Reklama

Gdzie ci kibice?

07/10/2016 12:49

Kibice. Są nieodzownym elementem utożsamiania się ze swoją ukochaną drużyną. Są widoczni w każdej dyscyplinie sportu, od golfa po piłkę nożną. Bez nich nic nie byłoby takie samo. Stałoby się takie nijakie i bezbarwne. Ale... gdzie są kibice w Szczecinku?

W urokliwym bez wyjątku Grodzie Warcisława, tak jakoś na trybunach tego świetnego pod względem infrastruktury obiektu, jest cicho. Na spotkaniach ligowych słychać ptactwo i szum wiatru. I czasami (bardzo rzadko) jakiś okrzyk, o kilka decybeli wyższy. Okrzyk z trybun. Ale to cały czas nie jest dopingiem.

Wiadomo, dwa kluby w naszym mieście się połączyły. W 40-tysięcznym mieście mamy po latach jeden klub piłkarski. Nie ma Wielimia i Darzboru, a jest Miejski Klub Piłkarski. Pojawiają się głosy, że to właśnie z tego powodu kibiców brakuje. To przez przywiązanie do dawnych, historycznych już, barw. Ale naprawdę, dopingu i frekwencji na Stadionie Miejskim brakowało już kilka lat wstecz. Na poziomie III ligi Darzboru mieszkańcy chętnie chodzili na mecze, później coś stanęło w miejscu. I stoi do dnia dzisiejszego. Nie ma za bardzo jak i czym ten stan rzeczy poprawić. Ale z drugiej strony - na stadion nie chodzi się za karę, przymusu nie ma, żyjemy w wolnym kraju i nikt nie może za nas decydować. Stadion zapełniony do ostatniego miejsca i cichy i tak będzie nic nie warty w porównaniu do stadionu z głośnym dopingiem. Doping fanów zagrzewa pupili do boju, sprawia, że aż chce się grać. Pozostaje grać dla siebie i jakiś pięćdziesięciu obserwatorów, zajadających pestki słonecznika i czytających gazetę. I dla kilku braw po strzelonej bramce i okrzyków niezadowolenia, które trwają raptem kilka sekund. Na jednym z meczów MKP jesienią ubiegłego roku podszedł do mnie ówczesny trener Dębu Dębno. Był zaskoczony tym, że taka, a nie inna, obecnie atmosfera panuje na stadionie w Szczecinku. Powiedział, że tutaj praktycznie zawsze był doping i świetna atmosfera, aż fajnie się do nas przyjeżdżało.

To bojkot kibiców? Sympatyków piłki nożnej jest u nas naprawdę dużo. Duża część jest za Legią, inna - także spora - utożsamia się z Lechem. Ale gdzie jest pomiędzy tymi znanymi zespołami - MKP Szczecinek? No właśnie. 

Mamy ładny obiekt, świetne boiska treningowe, akademię szkolącą młodych piłkarzy. Do pełni szczęścia brakuje kibiców. I ich wsparcia. Fakt, niektórzy nie lubią krzyczeć na trybunach, ale taki odsetek jest mały. Na stadionie można się „wyszaleć”, ale rzecz jasna nie mam tu na myśli zamieszek, bitew i innych takich negatywnych sytuacji, o których nie chcemy słyszeć. A to, że często słyszymy, to już zupełnie inna bajka. Dorośli, ich pociechy i inni członkowie rodziny chodzą w Polsce na mecze, w sobotę, niedzielę. W dniu wolnym od pracy, aby poczuć tą fajną atmosferę, pobyć na świeżym powietrzu, pozytywnie zmoknąć i pogadać ze swoimi znajomymi. Średnio dwa razy w miesiącu. Czy to dużo? Na pewno można pogodzić wiele spraw życia codziennego z chodzeniem - w roli kibica, nie obserwatora – na spotkania ligowe, czy zmagania pucharowe. To maksymalnie dwie godziny spędzone w fajnej atmosferze. Możemy się wściekać, radować. Ale zawsze ze stadionu wyjdziemy z pewnymi refleksjami, będziemy myśleć o najważniejszych momentach meczu, o kontrowersyjnych decyzjach sędziego, o pięknej bramce młodego piłkarza, o kontuzji podstawowego bramkarza, czy nawet o samoistnym włączeniu się zraszacza murawy w trakcie tegoż meczu. Tego wszystkiego nie zobaczy się, siedząc w domu w fotelu. Trzeba to poczuć i widzieć na własne oczy. Nawet z opowiadań, to nigdy już nie będzie to samo. Piłka nożna ma w sobie to „coś”, co przyciągać powinno. Ma więcej plusów, niż minusów.

Czynników wpływających na ten problem w Szczecinku, jest sporo. Ale z drugiej strony szukając kilka z nich, wyjść możemy kompletnie z niczym. I niczego się nie dowiedzieć. Rozmawiałem z kilkoma osobami na temat tak niskiej frekwencji na obiekcie przy ulicy Piłsudskiego. Co mi powiedziały? Ano tyle, że na taki niski poziom rozrywkowy nie mają po prostu zamiaru chodzić. Kropka. Ale nie zaprzeczyli, że jeśli ta III liga by w końcu nadeszła, to trybuny by się systematycznie zapełniały. Drugi częsty powód to... nazwa. Tak, nazwa klubu. Według mieszkańców miasta, nazwa jest do wymiany i mówili to już latem 2015 roku, a więc wtedy, gdy ów MKP powstawał z podwalin Darzboru. Do nazwy MKP naprawdę ciężko jest znaleźć przyśpiewkę, pomysł na doping. Nie jesteśmy FC Barceloną i pewne sprawy wyglądają inaczej. Nazwa, chociażby prosta, działa na oglądających. Powody wydają się błahe, ale takie są. Nie szukam dziury w całym. 

Piłkarze grają, robią to, co kochają. Im to przeszkadza, że kibiców nie ma. Naprawdę. Ale przecież to nie oni są od chodzenia na spotkania, a od grania. Może tak po prostu musi być? Może jest to taka cisza przed burzą? Oczywiście, burzą w pozytywnym tego słowa znaczeniu, czyli przed takim "bum" na Stadion Miejski. Pamiętajmy, że zrzucanie winy na niską, jak na takie miasto, ligę, nie jest dobre. 

Nie można iść z założeniem, że jak drużyna gra fajnie i w wyższej lidze, to w końcu mogę zostać jej fanem numer 5234. To wieje sztucznością na kilometr. Piłkarze potrzebują Twojego wsparcia. Nie jesteśmy może Warszawą czy innym Poznaniem, ale postarajmy się, by chociażby w małym stopniu te miasta pod względem dopingu przypominać.

Kibicem się jest, a nie bywa. Piłkę się kocha. Kocha od Ekstraklasy po B-Klasę. 

 

Patryk Witczuk

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do