
felieton ukazał się 25 czerwca w tygodniku Temat
Odkąd nabawiłam się (a drogą bardzo legalną mi się to udało - przysięgam) prawa jazdy, czary mi się w życiu dziać zaczęły. Oprócz niezbyt intratnej zamiany poczciwego Jagiełły na plastikowy prostokąt, okazało się, że doszły mi i inne talenty! Bo wystarczy mieć specjalny „patyk”, coś tam nogą przy podwoziu potupać i można się do dyskontu jakiegoś po brokuła, czy karton mleka przebujać. I to nie osiedlowego! I natargać do chałupy z miasta można więcej, bo w komunikacji miejskiej limity na nadbagaż (ten w marketowych eko-reklamówkach też) naliczają. A tu ogranicza mnie tylko wyobraźnia, bagażnik i ilość osób, które pomogą ten dobrobyt na drugie piętro dotaszczyć. I się okazało, że to tylko początek zmian życiowych, które mi Jagiełło i panie z wydziału komunikacji pokrętnie zafundowali.
Tyle, co ja teraz mam platonicznych znajomości, to nawet na Woodstocku w życiu nikomu się nie trafia! No tygodnia nie ma, żeby ktoś na drodze mnie zaciekle nie pozdrawiał. I to najczęściej bardzo głośno i bardzo długo, co bym przypadkiem nie pomyślała, że to może nie o mnie chodzi. I tu ukłon w stronę panów kierowców robię, bo nikt tak jak panowie uparcie donośnego wyrazu podziwu dla moich rajdowych umiejętności nie funduje. I ten aplauz gromki i rytmiczny doceniam, tak jak i „ten z tyłu” docenia to, że się na ronda nie wpycham, że na skrzyżowaniach nie wymuszam i prędkości dzielnie nie przekraczam. Ba, nawet piesi dobrze ze mną mają. Aż strach z chłopem mym własnym gdzieś pojechać, bo jak usłyszy tę kanonadę zachwytów, to najpewniej kluczyki mi schowa – z zazdrości o ulicznych komplemenciarzy rzecz jasna.
Raz pan jeden nawet mi całą serenadę pochwalną „wytrąbił”, kiedy pod zatłoczonym marketem zamiast się pchać, jak nie przymierzając świnia, to jeszcze tego wyjeżdżającego z boku przepuściłam. No jak się nie uśmiechnąć i nie zareagować na takie uprzejmości? A że korek ni w tą, ni w tamtą, i tak stoję, i tak się nudzę, to sobie myślę – a co mi tam, podziękuję! Odwróciłam się i z najszerszym uśmiechem, jaki człowiek przez lata sobie wypracował, panu odpowiedziałam i pomachałam radośnie. Na co fan mojego stylu jazdy przy użyciu twarzy całą paletę tęczowych barw mi zaprezentował – no może pół, bo tylko od czerwieni do purpury. Ale to nie wszystko! Bo jeszcze ręką OK na pochwałę mi pokazał. Tylko niestety biedak chyba tak się zaaferował, że z tego wszystkiego palce mu się pomyliły... A kto wie, może specjalnie ten najdłuższy wystawił, żebym przypadkiem jego wyrażającego poparcie gestu nie przegapiła? Najpewniej!
A tak wszyscy straszyli, że jak się będę do przepisów (no nie do pomyślenia) stosować, to lekko mieć nie będę. No i że bab na siedzeniu dowodzącym automobilem to się serio nie bierze, a jedynie jako wytłumaczenie całego zła ulicznego toleruje. Pfff.
I bym żyła pewnie w przyjemnej nieświadomości do dziś, gdyby się nie okazało, że z tymi pozdrowieniami to tak wcale nie do końca... Niby wiem i świadomość mam – na fali moich ulubionych dowcipów – że blondynka za kierownicą niekoniecznie zaufanie wzbudza, ale jednak jako takie pojęcie o jeździe prosto i skręcie w prawo mam. A jak sytuacja zmusza – to z zamkniętymi oczami i bezgłośną „zdrowaśką” także w lewo pojadę!
No niestety, teoria o szczęśliwej krainie zadowolonych kierowców nieco mi się przestała z rzeczywistością zgrywać, bo już wiem, czemu mi klaksonami współużytkownicy asfaltowych połaci kanonady serwują. Jak się od drogowego wyjadacza dowiedziałam „życia nie znam, realiów nie znam i – o zgrozo – złych nawyków nabyłam”. Znaczy się przepisów drogowych wymyśliłam sobie przestrzegać.
- No bo pani... prosta droga, a pani się wlecze te 55 km na godzinę. A że koło szkoły akurat, to nieważne, bo przecież przerwy nie ma, w klasach siedzą, to na ulicę nie wlezą. No pojęcie trzeba mieć o takich podstawach! I samochodu szkoda, silnik płacze, przechodnie wyprzedzają, no wstyd! Ale że znak tam był? A co to już się panience walczyć z systemem nie chce? Do czyichś wymysłów stosować? Fanaberie jakieś i tylko takie poczciwym ludziom ulice blokują!
No głupio wyszło. Życia nie znam. A lokalnych poczciwych klaksoniarzy przepraszam. I też podobne OK pokazuję. Na zgodę!
foto: sxc.hu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie