
Od pana Wojciecha Wieczorka otrzymaliśmy kolejną relację z trasy super maratonu kolarskiego, z dystansem, którego zmaga się nasz Grzegorz Bordoszewski. Oto zapis relacji: „Środowy wieczór nie był zbyt pomyślny dla całej ekipy. Choć wysunęliśmy się na drugie miejsce to Grzegorz gubił trasę, a my nie byliśmy w stanie mu pomóc. - Jestem wściekły - kwitował. To fakt, był zły na siebie, na nas, na służby drogowe i wszelkie objazdy i remonty. Historia niestety powtórzyła się w czwartek rano. W wyniku pomyłek straciliśmy dwie, trzy godziny efektywnej jazdy. Dodatkowo rywale z miejsc 3 i 4 nie spali lub spali bardzo krótko i w konsekwencji nas wyprzedzili. Grzegorz spadł na 3 lub 4 miejsce. Do Istebnej jednak wrócił na 3 miejsce, ponieważ bezpośrednio na drodze
wyprzedził jednego z rywali. Po drodze na Istebną wspinał się z nimi inny kolarz, który postanowił aktywnie pokibicować zawodnikom. To pan Kubica (chyba Andrzej) z tamtych okolic. To także maratończyk rowerowy - 66 lat i nadal w formie! Po Istebnej była Wisła, zakupy w tamtejszym sklepie rowerowym i odjazd w stronę Cieszyna. Chwilę później o godz. 15 postój na obiad i znów w drogę. I tak bez przerwy od soboty. Wzięliśmy, tzn. Darek Cybul i ja Wojtek Wieczorek) ze sobą lekturę, bo myśleliśmy, że będzie na to godzinka lub dwie dziennie. Nie ma wolnej minuty. Jeśli pojawia się wolnych 15 sekund, a nie nastawimy budzika, to istnieje ryzyko obudzenia się po kilku godzinach. Dlatego lektury leżą na samym spodzie wszystkich bagaży.
Tyle pan Wojciech. Serdecznie pozdrawiamy całą ekipę, podtrzymujcie na duchu Grzegorza i jak najszybciej wracajcie do naszego Szczecinka. Są grzyby!!! (opracował: sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie