
Działkowcom z Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Przyjaźń”, który mieści się przy atrakcyjnie położonym terenie przy ul. Szczecińskiej, nie udało się zawrzeć porozumienia z miastem. Każda ze stron od dłuższego czasu udowadniała, że w kwestii oddania miastu działek w żadnym wypadku nie zamierza ustąpić. Finał tego sporu pomiędzy mieszkańcami Szczecinka, uprawiającymi swoje ogródki, a ratuszem jest taki, że sprawa ta ostatecznie trafiła do sądu.
Przypomnijmy. Zgodnie z uchwalonym przez miasto miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, na terenie zajmowanym od wielu lat przez właścicieli ogródków działkowych, ma powstać plac z nowoczesnym polem biwakowym i miejscem dla kamperów. Miejskie plany „wykwaterowania” działkowców umożliwia zmiana prawa, zgodnie z którą gmina jako właściciel gruntu może zlikwidować ogrody pod warunkiem, że tym działaniom towarzyszyć będzie jakiś ważny cel.
Mimo że miasto obiecało wypłacenie odszkodowań i zapewnienie terenu zastępczego, działkowcy nadal trwają przy swoim stanowisku. Jak przekonywał Mieczysław Jaćkowski, mieszkańcy, od lat uprawiający przy ul. Szczecińskiej ogrody, nie chcą pogodzić się z myślą o konieczności oddania swoich działek.
Jerzy Hardie-Douglas kilkukrotnie podkreślał, że z atrakcyjnego terenu przy ul. Szczecińskiej nie zamierza tak łatwo rezygnować. Powiedział, że jest gotowy na podjęcie działań „siłowych”.
- Sprawa trafiła do sądu – powiedział „Tematowi” Jerzy Hardie-Douglas. – Czekamy teraz, aż pojawi się na wokandzie. Zobaczymy jak to wszystko się zakończy. Ja jestem dobrej myśli. To znaczy uważam, że miasto odzyska te tereny. I oczywiście żadna krzywda się działkowcom nie stanie. Działkowcy dostaną odszkodowania, dostaną też nowy teren z pełną infrastrukturą. Jeśli tylko ktoś będzie chciał ogródek nadal uprawiać, to będzie w lepszej sytuacji, niż jest dzisiaj.
Nasz rozmówca zaznaczył, że lepszego terenu na wspomniany wcześniej camping w Szczecinku nie ma.
- Podkreślę raz jeszcze, że działki na szczecińskiej są niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego – dodał burmistrz. - Uważam, że powinniśmy przynajmniej spróbować namówić jakiegoś inwestora, żeby na tym terenie wybudował camping. Więcej takich miejsc dookoła jeziora, które są malowniczo położone w pobliżu wody, nie mamy. A te tereny są chociażby dobrze skomunikowane, np. z drogą krajową. Ten teren na camping się idealnie nadaje. Nie widzę więc uzasadnienia, dlaczego mielibyśmy z niego rezygnować. (sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Głosowaliście na niego, pomogliście mu zwyciężyć...A co do miejsca to jak nie ma terenu? To po co sprzedano malowniczo położony teren na Kempingach pod hotel który upadł i teraz zajmuje się nim syndyk. Może lepiej przywrócić kemping tam bo miejsce mega lepsze niż tereny działkowców, a tam niech ludzie spokojnie uprawiają swoje ogródeczki. A jeszcze śmieszniejsze- "może miasto znajdzie jakiegoś inwestora który zainwestuje..." tzn że ten teren chce ktoś kupić...kto jest klientem?
Burmistrz ma rację. Skoro zaproponowano działkowcom odszkodowania i nową lokalizację to trzymam kciuki, żeby Miasto wygrało w sądzie. Trzeba iść do przodu, z turystyką również. A co do Viki, to upadło na własną prośbę. O tym, że frontem do klienta tam niestety nikt nie wiedział.
czyżby teren Już był komuś obiecany???