Reklama

Festiwalowa pasja: XIII Festiwal Kultury Krajów Anglojęzycznych

13/05/2010 14:24

artykuł ukazał się w 514 numerze Tematu Szczecineckiego


To najlepszy z dotychczasowych festiwali – chóralnie twierdzą jego uczestnicy. W tych dniach zakończył się, trwający przez pięć dni Festiwal Kultury Krajów Anglojęzycznych.


(Nie)trudne początki
Historię tego przedsięwzięcia zaczęto pisać już w 1997 roku. Pomysłodawcy, a zarazem uczniowie szkół szczecineckiego STO wpadli – na ciekawy i nowatorski wówczas pomysł, organizacji Festiwalu Piosenki Angielskiej, na który zaprosili uczniów ze Szczecinka i okolic. Sympatycznie i rodzinnie – tak dziś wspominają tą imprezę jej uczestnicy po latach. Wyraźnie dał się odczuć jednak niedosyt, dlatego już w kolejnym roku imprezę poszerzono o „Przegląd Małych Form Teatralnych” oraz „Quiz Wiedzy o Krajach Anglojęzycznych”. Tak właśnie narodził się festiwal, który dziś przyjął już formę pięciodniowego wydarzenia, zapraszającego na niemal dwadzieścia różnych przedsięwzięć kulturalnych. Od swego powstania festiwal nie ma jednej ustalonej formuły. Przeciwnie, jego zmienność wydaje się paradoksalnie, jedyną jego stałą cechą. To, jak wygląda dana edycja naszej imprezy zależy jedynie od uczniów, którzy obecnie uczą się w szkole, od ich pasji, upodobań i źródeł inspiracji – piszą o swojej imprezie jej organizatorzy.

Czerpać wzorce od najlepszych
    W myśl „nauki za wszelką cenę” młodzież, jako imprezę rozpoczynającą swój festiwal wybrała warsztaty ze znanym aktorem Arkadiuszem Brykalskim. Od dawna bowiem wiadomo, że nikt tak nie pomoże w osiągnięciu doskonałości aktorskiej, jak aktor z krwi i kości. Pan Arkadiusz, od dawna związany ze Szczecinkiem, przyjął zaproszenie z wielkim zaskoczeniem, ale i uśmiechem.
- Nie mam w sobie żyłki pedagoga, ale propozycję poprowadzenia takich warsztatów przyjąłem z wielką radością. To nie tylko nowe wyzwanie, ale także kolejna przygoda w moim życiu – mówił tuż po zakończeniu spotkań z młodzieżą.
Od rozmów, przez rady i wspólne odgrywanie scenek z twórczości wielkiego Szekspira – tak właśnie wyglądało przepełnione i stanowczo za krótkie spotkanie w oczach jego uczestników. A jak o samych warsztatach i szczecineckiej młodzieży mówił prowadzący spotkania? - Starałem się nie tylko czegoś nauczyć, a przede wszystkim pokazać, że można się dobrze bawić aktorstwem. Myślę, że udało się nam wspólnie nie tylko pokazać, jak wygląda ta trudna sztuka, ale i zachęcić do jej bliższego poznawania. Myślę, że nawzajem się inspirowaliśmy. To niesamowite przeżycie, gdy tworzy się wspólna energia, gdy dwie strony ze sobą współpracują i się napędzają. Pewne jest, że zapamiętam ten dzień na bardzo długo. Bardzo mi się spodobała wszechstronność tych młodych ludzi i ich otwartość na teatr i gotowość do podjęcia działań i takiej naszej współpracy. To był bardzo miły i sympatyczny dzień.

Wieczór twórczości wielkiego Williama
Jednym z głównych punktów tegorocznego festiwalu „Wieczór z Szekspirem”. Niemal cztery godziny teatralnych atrakcji, w większości przygotowanych przez szczecinecką młodzież. Wszyscy zgromadzeni mieli możliwość obejrzenia sztuki „Makbet – improwizacja” oraz „Za kulisami”. Pierwsza przygotowana przez uczniów szczecineckiego Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Elżbiety – humorystyczna i sympatyczna wersja „Makbeta”, pod czujnym okiem Marleny Kościukiewicz i Agnieszki Samojłow. Druga przygotowana przez uczniów szczecineckiego STO, według scenariusza ich szkolnej koleżanki, pod kierownictwem Agnieszki Romanowskiej. Na deser podano sztukę „…i Julia” – kolejne nowoczesne spojrzenie na szekspirowską twórczość, w wykonaniu sopockiego teatru Off de Bicz.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ot wieczór z twórczością Szekspira: dwa amatorskie teatrzyki i występ gwiazdy, żeby młodzież popatrzyła, jak wygląda profesjonalnie przygotowany spektakl oraz że daleko im do profesjonalistów. I jak czasem w życiu bywa – wielką niespodzianką okazała się sztuka uczniów STO, po której obejrzeniu mówiono niemal chóralnie – to była rewelacja. Przedstawienie, inspirowane dramatem „Król Lear”, do którego scenariusz napisała uczennica szkoły – Marta Dziuba.
  - Aż trudno uwierzyć, że zrobili to nasi uczniowie – powiedział nam z uśmiechem Rafał Romanowski – opiekun festiwalu. - Miło było, gdy podchodzili do mnie znajomi, obecni na spektaklu i gratulowali talentu oraz zaangażowania uczniów. Słyszałem w kółko jedno określenie – to było profesjonalne przedstawienie. Jak dla mnie, to była klasa – jestem z nich naprawdę dumny.

Festiwalowe kuglarstwo
W ramach festiwalu odbyły się także pokazy i warsztaty pod hasłem: „Kuglarze i akrobaci na dworze Królowej Elżbiety I”, przygotowane dla uczniów szkół podstawowych. Znana z telewizyjnego programu „Mam talent” grupa „Heca”, której członkowie prowadzili warsztaty – przyjechała na zaproszenie organizatorów festiwalu, by pokazać, że już od najmłodszych lat można bawić się sztuką akrobatyczną i cyrkową. Grupę założyła w 1996 roku i prowadzi do dziś Ewa Dembek, która również podczas festiwalowego show czuwała nad wszystkim. „Heca”, to najstarsza tego typu grupa w Polsce.
Wszyscy zgromadzeni w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Społecznych STO mięli możliwość podziwiać pokazy chodzenia na szczudłach,  diabolo, akrobatyki, iluzjonistyczne, jazdy na monoklu oraz żonglerkę. Po pokazach – możliwość wypróbowania wszystkiego, co widzieli wcześniej na pokazach. Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się jazda na monocyklu, żonglerka oraz zabawy „diabolo”. Cyrk jest piękny – mawia Ewa Dembek. To prawda - można się nie tylko wiele nauczyć, ale i dobrze przy tym bawić, co z resztą udowodnili wszyscy członkowie grupy podczas niesamowitych godzin cyrkowego show.

Kochankowie z Werony
Jeżeli potraktować wszystkie wydarzenia tegorocznego festiwalu, jako lont, to prawdziwą bombą był musical „Romeo i Julia”, wystawiony na deskach szczecineckiego Kina Wolność. Prawdę mówiąc cala reszta wydaje się dziś jedynie oprawą do tego, wyjątkowego przedstawienia. Od lat wiadomo, że dramat „Kochanków z Werony” inspiruje kolejne pokolenia. Niegrzecznie przyznam, że spodziewałem się kolejnej amatorskiej wpadki, a nie spektaklu, od którego nie sposób oderwać oczu. Feeria barw, salwy śmiechu. Inteligentne dialogi i pyskówki rodem z podwórka, a wszystko to przeplecione tańcem i doskonałą oprawą muzyczną. Wszystko to dało piorunujący wręcz efekt – profesjonalnie przygotowanego i mistrzowsko zagranego musicalu. Kto nie był – nie zrozumie, a kto widział - zapamięta na długo.
    Wyjątkowość tego wydarzenia rozpoczyna się już w momencie podawania nazwiska twórcy scenariusza i reżysera – dwa w jednym, czyli Aleksandra Pawłowicz. Ola – uczennica szczecineckiego „ogólniaka” STO podjęła się trudnej próby przedstawienia losów znanej pary kochanków. Oto, co sama mówi o pracy przy spektaklu: - Nad tym musicalem pracowaliśmy już od września. Zabraliśmy się za to tuż po minionych wakacjach i tak, aż do dzisiaj. Wielką inspiracją był ubiegłoroczny musical „Fame”, po którego obejrzeniu koleżanka zaczęła mnie namawiać, abym napisała coś od siebie. Na początku nie wydało mi się to dobrym pomysłem, ale już po kilku dniach podjęłam się tego wyzwania. Pomysł, że będzie to „Romeo i Julia” też przyszedł z czasem, ale od razu bardzo do mnie trafił. Nie chciałam jednak, by była to tradycyjna wersja dramatu Szekspira. Chciałam stworzyć coś własnego, pozostawiając jedynie motyw niesamowitej miłości i właśnie przedstawieniem pełnym miłości się zajęłam. Pomagali mi w tym moi przyjaciele i znajomi, którzy byli ciągle blisko. Zawsze pomagali, doradzali, albo po prostu byli. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam pracować i tworzyć z taka ekipą, za co już dziś serdecznie im wszystkim dziękuję! Przy okazji dziękuję także rodzicom, SAPiK-owi, Tomkowi Roszko za okazaną pomoc.

Dwa słowa na koniec
- Nie da się w dwóch słowach podsumować tego tygodnia – twierdzi Rafał Romanowski. To było pięć niesamowitych dni, pełnych ciekawych wydarzeń i cudownych widowisk, które zachwyciły nie tylko mnie, ale i wielu tych, którzy mieli możliwość być tam z nami. Niesamowite były warsztaty i zaangażowanie w nie naszych dzieciaków, niesamowite było zobaczyć postaci szekspirowskich dzieł umiejscowione w sceneriach Bronxu, kosmosu, „Gwiezdnych wojen”, czy w czasach jaskiniowców.  Wielu z tych młodych ludzi, to już dziś niemal profesjonalni artyści, którzy pokazują to swoje czarujące zaangażowanie, które często onieśmiela nas wszystkich. Fajnie jest widzieć, że to lubią. Nie tylko młodzież takie tygodnie zachęcają do dalszego działania.
Konkursy, quizy, wystawy i spotkania już za nami, a już za rok kolejna edycja Festiwalu Kultury Krajów Anglojęzycznych. Pozostaje jedynie czekać i wierzyć, że zapał nie osłabnie, a na miejsce tych, którzy w tym roku opuszczą mury szkoły STO pojawią się godni następcy, którzy zechcą kontynuować dzieło z tak bardzo wysoko zawieszoną poprzeczką. Wierzymy, że tak właśnie będzie, o czym zapewniają nas organizatorzy. Niech siłą dla młodych twórców będzie cytat z wielkiego Williama Szekspira – „We are such staff as dreams are made on” – jesteśmy z tego samego materiału, co nasze sny. Do zobaczenia za rok.                   (mt)


artykuł ukazał się w 514 numerze Tematu Szczecineckiego

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do