Gmina Szczecinek od 2016 roku zarządza jeziorem Wierzchowo – jednym z niewielu w Polsce, którym administruje samorząd, a nie prywatna firma. Rocznie do wody trafia 2,7 tony narybku, sprzedaje się tysiąc zezwoleń wędkarskich, a kłusowników prawie nie ma. Teraz gmina przygotowuje inwestycję za 2 miliony złotych – na stawach w Marcelinie powstaną nowe łowiska i miejsca rekreacji. O zarządzaniu jeziorem, planach inwestycyjnych i wędkarskiej turystyce rozmawiam z Kazimierzem Harasymem, zastępcą wójta gminy Szczecinek.

Gmina Szczecinek od 2016 roku jest użytkownikiem jezior Wierzchowo i Kacko. Umowa z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy nakłada obowiązki – przede wszystkim zarybianie.
– Rocznie wpuszczamy 2 tony 200 kilogramów szczupaka i 576 kilogramów węgorza – mówi Kazimierz Harasym, który był gościem podcastu Tematu Szczecineckiego Temat.net. – To nie byle jaki narybek, tylko jesienne sztuki – kilkunasto-, nawet kilkudziesięciocentymetrowe.
Problem pojawił się kilka lat temu. Szczupaka jesiennego brakowało na rynku, więc gmina poszła własną drogą.
– Odławiamy tarlaki z naszego jeziora, inkubujemy ikrę i wpuszczamy własny narybek – wyjaśnia fachowo zastepca wójta.
Jezioro Wierzchowo to ponad 700 hektarów. Gmina sprzedaje około tysiąca zezwoleń całorocznych. Do tego miesięczne, weekendowe i jednodniowe.
– Ile jest tych bez zezwoleń?
– Na pewno nie drugie tyle – odpowiada Harasym. – Społeczna straż rybacka działa, ja sam jestem jej członkiem. Współpracujemy z Państwową Strażą Rybacką. Ujawnienie wędkarza bez zezwolenia jest naprawdę sporadyczne.
- Zintegrowane Inwestycje Terytorialne – nazwa koszmar, ale idą za nią pieniądze. Gmina Szczecinek zaplanowała inwestycję na stawach w Marcelinie?
– Tak. Parę dni temu sfinalizowaliśmy etap – umowa między marszałkiem województwa a burmistrzem Szczecinka podpisana – mówi Kazimierz Harasym. – Łowiska wędkarskie w Marcelinie to około 2 miliony złotych.
Co tam będzie?
Stawy zostaną uporządkowane – zarośnięte i niedostępne trzeba doprowadzić do porządku. Będą miejsca dla wędkarzy i turystów, plac zabaw dla dzieci. Miejsce, gdzie można spędzić kilka dni.
– Wędkarstwo jest popularne – dodaje zastępca wójta. – Ja sam jestem wędkarzem. A dziadek, jak wnuka zabierze na jezioro, to zaszczepił bakcyla - śmieje się.
Kazimierz Harasym jeździ na wakacje, rozmawia z wędkarzami. Wierzchowo znają.
– To jedno z lepszych jezior w kraju. Naprawdę nie żartuję – mówi. – Jesteśmy wyjątkiem w skali kraju jako samorząd, który jest użytkownikiem jeziora.
Cel? Jezioro ma służyć wędkarzom i turystyce. Wędkarze zostawiają pieniądze w sklepach, nocują. To wartość dodana, której na papierze nie policzyć.
- Niektórzy narzekają – że jezioro niedostępne, strefa buforowa mocno rozwinięta. Na 35 kilometrów linii brzegowej niewiele miejsc, gdzie można podjechać autem.
– Są wędkarze, którzy lubią „busz" i szuwary – mówi Kazimierz Harasym – Ale są i tacy, którzy chcieliby z fotela samochodu łowić. Wszystkim nie dogodzimy.
Infrastruktura na jeziorze wystarcza. Slipy na Orawce, na “piachach”, i w Starym Wierzchowie. Są głosy, że trzeba więcej.
– To jezioro, to natura – tłumaczy zastępca. – Nie możemy wszystkiego zabetonować.
Gmina jest użytkownikiem, właścicielem są Wody Polskie. Slipy, kładki, pomosty każdy może postawić, ale po uzyskaniu zgody.
– W ogóle nie wyobrażam sobie sytuacji, że komuś byśmy nie pozwolili. Chyba że jakieś niezwykłe okoliczności - mówi dzisiejszy gość Tematu.
Przepisy są precyzyjne. Pomost do 25 metrów długości i 2,5 metra szerokości – na zgłoszenie. Większy – na pozwolenie.
– Procedurę trzeba przejść, wymaga czasu, ale da się – dodaje. – Na Wierzchowie jest kilka legalnych pomostów prywatnych.
Więcej - w materiale wideo.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Mnie zastanawia Stara cegielnia na Raciborkach, niegdyś dość fajne łowisko dopóki nie sprowadzono towarzystwa z mieszkań socjalnych, które 'łowi' i zabiera wszystko bez opamiętania do tego zostawia po sobie pełno śmieci. Czy ten teren jest gminny? Kto ma do tego prawo? Mógłby być fajne łowisko ale jeśli nikt o to nie zadba i nie wprowadzi kontroli, wszystko przepadnie...