
Pamiętam czasy, kiedy przed zjazdami partii czyli PZPR partyjny aktyw dyskutował nad tzw. tezami. Imprezy rzecz jasna organizowano odgórnie i zwyczajowo w każdym powiecie. Wprawdzie nic z nich nie wynikało, bo i tak wszystko było odgórnie ustalane, ale władza była zadowolona.
Szef jedynie słusznej partii, jedynie prawdziwie europejskiej, jedynie praworządnej, jedynie demokratycznej, etc. etc. w korytarzu sejmowym wobec kilkunastu stojaków do mikrofonów oznajmił o totalnej opozycji, zalecając tworzenie komitetów. I nie chodzi o te obywatelskie z okresu pierwszych wyborów po ustaleniach okrągłostołowych. Nie ma to też nic wspólnego z komitetem prowadzonym przez właściciela kitki i wypasionego motocykla, któremu zarzucają niepłacenie alimentów. Tym razem chodzi o kluby. Klub nie musi od razu kojarzyć się z klubokawiarnią choć i tam można było przy kawie dyskutować o wojnie partyzanckiej, donoszeniu lub wysadzaniu torów. W Szczecinku pierwsze takie spotkanie się odbyło. Byli tam radni, szefowie spółek - jednym słowem aktyw zupełnie jak za dawno minionych czasach. Ze względu na swą rangę odbyło się ono na zamku – świadka niejednego ważnego widowiska historycznego nie tylko w skali lokalnej.
Tymczasem lokalnie zrobiło się nieco smrodliwie. Bynajmniej, nie chodzi o codzienne wyziewy fabrycznych kominów, ani nawet śmierdzącej substancji, którą po raz drugi z rzędu wrzucono do "Czerwonego Młynka". Zaczęło się jakoś tak od Wielkiego Tygodnia, kiedy to policja wkroczyła w ratuszowe mury żądając kwitów, które uprzednio ktoś podarł. Mało tego. Na drugi dzień ci, którzy chcieli, mogli obejrzeć tefałenowski reportaż z naszego miasta, a następnie studyjną nawalankę. Z niezrozumiałych powodów najbardziej oburzeni programem byli ci, dla których ta stacja była do tej pory jakoby synonimem obiektywności.
Jakąż olbrzymią moc musi mieć telewizja, skoro w tej sprawie do mieszkańców apelował o spokój poprzez media dwukrotnie nawet sam burmistrz... To nie wszystko. Głos wydała również inna partia taka, co tworzy lokalne struktury i uważa się za nowoczesną, przynajmniej na naszym lokalnym firmamencie. Ostrzegają, że miasto małe i dlatego trudno uniknąć wzajemnych powiązań, a jeśli się zdarzają to - jak to ujęto - nie powinniśmy pozwalać na ich nadużywane. A tak w ogóle to stawiają na przejrzystość, transparentność czyli masło maślane.
Obraz telewizji spowodował, że były poseł z partii, właśnie tej od klubów, zawiesił swoje członkostwo. Powołał się przy tym na swój dysonans poznawczy – znaczy, telewidzowie TVN uważają co innego niż władze miejskie. Swoją drogą osobiście wolałbym zapytać o to nie telewidzów, a raczej mieszkańców, no ale to mój pogląd. Były poseł zakończył stwierdzeniem, że od tego jest RIO, prokuratura, sądy i wyborcy. Ja potrzebuję dystansu.
Jako żywo w tym miejscu jawi mi się przed oczami obraz z "Rejsu", kiedy Filozof wciągnięty przez instruktora KO w grę w dupniaka zrozpaczony oznajmia, że nie może znaleźć dystansu, ponieważ do tej pory był zarazem twórcą i tworzywem.
A skoro o artystach mowa to SAPIK, a więc budżet miasta, musi zwrócić wydane na firmę konsultingową przy realizacji projektu CIvitas Renaissance 158 tys. euro.
Jerzy Gasiul
felieton ukazał się 6 kwietnia w tygodniku Temat
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie