, podczas takiego spotkania nie mogło zabraknąć wyjazdu studyjnego na teren byłego Oflagu II D Gross Born. Towarzyszyliśmy naukowcom w tej niezwykłej podróży w czas mroczny i zły.
Jak donoszą źródła historyczne, w latach 1939-45 przez obozy jenieckie na terenie dzisiejszej gminy Borne Sulinowo przewinęło się dziesiątki tysięcy jeńców wojennych różnych narodowości.
- Najbardziej znana jest historia obozu Oflag II D, w którym, w latach 1940-1945 przebywali francuscy, polscy i jugosłowiańscy oficerowie - mówi Dariusz Czerniawski, opiekun Izby Muzealnej w Bornem Sulinowie. – Dużo mniej wiemy natomiast o innych obozach w naszym regionie. Do dziś pozostały po nich tylko cmentarze, niektóre jeszcze nieodkryte.
Gdy dojechaliśmy do wrót dawnych obozów - Oflagu IID Gross Born i Stalagu 302 Rederitz, niebo się rozpłakało. Dosłownie i w przenośni. W strugach padającego deszczu, naukowcy i ich goście, pod pomnikami złożyli wiązanki kwiatów. Nad lasami popłynęły słowa Mazurka Dąbrowskiego i Marsylianki.
Ponieważ padało coraz mocniej, „dowodzący” podróżą historyczną dr Tomasz Skowronek, leśnik z zawodu i historyk z zamiłowania, zdecydował, by nie zwlekając przemieścić się na teren dawnych obozów.
W pewnym momencie piękny sosnowy las, jakby się urwał i oczom uczestników podróży ukazał się niesamowity widok – las brzozowych krzyży. - Na obszarze niespełna hektara w 292 zbiorowych mogiłach spoczywa kilkanaście tysięcy jeńców różnych narodowości – mówi T. Skowronek.
To miejsce w niedalekiej przeszłości odwiedzaliśmy kilkakrotnie. Także w latach 2002-2004, gdy badania naukowe i ekshumacyjne prowadził tam archeolodzy pod kierunkiem profesora Andrzeja Koli, szefa Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Rozmawialiśmy wówczas z asystentką profesora Dominiką Siemińską. Pani adiunkt powiedziała: - Celem naszych badań jest ustalenie wielkości mogił zbiorowych przy Oflagu IID. Teren był już ekshumowany w 1948 roku, prace prowadził Polski Czerwony Krzyż. Ale nie wszystko wydobyto. W jednej z mogił znaleźliśmy szczątki ośmiu żołnierzy radzieckich. W dwóch ebonitowych fiolkach (Rosjanie używali ich, jako nieśmiertelniki - dop. autora)) znaleźliśmy dane osobowe oficerów. Spróbujemy odnaleźć ich rodziny.
Jak nam przed laty powiedzieli naukowcy, w okolicy Kłomina, w latach 1939-1948 istniały przynajmniej trzy obozowiska dla żołnierzy: stalag, oflag i radziecki obóz pracy. W okolicznych lasach pogrzebano szczątki, co najmniej 30 tys. Polaków, Rosjan, Francuzów, Jugosłowian, Czechów, Brytyjczyków, a także Niemców.
Mimo, że od zlikwidowania obozów minęło już ponad 60 lat, grzybiarze i okoliczni mieszkańcy natrafiają w lesie na ludzkie kości. Jeden z nich (mieszkaniec Nadarzyc) przekonywał nas: - To wielce tajemnicze miejsce. Gdy zapadnie zmrok, a noc jest księżycowa, zewsząd słychać wojskowe komendy. Żołnierze stają do apelu cieni.
Wracając do teraźniejszości, uczestnicy konferencji, w większości badacze tych miejsc, podkreślali, że dokładna liczba ofiar spoczywających na obozowych cmentarzach w okolicy Kłomina nie jest znana. - Nie są znane też wszystkie miejsca pochówku. Na zlokalizowane już cmentarze natrafiono przypadkowo. Być może kolejny przypadek pozwoli na odkrycie kolejnych takich miejsc – mówi dr Wojciech Beszczyński, z zawodu inżynier mechanik w Porcie Gdańsk, z zamiłowania historyk, poszukiwacz miejsc pochówku czerwonoarmistów poległych na terenie Polski w latach 1944-1945. – Koło Kłomina nie zachowały się obiekty obozowe, w terenie można zobaczyć jedynie resztki fundamentów baraków. Stosunkowo najmniej wiadomo jest o trzecim obozie - Stalagu 351 Barkenbrugge.
Naukowcy na podstawie zachowanych dokumentów starają się odtworzyć jego tragiczne dzieje i odtworzyć listę ofiar. Wiadomo, że przebywali w nim m.in. oficerowie jugosłowiańscy. Wiadomo też, że przez ten obóz przewinęło się od 20 do 30 tysięcy jeńców. – Wiemy, że Niemcy grzebali jeńców wraz z ich nieśmiertelnikami. Ich numery porównuję z numerami zapisywanymi w kartotekach. W ten sposób staram się odtworzyć niemiecką numerację grobów – dodaje dr Beszczyński. - To pozwala, oczywiście nie w stu procentach, ustalić nazwiska jeńców, którzy spoczywają w konkretnych mogiłach. Nawet z dokładnością do jednego metra. Dla ich rodzin, głównie Rosjan, które coraz częściej przyjeżdżają do Polski w poszukiwaniu grobów swych przodków jest to niezwykle istotne, nie tylko emocjonalnie. Dokumentacja dotycząca dwóch pozostałych cmentarzy w okolicy Kłomina jest szczątkowa i mało dokładna. Jeżeli chodzi o cmentarz Westfalenhof, tzw. górny, tam Niemcy numerów grobów nie zaznaczali. Stąd dziś jest praktycznie niemożliwe odnalezienie i ustalenie miejsca, w którym ten grób się znajdował. Jeżeli chodzi o cmentarz Barkenbrugge, tam dotąd nie była prowadzona ekshumacja. Stąd zakres naszej wiedzy na ten temat jest niemal zerowy.
