
Pięć schronów wartowniczych, a właściwie ukryć przeciwlotniczych przyjechało do Szczecinka z byłej fabryki silników samolotowych "Junkersa" w podszczecińskim Załomiu.
- Nasi przyjaciele wykonali kawał dobrej roboty - mówi "Tematowi" Piotr Letki, dyrektor Muzeum Wału Pomorskiego i II Wojny Światowej.
- Ten zakład produkcyjny (dotąd fabryka kabli) jest obecnie w stanie likwidacji. To sprawiło, że mogliśmy pozyskać betonowe ukrycia przeciwlotnicze, tzw. Luftschutzzelle, nazywane również "celą przeciwlotniczą”, pochodzące z okresu ostatniej wojny i przywieźć je do Szczecinka pod naszą siedzibę. Punkty obserwacyjne, w których krył się jeden żołnierz (wchodziło się do środka przez betonowe drzwi posadowione na zawiasach w obudowie okrągłego bunkra) służyły rzeczywiście do obserwacji nadlatujących samolotów, a nie, jako punkty strzelnicze. W tych bunkrach regularnie dyżurowali obserwatorzy. Teraz II-wojenne konstrukcje staną przy naszym B-Werku. Dwa postawimy od wjazdu przy ul. Kościuszki. Pełnić będą rolę… obserwacyjną. Natomiast trzy staną bliżej bunkra.
Jak powiedział nam P. Letki, w tym roku to koniec zbrojeniowych inwestycji w Muzeum. - Teraz zajmujemy się porządkowaniem wnętrza bunkra po sezonie, czyszczeniem sprzętu i innymi drobnymi pracami konserwacyjnymi i remontowymi. Na wiosnę będziemy chcieli wreszcie pomalować naszą militarną wizytówkę, czyli czołg T-34/85 oraz nadać mu pierwotne numery taktyczne - ujawnia nasz rozmówca. (sw)
Foto: S. Włodarczyk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie