Reklama

Mieszkańcy Gwdy wygrali. Fermy norek nie będzie (wideo)

29/08/2015 10:49

Takiego finału spotkania, które odbyło się w piątkowy (28.08) wieczór w Gwdzie Wielkiej, zdecydowanie nikt się nie spodziewał. Inwestor, planujący wybudować w pobliskiej Gwdzie Małej fermę norki amerykańskiej, po burzliwej wymianie zdań z mieszkańcami zadeklarował, że wycofuje się z decyzji o utworzeniu fermy.

Przypomnijmy. W pobliżu budynków mieszkalnych w Gwdzie Małej miała powstać hodowla tych zwierząt futerkowych, gdzie docelowych przebywać miało ponad 15 tys. zwierząt. Mieszkańcy, przerażeni wizją sąsiedztwa olbrzymiej fermy, rozpoczęli protesty oraz zbieranie podpisów pod petycją blokującą inwestycję. Swój sprzeciw przeciwko temu przedsięwzięciu sprzeciwili się także gminni radni oraz starosta szczecinecki. Jednak wszystko wskazywało na to, że przepisy prawne nie ułatwią protestującym wstrzymanie budowy (więcej na ten temat m.in. w artykule „Hodowla 15 tys. norek we Gwdzie?” http://temat.net/aktualnosci/22801/Hodowla-15-tysiecy-norek-we-Gwdzie-Mieszkancy-sa-przerazeni oraz „Norki zawitają do Gwdy. Możliwości manewru nie ma” http://temat.net/aktualnosci/22877/Norki-zawitaja-do-Gwdy.-Mozliwosci-manewru-nie-ma.). Jedną z ostatnich szans na porozumienie miało być właśnie spotkanie z przedsiębiorcą. Te, jak się okazało, przyniosło zamierzony skutek. 

W rozmowach udział wzięli mieszkańcy sprzeciwiający się realizacji tego typu inwestycji w sąsiedztwie ich domów, a także samorządowcy i politycy. Była to pierwsza okazja do tego, aby spotkać się osobiście i porozmawiać z inwestorem. Ten jednak od początku spotkania z uporem odmawiał przedstawienia się z imienia i nazwiska swoim rozmówcom twierdząc, że: - Jeżeli ta inwestycja nie dojdzie do skutku, to ja nie widzę celowości, żebyśmy się sobie przedstawiali, bo ja państwa też nie znam. 

Całe spotkanie poprowadził, a także zabrał głos jako pierwszy, wójt Gminy Wiejskiej Szczecinek Ryszard Jasionas. Zdecydowanie poparł on sprzeciwy mieszkańców, jednocześnie podając przyczyny, dla których sporna ferma nie powinna zostać wybudowana.

- W dniu dzisiejszym skierowałem do starosty szczecineckiego pismo, w którym głównym stwierdzeniem jest zapis, że budowa fermy norek we wskazanej lokalizacji jest niezgodna z planem miejscowym, czyli z planem zagospodarowania przestrzennego gminy Szczecinek. Zapisy planu mówią jednoznacznie – jeśli powstaje nowa inwestycja na gruntach rolnych, to ona musi mieć charakter siedliska, czyli musi mieć zabudowania inwentarskie, mieszkalne i z całą infrastrukturą związaną z doprowadzeniem wody i ścieków. Naszym zdaniem ten zapis nie jest respektowany we wniosku o wydanie pozwolenia na budowę. Dlatego powstało pismo, które zostało skierowane na ręce pana starosty informujące o stanowisku gminy.

Wójt podczas wystąpienia wymienił kolejne powody, które powinny sprawić, że inwestycja powinna zostać zablokowana. Jedną z nich jest fakt, że obszar, gdzie planowo miała powstać ferma, położony jest w korytarzu ekologicznym. Ponadto w odległości niecałych 3 km od miejsca lokalizacji fermy znajduje się rezerwat Doliny Gwdy, który zamieszkują chronione gatunki zwierząt. Kolejnym, równie ważnym argumentem, są wszelkie ewentualne uciążliwości odczuwane przez mieszkańców, a także kwestie finansowe. - Sąsiedztwo fermy sprawi, że wartość nieruchomości należących do mieszkańców, jak również do gminy, drastycznie spadnie. Chcemy wykorzystać rzekę Gwdę do celów turystycznych, m.in. jako szlak spływów kajakowych, a także zagospodarować brzeg jez. Wielimie. Jeśli ferma powstanie, nikt do nas nie będzie chciał przyjechać – zauważył wójt Ryszard Jasionas. 

Następnie głos zabrał „anonimowy” inwestor, który próbował przekonać zebranych na sali słuchaczy do tego, że budowa wielotysięcznej fermy nie wpłynie na standard ich życia.

- Inwestycja, która ma powstać, jest wielkości 39 dużych jednostek przeliczeniowych. Z tego, co wiem, to na terenach rolnych chyba raczej powinno się uprawiać rolnictwo, a nie budować bloki. Poza tym nad działką przechodzi linia wysokiego napięcia i nie widzę możliwości, żeby tam na stałe ktoś mógł coś pobudować i przebywać, bo na to nikt nie pozwoli. Jak najbardziej wydaje mi się, że znaleźliśmy z rodziną jakiś sposób na życie i chcieliśmy zacząć hodować zwierzęta futerkowe.

Ostatnie zdanie wywołało żywą reakcję rozmówców, którzy skutecznie zagłuszali słowa inwestora. Z sali padały liczne, wykrzykiwane wypowiedzi wzbudzonych mieszkańców. Wśród nich dało się usłyszeć m.in.: Może na początku pan powie, skąd pan przybył i jak się pan nazywa?;  Pan przyjeżdża tu jako intruz i dyktuje nam, co my mamy mieć pod domem? To jest nasza ziemia!; Chce mieć pan nas wszystkich przeciwko sobie?; Niech pan hoduje norki u siebie pod domem! – burzliwe komentarze uspokoiła dopiero interwencja wójta, który kolejny raz oddał głos inwestorowi.

- Ja tu nie wtargnąłem nielegalnie, tylko złożyłem papiery do urzędu i czekam na jakiekolwiek odpowiedzi i decyzje. Nikt nie powiedział jeszcze, że ta inwestycja powstanie. Ja tu nie wtargnąłem, ja zrobiłem to jak najbardziej na prawie. Mam takie prawo, jeśli mam swój kawałek ziemi, żeby złożyć wniosek do urzędu – powiedział inwestor. 

Podczas wymiany zdań pomiędzy zgromadzonymi na sali protestującymi a przedsiębiorcą, znalazły się również te mówiące o etycznym aspekcie całej inwestycji, czyli o uśmiercaniu zwierząt. Jednak i w tej kwestii rozmówcy nie doszli do porozumienia, ponieważ inwestor zauważył, że nie jest to uśmiercanie, a jedynie „usypianie” gazem. Pomimo prośby mieszkańców, przemilczał jednak informację o tym, gdzie dalej trafiają otumanione zwierzęta. Kolejne problemy z porozumieniem się pojawiły się, kiedy inwestor zapytany o karmienie norek padliną stwierdził, że nie jest to padlina, a jedynie „uboczny produkt pochodzenia zwierzęcego kategorii trzeciej nieprzeznaczony do spożycia przez ludzi”. Ta wypowiedź przedsiębiorcy przez jednych została przyjęta z ironicznym śmiechem, a przez pozostałych z… niedowierzaniem. 

Swoje stanowisko w tej kontrowersyjnej sprawie przedstawił także starosta szczecinecki Krzysztof Lis, który zdecydowanie poparł protesty i wzburzenie mieszkańców.

- Mogę otwarcie powiedzieć, że jestem przeciwnikiem tego, aby takie fermy powstawały. Nie jest prawdą że jakiekolwiek postepowanie już zmierza do  tego, aby wydać pozwolenie na budowę. W chwili obecnej wnioski związane z uznaniem za stronę złożyło 11 osób fizycznych. Wniosek złożył m.in. również pan wójt. My od strony kodeksu postępowania administracyjnego, jako starostwo powiatowe będziemy w tej sprawie procedować tak, aby wyczerpać wszystkie możliwości prawne i faktycznie brać pod uwagę państwa opinie w tym zakresie. Ale my nie możemy powiedzieć „nie bo nie”, natomiast dołożymy wszelkich starań, abyśmy w sposób skuteczny w tym przedsięwzięciu wyczerpali umocowane prawne, aby w konsekwencji nie dopuścić do budowy tej fermy – zadeklarował Krzysztof Lis.

Starosta, podobnie jak pozostali uczestnicy spotkania, wyraził swoje zdumienie dla faktu, że inwestor, pomimo licznych próśb rozmówców oraz uwag obecnych na sali samorządowców, z uporem odmawia chociażby przedstawienia się. Krzysztof Lis, poproszony przez jedną z uczestniczek rozmów o zdradzenie nazwiska tajemniczego przedsiębiorcy zwrócił się do tego z sugestią, że jednak wypadałoby samemu przedstawić się mieszkańcom. Dopiero wówczas, po blisko godzinie wymiany zdań, inwestor zdradził swoje imię i nazwisko  – Adam Narkiewicz. 

Swoją dezaprobatę dla zachowania inwestora wyraził także obecny na sali poseł na Sejm RP Wiesław Suchowiejko: - Tak, jak pan zauważył, nie ma ustawy odorowej, która by wyznaczała normy zapachowe. Ale są jeszcze normy przyzwoitości. A pan tych nie chce zachować. Wreszcie udało się pana do tej przyzwoitości przywołać i zechciał się pan przedstawić. Chyba nie bolało? A pan już zaczynał wchodząc jak do obory,  „ani be, ani me”. Prowadzenie biznesu wbrew społecznemu otoczeniu nigdzie się nie uda. Tu też się nie uda.

Stanowisko mieszkańców poparli także obecni na Sali m.in. radny sejmiku Adam Wyszomirski, poseł na Sejm RP Paweł Suski, czy Alicja Skrzypińska ze stowarzyszenia „Otwarte klatki”, która od pewnego już czasu także wspiera mieszkańców w walce przeciwko budowie fermy. 

Jedna z uczestniczek spotkania zwróciła się bezpośrednio do inwestora Adama Narkiewicza z prośbą o odstąpienie inwestycji w zamian zapraszając go do wybudowania w tej miejscowości budynku mieszkalnego i zamieszkania tu. Warunek – bez norek. Z kolei inny mieszkaniec zaproponował odkupienie działki, na której docelowo miałaby powstać ferma.  

Głośne sprzeciwy protestujących, a także otwarta niechęć samorządowców do inwestycji spowodowała niespodziewaną zmianę planów przedsiębiorcy. 

- Ja nie chcę mieć konfliktu ze społeczeństwem, z państwem tu zgromadzonym. Jeśli jest tu takie mocne lobby i taka wola, to ja po prostu zawieszę tę inwestycję. Wycofam wniosek z urzędu – zadeklarował Adam Narkiewicz. Zapewnił on jednocześnie, że w przyszłym tygodniu odwiedzi siedzibę starostwa, aby złożyć wniosek o wycofanie podania o zgodę na budowę. 

To pełne emocji, ponad godzinne spotkanie zakończyły gromkie oklaski i głośne skandowanie protestujących, którzy podziękowali przedsiębiorcy za tę decyzję. Jednocześnie zapewnili, że będą monitorowali jego działania, aby upewnić się, że nie zmieni już zdania odnośnie budowy fermy. (mg)

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do