Jak donoszą źródła historyczne, poparte wieloma badaniami naukowymi w lutym 1945 roku żołnierze 18 pułku 6 Dywizji Piechoty 1 Armii WP, po zdobyciu miejscowości Sypniewo poszli dalej na Zachód. Około 3 km za wsią, w pobliżu miejscowości Kłomino natknęli się na kompleks baraków, które okazały się obozem jenieckim.
Pierwsze wzmianki o obozie pochodzą z września 1939 roku. Nosił on nazwę „Stammlager Westfalenhof – Grossborn”. Przebywali w nim polscy jeńcy z kampanii wrześniowej 1939 roku. Byli to przeważnie żołnierze Armii „Pomorze”, którzy dostali się do niewoli w czasie walk na terenie województwa pomorskiego. Niemcy więzili w obozie też kilkuset cywilów aresztowanych w Bydgoszczy, Toruniu i Gdyni.
Po kampanii francuskiej w 1940 roku, w obozie osadzono ponad 3700 oficerów francuskich, którzy przebywali tu do 1942 roku. Później przeniesiono ich do obozu w Choszcznie, a na ich miejsce sprowadzono jeńców – oficerów polskich. Wówczas obóz nosił nazwę „Oflag II B Grossborn – Westfalenhof”. Znajdował się na wschodniej części wzgórza zwanego Psią Górką. Tutaj też trafiła duża część żołnierzy Powstania Warszawskiego. Polacy przebywali w obozie do 29 stycznia 1945 roku, to jest do chwili jego ewakuacji do miejscowości Sandbostel. Trasa przemarszu wynosiła ponad 700 km. Z uwagi na mroźną zimę dla wielu jeńców okazała się ostatnią drogą w życiu.
W dniu wyzwolenia w obozie polskim znajdowało się około 1000 jeńców Polaków i Jugosłowian, którzy ze względu na stan zdrowia nie byli w stanie podjąć marszu ewakuacyjnego. Wśród wyzwolonych znajdowali się m.in.: pułkownik Stefan Mossor oraz literaci Stanisław Ryszard Dobrowolski i Leon Kruczkowski. Przeszli oni do pobliskiego Jastrowia, gdzie kilka dni później wzięli udział w walce z oddziałami niemieckimi próbującymi odbić miasto. Epizod ten Leon Kruczkowski opisał w sztuce „Pierwszy dzień wolności”.
Do 1993 roku Kłomino było bazą sowiecką. Stacjonowały tu pododdziały 6 Gwardyjskiej Witebsko – Nowogrodzkiej Dywizji Zmechanizowanej. Pamięć jeńców obozu upamiętnia skromny kamienny obelisk usytuowany przy drodze z Sypniewa do Nadarzyc. 7 maja 2001 roku delegacja francuskich kombatantów, byłych jeńców obozu umocowała na nim tablicę pamiątkową. Jej fundatorem był porucznik rezerwy Bertrand de Cuniac, jeniec Oflagu w latach 1940-1942.
15 października 2004 roku w miejscu gdzie znajdowała się obozowa kaplica Oflagu IID został umieszczony krzyż. Poświęcił go biskup Ignacy Jeż. Jego autorem był koszaliński rzeźbiarz Zygmunt Wujek, którego stryj siedział w obozie. Krzyż zrobiony jest z metalowych elementów znalezionych w tym właśnie miejscu.
W 2008 roku historia oflagu jakby się dopełniła. Do kościoła w Bornem Sulinowie powrócił żołnierski ołtarz – obozowy tryptyk, który zdobił kaplicę jenieckiego obozu oficerskiego.
Na trop ołtarzyka wpadł Tomasz Skowronek. – Tryptyk został wykonany przez artystę porucznika Jana Zamoyskiego w obozie jenieckim w Neubrandenburgu. Powstał z papieru pakowego, drewna i puszek po konserwach. Wraz ze swoim twórcą w 1944 roku trafił do oflagu IID Grossborn. W lutym 1945 roku z płonącej kaplicy wyniósł go kapelan 6 Dywizji Piechoty 1 Armii WP ksiądz Marian Mościński – opowiada Tomasz Skowronek. - Od tej pory ołtarz towarzyszył mu w żołnierskiej posłudze kapłańskiej. Odprawił przy nim mszę w Kołobrzegu, w czasie zaślubin Polski z morzem oraz mszę dziękczynną nad Łabą 9 maja 1945 roku - w Dniu Zwycięstwa. Potem ksiądz Mościński został zdemobilizowany i zabrał ołtarz do swojej parafii. W latach 70. tryptyk trafił do Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Próbowałem go odzyskać dla Bornego na 10-lecie miasteczka. Udało się dopiero teraz.
Tryptyk został umieszczony w kaplicy kościoła p.w. św. Brata Alberta. Ołtarz świątyni jest wykonany z kamieni pochodzących z obozu Grossborn. Tryptyk w części centralnej przedstawia Matkę Boską Jeniecką. W lewym skrzydle eksponowani są trzej królowie Polski: Chrobry, Jagiełło i Batory, a w prawym ukazano pokłon stanów polskich przed Matką Boską.
(sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie