
Tegoroczna Noc w Muzeum Regionalnym odbyła się raczej wieczorem. Impreza odbywała w znacznej części na dziedzińcu, w ostrych promieniach zachodzącego słońca. Głównym tematem sobotniego wieczoru (19.05) była setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Przyznajmy, że z racji lokalnych uwarunkowań historycznych, zagadnienie niezwykle trudne w realizacji. Pracownikom muzeum udało się mu jednak sprostać, a walnie przyczyniła się do tego sprowadzona specjalnie na tę okoliczność grupa rekonstrukcyjna ze Studia Historycznego „Huzar”, przebrana w mundury wojsk wielkopolskich z 1918 roku.
Rekonstruktorzy przywieźli ze sobą rosyjskie, zdobyczne działo z okresu I wojny światowej. Jak to było w zwyczaju artylerzystów, „prawosławną” armatę pieszczotliwie nazwano Kasią. Kasia miała się odezwać o godzinie 20.00, ale jej głos - być może z racji podeszłego już wieku - był raczej słabo słyszalny.
- Co roku staramy się w nieco innej formie przybliżać historię. Trudno uciec od tej daty 1918 roku – przyznaje Irek Markanicz, dyrektor Muzeum Regionalnego. - Od kilku lat już o tym wiedzieliśmy. Tak jest w całej Polsce. Choć wydaje się to mało oryginalne, moim zdaniem jest to zaleta, jeśli chodzi o działalność naszego muzeum. Co by nie powiedzieć, przed stu laty wydarzyła się rzecz bez precedensu. Nagle na mapę Europy powróciła Polska i to znacznie większa od tej, którą dzisiaj znamy, a więc po II wojnie światowej. Rok 1018 udał nam się. Zazwyczaj na wielkich konfliktach traciliśmy, tym razem wyszliśmy jako zwycięzcy.
Tego wieczoru dość niezwykłą budowlą na muzealnym dziedzińcu była budowla w całości wykonana z okrąglaków. Przedstawiała schron na linii frontu tyle, że miast zagłębionego w ziemi wykonano go na powierzchni terenu.
- Taka budowla była możliwa dzięki wsparciu dwóch nadleśnictw – wyjaśnia dyrektor. - Jedno wsparło nas finansowo, drugie rzeczowo. Kupienie drewna w lesie nie jest takim prostym zabiegiem. Drewno musiało być specjalne przygotowane, aby można było użyć go do budowy tego rodzaju konstrukcji. Udało się to wykonać dzięki współpracy z Piotrem Letkim ze stowarzyszenia opiekującego się bunkrem trzesieckim. Budowla nie została zaplanowana wyłącznie na Noc Muzeów – zastrzega nasz rozmówca.
Impreza rozpoczęła się rozstrzygnięciem ulicznej gry o niepodległość. Organizatorami inscenizacji, jak co roku, są szczecineccy harcerze z „Czarnej Trzynastki". Tym razem trzeba było przedrzeć się przez trzy kordony, aby na czas przekazać depesze od samego marszałka Piłsudskiego. W grze wzięło udział dziewięć zespołów.
Pośród najmłodszych dużym powodzeniem cieszyła się lekcja kaligrafii. Dzieci wyposażone w gęsie pióra oraz redisówki i tusz, pisały tekst lub rysowały. Kaligrafię pamiętają już tylko najstarsi: Był to przedmiot obowiązujący już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. W tamtym czasie uczniowie mogli posługiwać się jedynie obsadkami ze stalówkami i kałamarzami, a nie jak dzisiaj długopisami.
Nie mniejszym powodzeniem cieszył się konkurs organizowany przez komisję werbunkową. Komisja ulokowała się w schronie. Tam też można było- po przejściu odpowiedniego testu- otrzymać (wypisaną stalówką) wojskową legitymację małego ochotnika.
Całkiem sporo uczestników tego dnia odwiedziło muzealne wystawy zarówno stałe i czasowe. W Sali na parterze można było obejrzeć umundurowanie żołnierzy z okresu wojny polsko bolszewickiej, także ich wyposażenie, duże zdjęcia oraz pokaźną ilość plakatów. Największe zainteresowanie wzbudziły kolorowe karykatury autorstwa Zdzisława Czermańskiego, dotyczące ówczesnych wydarzeń politycznych z udziałem znanych polityków. Uwagę szczególną zwracał pokaźnych rozmiarów obraz olejny, przedstawiający w niezwykle realistyczny sposób wnętrze kawiarni z lat dwudziestych. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie