Reklama

Jarosław Boberek oraz basista grupy Scorpions w Szczecinku

03/03/2012 11:03

   W piątek (02.03) w szczecineckim kinie odbyła się specjalna projekcja filmu „Złodzieje energii” w reżyserii Michała Ozierowa i Michała Przybyła. Jedną z głównych ról zagrał Jarosław Boberek, który zresztą osobiście uczestniczył w pokazie.
   Film opowiada o ludziach kradnących energię do działania. Podczas jednej z akcji tytułowi złodzieje przechodzą kryzys. Magazynowana w nich latami energia nagle ulatuje. To wyładowanie elektryczne staje się jednocześnie wybuchem twórczym bohaterów oraz, co najważniejsze, próbą określenia siebie na nowo.
   - To trudny film – powiedział „TS” goszczący w swoim rodzinnym Szczecinku Jarosław Boberek. – To zabawa formą, nasz wspólny artystyczny głos. Zgadzam się z tym, że nie każdy może akceptować ten rodzaj wypowiedzi. Mieliśmy ochotę coś takiego „wysmażyć” i to zrobiliśmy. Nie po to, by się przypodobać widzom. Nie po to, by rzucić ludzi na kolana. Ale po to, żeby po prostu zabawić się formą. Trochę też chcieliśmy wsadzić kij w mrowisko środowiska, które bije przysłowiową pianę. Można być kimkolwiek, można być wymyśloną fikcyjną postacią, rodem z „science fiction” i bez powodu tracić energię. Nasza historia jest zupełnie wyabstrahowana. Wyimaginowani bohaterowie ukradli energię, która była im potrzebna. Tylko, że po tej kradzieży, próbując sobie coś zaplanować, zrobić wymyślony film, zużyli taką ilość energii, że właściwie ich kradzież, ich działanie okazało się bezcelowe.
   Po projekcji na scenie wystąpiła grupa STIRWATER. Przypomnijmy: STIRWATER to autorski projekt Pawła „Baby" Mąciwody, basisty zespołu Scorpions, znanego także ze wcześniejszej współpracy z takimi zespołami i muzykami jak: Walk Away, TSA czy Oddział Zamknięty. W projekt zaangażowany jest również charyzmatyczny wokalista i autor tekstów Efrem Wilder, który rozpoczął współpracę z Pawłem podczas jego pobytu w USA. Z Pawłem Mąciwodą współpracuje m.in. Bartek Szwed (BartBass, Vintage) i Piotr Lekki (studio Kwart, PiS (Piotrek i Sierściu). Zespół w swoich utworach z prawdziwym mistrzostwem przeplata elementy rocka, jazzu, bluesa, country, punk rocka, fusion, muzyki elektronicznej i improwizowanej.
   Jak można się było spodziewać, charyzma muzyków przełożyła się na atmosferę koncertu. Choć sala kinowa tym razem nie wypełniła się po brzegi, ci, którzy wzięli udział w koncercie, niczego nie żałowali. Publiczność nie miała dość bisów i żegnała nietuzinkowych wykonawców owacjami na stojąco. Na koniec wszyscy wspólnie zaśpiewali wielki przebój zespołu: „Water, water”. (sz)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    ania - niezalogowany 2012-03-08 15:03:39

    Przypomniała mi się postać wodza małp z filmu p.t. "Planeta Małp",też miał taki cięty i podstępny język, tylko kiepsko skończył,nawet małpy się od niego odwróciły.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Marek J - niezalogowany 2012-03-07 11:10:41

    To, ze ten zespół ma takie głośne instrumenty to nie wina akustyka. Mogli by se lepszy sprzęt kupić który nie hałasuje decybelami.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jaratsh - niezalogowany 2012-03-07 11:06:13

    To że akurat ich instrumenty tak hałasują to nie wina akustyka tylko sposobu ich grania głośnego przez zespół. To jest ROCK!!! Im głośniej tym lepeij. A jak komuś nie pasuje to niech nie idzie więcej. Im więcej takich tym lepiej. Pozdrowienia od Jaracza i całego ELO. RULEZ!!!!!!!!!!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Zdzisław Brown - niezalogowany 2012-03-07 01:32:34

    Kuło w uszy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jaratsh - niezalogowany 2012-03-07 01:29:32

    To że akurat ich instrumenty tak hałasują to nie wina akustyka tylko sposobu ich grania głośnego przez zespół. To jest ROCK!!! Im głośniej tym lepeij. A jak komuś nie pasuje to niech nie idzie więcej. Im więcej takich tym lepiej. Pozdrowienia od Jaracza i całego ELO. RULEZ!!!!!!!!!!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Akronim - niezalogowany 2012-03-07 01:16:39

    Nie tak do końca z tym prawda. było hałaśliwie aż w bębenkach gwizdało.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    klarnet - niezalogowany 2012-03-06 14:45:49

    Ja bawiłem się świetnie. Kolesie zagrali jak dla 10 000 osób mimo, że grali dla 100. Manolo było the best.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    tępy gitarzysta z miasta - niezalogowany 2012-03-05 11:49:57

    Było tak jak sie spodziewałem, że nikt nie mógł sie spodziewać, znów nas zaskoczył nasz nadworny - cudownie. Ja kilkakrotnie miałem "przyjemnośc" grać jako ten malutki na scenie pod dyrekcja naszego akustyka i już się przyzwyczaiłem z kumplami, że może byc różnie w sensie różnie, ale ten kolo ze Scorpionsów to chyba był "mile" zaskoczony bo tyle lat w stanach i na wszystkich scenach świata i sami amatorzy a tu proszę okazuje się, że można inaczej niż wszyscy. Awangarda inżynierji dźwieku kwitnie w naszym grodzie, tylko my idioci szarpidruty i jeszcze paru innych dziadów tego nie rozumiemy-cięzko być prorokiem we własnym kraju jak mówi przysłowie- smutne Ale mam jeszcze czas bo jestem młody, a ponoć człowiek uczy sie na błędach, tylko niestety nie każdy, niektórzy żyją w nieswiadomości do smierci - szkoda, że inni musza przez to cierpieć.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    znajomy drwala - niezalogowany 2012-03-05 10:30:25

    Byłem, widziałem, słyszałem niestety. Po pierwsze: Panów było trzech, ale tylko jeden robił dźwięk- był to wspomniany pan A. Po drugie: Jeśli ktoś pisze, że akustyka była wzorcowa to domniemam, że pracuje w lesie przy wycince, lub jest miłośnikiem prac stolarskich, bo dźwięk bliski był pracy piły tarczowej!!! Choć ilość decybeli była niewielka to korekcja taka, że wydawało się, że ktoś gwoździe do mózgu wciska i że jest piekielnie głośno. ( czyli jak zwykle u pana A ) Często odnoszę wrażenie, że niedoścignionym wzorem i ideałem dźwięku dla tego "akustyka" jest dźwięk szlifowanej blachy, wokalnie zaś zapowiedzi pociągu osobowego przez megafon w grzmiącej !!!! Po trzecie: zaskoczyło mnie, że w zespole o takim składzie ( bębny, bas, gitara ) właściwie nie nagłośniono stopy, ale to też już tradycyjna nowatorska szkoła pana A ! :-) Reasumując: jak zawsze "cudownie" !!!!! Brawo panie A! nikt nie potrafi tak ....... jak pan !!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    magda - niezalogowany 2012-03-05 00:00:03

    Koncert Stilwater to jedna z gorszych imprez na jakich byłam w tym roku, poszliśmy ze znajomymi i trójka z nich po 5 minutach wyszła bo nie wytrzymała przerażająco głośnego, obrzydliwego dźwięku który zaproponował nam akustyk (było ich trzech?) - zdarzają się często występy które źle brzmią ale tu to był po prostu koszmar. Dwa dni po koncercie piszczy mi w uszach, może ktoś nie pomyślał o tym,że nasze kino to nie muszla koncertowa i ,że wystarczy nagłośnienie z kina? Utwory które zagrał zespół striwater były strasznie słabe, lepiej trzeba było zaprosić jakiś blusowy zespół, nikt z moich znajomych nie zapamiętał choćby 5 sekund któregokolwiek utworu, najciekawszy z tego wszystkiego był film który też był słaby. Poza tym dekoracja była gorsza niż na przeglądzie rockowym zespołów amatorskich - co widać na zdjęciach.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    REAL - niezalogowany 2012-03-04 22:15:32

    Należy dodać także,że koncert pod względem realizacji akustycznej był na szóstkę. Aż miło było posłuchać. Oby tak dalej Panie Andrzeju.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do