
Fiu-fiu-fiu! O-la-la! Ach-ach-ach i och-och i ach, że to ja już nawet nie wspomnę. Ale właśnie w ten sposób swemu zadziwieniu upust wczoraj z wieczora dałem. Bom się dowiedział, że jedno z najważniejszych świąt będziemy obchodzić już po raz 52. W roku 1964 właśnie, redaktory czasopisma „Kobieta i Życie” na pomysł wpadły, co by dzień 21 stycznia Dniem Babci obwołać. A co z dziadkiem? Ano, po dwóch latach z okładem redaktory go doceniły i dziadek świętować może dzień po babci czyli 22 stycznia. Od tego czasu babcia i dziadek świętą, a wnuczki deczko mają przechlapane. No bo po pierwsze primo, laurki dwie wykonać muszą, a po drugie primo to jednego dnia do babci ganiają, a drugiego biegają z życzeniami do dziadka. A przecie można było inaczej! Na ten przykład, po amerykańsku. Tam i babcia i dziadek jednego dnia świętują – święto dziadków. I nie chodzi bynajmniej w tym temacie wcale o wykazanie wyższości osoby dziadunia nad babcią, absolutnie nie. Ino o to, że jak jakowyś kochający wnuczek chce babcię i dziadka odwiedzić co by życzliwe życzenia im złożyć, że o wręczeniu kwiatka już nie wspomnę, to przecie mówi, że idzie do dziadków, a nie do jakowyś babciów.
Tak czy siak, jedno trza wyraźnie powiedzieć: bez dziadków obejść w dzisiejszych czasach nijak się nie da. Wszak rodziciele dla swych pociech czasu mają niewiele, a czasem jeszcze mniej, gdyż tyrać zaczynają częstokroć bladym świtem, co by kończyć o zmroku. Całkiem insza inszość z dziadkami, oni zawsze czas dla swoich wnuków mają. Choć babcia rozlicznych swoich zajęć ma bez liku, bo to i Uniwersytet Trzeciego Wieku, że o jodze tudzież o ćwiczeniach na siłowni parkowej nie wspomnę... to dla wnucząt zawsze czas ma.
A to jakowyś smakołyk im przygotuje, warkoczyk zaplecie, na ałkę podmucha, przytuli i pocieszy gdy dziecię strapione jest. Od kłopotliwych pytań się nie miga, o kapuście i bocianach wnuczętom nie ściemnia, ino co i jak wyklarować stosownie do ich wieku potrafi. A dziadek, ho-ho-ho, ten to i karmik skleci na prace ręczne co najmniej na ocenę dobrą, Wielką Niedźwiedzicę od Małej rozróżniać nauczy, o królach i dawnych czasach opowieści snuje, a i w świat polityki dziecinę ostrożnie wprowadza.
Ot chociażby pan Antoni, dziadek rzec można doskonały. W kąt wędki swe odstawił, wnuczkę za rączkę chycił i na spacer do miasta z małą Asią ruszył. Oczywiście miał plan, a mianowicie chciał wnuczce wszystko dokumentnie o zebrach powiedzieć. I nie chodziło bynajmniej o te na czterech nogach, ino o te wymalowane pasy na jezdni, znaczy się – przejścia dla pieszych. Tłumaczył małej długo i cierpliwie, jak na dziadka przystało, że tylko po pasach należy na druga stronę jezdni przechodzić. I aby wiedzę teoretyczną utrwalić, po kilku pasach na drugą stronę ulicy mała Asia u boku dziadka dzielnie dreptała, pilnie na poruszające się pojazdy zważając. Ta poglądowa lekcja w wykonaniu pana Antoniego, udaną być musiała, bardzo skoro wnuczka tuż po jej zakończeniu na następny spacer nalegała.
I bardzo dobrze, byle tylko dziadek nie ruszył z wnuczką w stronę osiedla Generalskiego, co by uroki niskiej zabudowy jej ukazać. Bo niby jak dziecina ma tam się poruszać będąc w zgodzie z tym co dziadzio jej do głowiny w tym temacie tłoczył? Owszem nie powiem, pasy na jezdni to tam są, choć ciut a niektóre to nawet bardziej wytarte, ale jak nimi i gdzie przechodzić jak na tym osiedlu nijakich chodników nie ma. Dlatego powiadam: dziadku Antoni, nie idź tą drogą! – gdyż i ponieważ twój autorytet jakim u Asi się cieszysz, może lec w gruzach, niestety zresztą. A przecie, jak powiadają dziadek to dziadek i brzmieć powinno dumnie!
Maciej Gaca
felieton ukazał się 20 stycznia w Temacie Szczecineckim
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie