
Jeszcze trochę i Świński Rynek będzie taki jak sprzed półwiecza. Kto nie wie o czym piszę, odpowiadam. Chodzi o teren (tak, teren) po dworcu autobusowym PKS przy ul. Kaszubskiej. To w przyrodzie niezwykle rzadko spotykane zjawisko. Do tej pory tego rodzaju obiekty znikały z powierzchni ziemi za przyczyną lokalnych kataklizmów – powodzi, pożarów, tudzież przemarszów obcych wojsk. Tymczasem wojny nie było, a dworzec znikł z powierzchni ziemi. Dokładniej, została po nim przemielona przez kruszarkę „kamieni kupa”. Wiosną zrobi się jeszcze bardziej ekologicznie i cały obszar przykryje pokrzywa i trawa. Z czasem – przykładem jest sąsiednia działka też niegdyś intensywnie eksploatowana, pewnie wysieją się krzaczory i brzózki, a na zieleń wyższą od trawy należy jeszcze nieco poczekać.
Dworzec miał pecha. Po pierwsze dlatego, że ludzie pokupowali sobie samochody i zaprzestali korzystać z dobrodziejstw oferowanych im przez PKS. Po drugie, od samego swego początku był zbyt nowoczesny i zupełnie nie pasował do ulokowanej przy ul. Klasztornej „garażowej” firmy. Wprawdzie w ostatnich latach, po przejęciu jej przez samorząd powiatowy i zmianie siedziby wyprowadziła się z tego miejsca, ale garaże zamienione kilkadziesiąt lat temu na warsztaty zostały. Miało ich nie być, boć to zgodnie z planem miejscowym (chyba, że już zdążono zapis „zmodyfikować”) to teren zabudowy mieszkalnej. Mieszkańcy nie odczuli żadnej zmiany, mimo że solennie im to obiecywano. Nie ma dla nich znaczenia, że poprzednio były tam warsztaty PKS a teraz też są ale już innym szyldem. Ba, nawet tak jak do tej pory wjazdy i parkingi blokowane są przez samochody ich klientów. Byłbym zapomniał. Zamiast stających w rzędzie do naprawy autobusów stoją teraz samochody osobowe. Zamienił więc stryjek siekierkę na kijek. Widać łatwiej było rozebrać nowoczesny dworzec niż przedpotopowe, stojące w samym centrum miasta tuż pod oknami bloków oraz przychodni garażowe warsztaty. Trudno w tym doszukać się jakiegokolwiek sensu i logiki, zważywszy, że przy rozbiórce łatwiej zutylizować (w hucie) blachę niż szkło i beton, z którego zbudowany był dworzec.
A może przyczyna tego leży zupełnie gdzie indziej? Powszechnie znane(?) z sienkiewiczowskiej „W pustyni i puszczy” jest tzw. złe mzimu. Najpewniej tak. Przecież dobre mzimu, a więc przyjazne mieszkańcom zachowałoby się zupełnie inaczej i w miejscu cuchnących warsztatów byłaby teraz zieleń. Może złe mzimu sprawiło, że miejsce to stało się nietykalne niczym skarabeusz w starożytnym Egipcie lub współczesna hinduska święta krowa?
Po dworcu pozostanie pusty plac, który przyczyni się z pewnością do polepszenia kondycji finansowej PKS, jako że radykalnie zmniejszy się podatek od nieruchomości. Trzeba przyznać, że pomysł wcale nie jest aż taki oryginalny. Już niejeden właściciel nieruchomości w Szczecinku dawno zauważył, że znacznie taniej jest budynek rozebrać niż łożyć na jego remont lub utrzymanie. Z takich bardziej jaskrawych przykładów wypada wspomnieć o awanturze związanej z częściową rozbiórką wieży wodociągowej, wyburzeniem stylowej willi przy ul. Koszalińskiej czy unicestwieniem dawnej ujeżdżalni, a całkiem niedawnej hali sportowej przy ul. Myśliwskiej. Powszechnie stosowane przepisy prawa nakazujące ochronę dóbr kultury w krajach po zachodniej stronie Odry u nas nie mają zastosowania. Centra starych miast składają się głównie ze starej, niejednokrotnie średniowiecznej zabudowy. Nikomu do łba nie strzeli, aby praktykę ową i prawo omijać.
Znaczy przepisy i prawo i u nas istnieją, ale tak naprawdę żyjemy w świecie odwróconym do góry nogami. W procederze tym z pewnością palmę pierwszeństwa należałoby przyznać PKP, a określając to dokładniej spółkom żerującym na jej dawnym majątku. W ciągu ostatnich lat z terenu stacji kolejowej, albo tego co z niej zostało, z powierzchni ziemi znikło kilka obiektów. Część z nich to zabytki z czasów budowy w naszym mieście linii kolejowej. Pewnie i na budynek dworcowy przyjdzie kiedyś czas. Praktycznie nie jest w pełni wykorzystywany i jakby co, to wzorem PKS podróżni będą mogli skorzystać z „nowoczesnej wiaty” przystankowej.
Co zatem można zrobić z miejscem po dworcu autobusowym, skoro w mieście marketów już po kapelusik? Powrót do przeszłości raczej niemożliwy. Kilkadziesiąt lat temu to właśnie tutaj handlowano bydłem i trzodą chlewną – stąd jego dawna nazwa Świński Rynek. Pozostał jeszcze do zagospodarowania na lokalnym rynku handel baranami, ale jest chyba zbyt ryzykownym przedsięwzięciem, a i powierzchnia placu wydaje się za mała.
Jerzy Gasiul
Temat Szczecinecki, 25.11.2015
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie